tag:blogger.com,1999:blog-72300490423008034632024-03-05T16:48:05.856-08:00Irresistible Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05489469463868871484noreply@blogger.comBlogger49125tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-62028167689134540962014-12-29T06:29:00.000-08:002014-12-29T06:29:16.968-08:00Tamtararaaam ! * werble *<br />
<br />
Serdecznie zapraszamy na drugą część Irresistible, którą nazwałyśmy " Irreplaceable " :)<br />
<br />
<a href="http://irreplaceable-harrystyles.blogspot.com/" target="_blank">IRREPLACEABLE </a><br />
<br />
Przy okazji informuję, że przez hejty ze strony pewnej części fandomu musiałam zmienić nazwę twittera z @/NiallouJHoran na @iluvmyhemmings <a href="https://twitter.com/iluvmyhemmings" target="_blank">https://twitter.com/iluvmyhemmings</a> / M. HoransonAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/05489469463868871484noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-61429062903707166912014-12-01T10:29:00.001-08:002014-12-01T10:29:48.886-08:00Ogłoszenia parafialneHej kochani, więc chciałam Was poinformować, że wraz z Caroline postanowiłyśmy napisać drugą część Irresistible, którą nazwiemy " Irreplaceable " ( Tak wiem, oryginalnie ! ).<br />
Czekamy na szablon i pod koniec tygodnia mam nadzieję, że podam Wam link do nowego bloga, z drugą częścią przygód Scarleth i Harry'ego :) / M.HAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/05489469463868871484noreply@blogger.com33tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-90597631425505332832014-11-16T05:59:00.001-08:002014-11-16T05:59:35.697-08:00Epilog*** 2 tygodnie później ***<br />
<br />
*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjp2pgL8vKKPz_IUFVPKSNO8-UuOxC2SFjvrWaK-EhoZmzUfzImOC1jXuMekVVAVe_oaK9mzYkpFGKGSFQTx67fKdahiESwQMvzHkJFWu2mN3oGI4N07JkbtYsINYqy0It_pOUk95cz1dnY/s1600/10384728_739751692730858_1009566934455785469_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjp2pgL8vKKPz_IUFVPKSNO8-UuOxC2SFjvrWaK-EhoZmzUfzImOC1jXuMekVVAVe_oaK9mzYkpFGKGSFQTx67fKdahiESwQMvzHkJFWu2mN3oGI4N07JkbtYsINYqy0It_pOUk95cz1dnY/s1600/10384728_739751692730858_1009566934455785469_n.jpg" height="310" width="320" /></a>- Prosimy zapiąć pasy. Za kilka minut wylądujemy w Los Angeles. Dziękujemy państwu, za wspólny lot. - popatrzyłam na Laylę. Nie wierzę, że nam się udało. Trzymała na kolanach swojego nowo narodzonego syna. Mikey. Cóż... chyba jestem wam winna małe wyjaśnienia. Nie wytrzymałam tego, że Harry kolejny raz mnie pobił. Dałam mu wiele szans, ale mój limit się wyczerpał. Kiedy trafiłam do szpitala namówiłam mojego lekarza, żeby wystawił mi fałszywy akt zgonu. Podobno Harry płakał i cierpiał, ale ciężko mi w to uwierzyć. Znajdzie sobie kolejną idiotkę ufającą mu. Po wyjściu ze szpitala ja i Layla ukryłyśmy się u mojego ojca, który nawet urządził mi fałszywy pogrzeb, na którym Harry się nie pojawił. Załatwił mi i przyjaciółce dokumenty, żebyśmy zaczęły w Stanach z nowymi nazwiskami. Załatwił nam też pracę w jednej z jego firm. Oczywiście też dostałyśmy mieszkanie. Teraz nazywam się Evette Rogers, a Layla to Daisy Reece.<br />
- No i jesteśmy. - powiedziałam kiedy stanęłyśmy na płycie lotniska. Z trudem wzięłyśmy nasze bagaże i poszłyśmy do taksówki. 40 minut później weszłyśmy do naszego nowego mieszkania.<br />
- Whow.. Ładnie. - mieszkanie było duże, czteropokojowe. Ładna kuchnia i łazienka. Mikey rozglądał się po pomieszczeniu kiedy Lay... to znaczy Daisy go przewijała. Poszłam rozpakować swoje ubrania. Trzeba będzie trochę wymienić garderobę, ale nie chcę już naciągać taty na moje zachcianki. Nie mogłam wziąć wszystkiego, ale jakoś sobie poradzę.<br />
- Scar, ktoś dzwoni do drzwi, otworzysz ?<br />
- Jasne. - westchnęłam. Odgarnęłam włosy z twarzy i poszłam do drzwi. Nie spojrzałam przez wizjer i to był ogromny błąd.<br />
- Dzień dobry, Scarleth. A może raczej Evette ? - spojrzałam w rozszalałe ze złości zielone oczy Harry'ego. To niemożliwe.. Przecież uciekłam...<br />
<br />
<br />
KONIEC :)<br />
<br />
Od M. Horanson :<br />
<br />
No cóż, ostatni rozdział jest krótki, nawet bardzo. Nie chciałam na siłę przeciągać nieuchronnego. Chciałam podziękować Wam, za wszystkie miłe komentarze, słowa wsparcia, wyświetlenia, a chyba najbardziej za cierpliwość. Nie wiem czy to już koniec losów Harry'ego i Scarleth. Tą decyzję muszę podjąć razem z Caroline ;) Jeszcze raz za wszystko dziękuję :) Kocham Was najbardziej <3<br />
<br />
<br />
Od Caroline :<br />
<br />
Cześć po raz ostatni na tym blogu! Nie będę się rozpisywać, bo nie o to chodzi. Na koniec chciałabym tylko powiedzieć, że jestem ogromnie wdzięczna Horanowej (masz buziola :*) za to, że dała mi szansę, znosiła moje zastoje itp. i pozwoliła mi uczestniczyć w procesie powstawania "Irresistible". No i oczywiście jestem wdzięczna Wam, za każde słowa zaczęty, pochwałę, czy uwagi. Będę za Wami tęsknić, Wasza C. Xx<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05489469463868871484noreply@blogger.com48tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-45991327383428267202014-11-01T15:06:00.001-07:002014-11-01T15:06:46.052-07:00Rozdział 40 - 'till I'll dieNadal nie bardzo rozumiałam. Patrzyłam na Zayna i Lay. Oni wpatrzeni byli w siebie. Co jest kurwa ?!<br />
- Nie no stary, serio ? - spytał Harry obejmując mnie w talii.<br />
- Serio.<br />
- Ale co serio ? - wtrąciłam wieszając się jego ramienia jak jakaś małpka.<br />
- Doll, wychodzi na to, że ojcem tego dziecka jest Zayn.<br />
<br />
*** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
Zdziwiony patrzyłem na to co robi moja dziewczyna. Poszła do kuchni, wzięła szklankę wody, napiła się po czym wypluła to Zaynowi prosto w twarz.<br />
- Co ?!<br />
- Bonus za szybką reakcję. - mruknął mulat i wytarł się koszulką.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHlel9tZOC9GCAAj8rmoR2Afr9nsJgjR8guy4oXMR__0YNWCCSy6e_uvJiQw4HNLAL2tn3WeCUfWHrN3hevN8K6nbe1bzcOdR1tyCk2_XAkyjLgrx81FV4cpniflLmZn-Ed6tqNiIT_DA5/s1600/524477_532020573503972_1550157965_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHlel9tZOC9GCAAj8rmoR2Afr9nsJgjR8guy4oXMR__0YNWCCSy6e_uvJiQw4HNLAL2tn3WeCUfWHrN3hevN8K6nbe1bzcOdR1tyCk2_XAkyjLgrx81FV4cpniflLmZn-Ed6tqNiIT_DA5/s1600/524477_532020573503972_1550157965_n.jpg" height="250" width="400" /></a>- Scarleth opanuj się. - przywołałem ją do porządku zanim za dużo sobie pozwoli.<br />
- Puszczaj kapciu ! - wyrwała się i stała pomiędzy zszokowanym mną i przestraszoną Laylą. Nie no kurwa bez przesady. Złapałem ją w talii i zaniosłem do sypialni. Rzuciłem na łóżko i zamknąłem drzwi.<br />
- Słuchaj do cholery ! Nie pozwalaj sobie za dużo, bo ja potrafię zrozumieć to, że jesteś pod wpływem emocji, ale bez przesady ! Nie jestem Twoim kolegą tylko mężczyzną ! Pamiętaj o szacunku dziewczynko !<br />
- Wiesz co, w tym momencie mam na głowie ważniejsze sprawy niż Twoje urażone ego. - zadrwiła, a ja poczułem jak tracę panowanie zamachnąłem się otwartą ręką.<br />
<br />
<br />
*** Oczami Zayna ***<br />
<br />
- Layla... wiem, że nie powinienem zostawiać Cię z tym samej.<br />
- Nie powinieneś, ale nie chcę już do tego wracać. Chcę być w końcu bezpieczna. Jesteś w stanie zapewnić to mi i naszemu synowi ?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7eF8nmeuDAK8z5NU0tHjxvxmftYQoLhjGW6Rz-iqvOfqK75Tv75pEC8pYwFLKYbkSOFYeYORGoWG1YaAfRxOwGbcUVyorcwg0EXcGc2AJSjroU_e73HcgTzDDDJI2tQMeDyKcR3uckFVO/s1600/tumblr_ma2qnpaalr1qifwevo1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7eF8nmeuDAK8z5NU0tHjxvxmftYQoLhjGW6Rz-iqvOfqK75Tv75pEC8pYwFLKYbkSOFYeYORGoWG1YaAfRxOwGbcUVyorcwg0EXcGc2AJSjroU_e73HcgTzDDDJI2tQMeDyKcR3uckFVO/s1600/tumblr_ma2qnpaalr1qifwevo1_500.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
- Synowi ? - kiwnęła potwierdzająco głową. - Wiesz, że jestem. - patrzyła na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, a ja zastanawiałem się, o co jej może chodzić.<br />
- No co ?<br />
- Nic. - wzruszyła ramionami. - Próbuję sobie jakoś to wszystko wyobrazić i poukładać, ale mi nie wychodzi. - ja pierdolę, baby.<br />
- Emm... Kupię Ci mieszkanie, duże - szybko dodałem, gdy zobaczyłem jej minę, jakby chciała mnie zabić. - No i będę cały czas w pobliżu. Tak jakby co.<br />
- Jako kto ? - ale bezpośrednia, no no. Zmarszczyłem brwi, bo za cholerę nie wiedziałem co mogłem odpowiedzieć.<br />
- Przyjaciel. - otworzyła szeroko usta i nie wydawała z siebie żadnego dźwięku przez dłuższy czas. W końcu odwróciła wzrok i parsknęła śmiechem.<br />
- Najpierw robisz mi dziecko, a później chcesz się przyjaźnić ? Ty poważny jesteś ? - nie mogła opanować śmiechu, który miałem ochotę przerwać, ale cierpliwie czekałem, aż się uspokoi. Zajęło jej to trochę. - Przyjaciele ? Pff... Dobre. Zajebiste wręcz.<br />
- Layla, możesz powiedzieć wprost o co Ci chodzi ? Nie znoszę takiego chrzanienia.<br />
- Liczyłam na coś więcej Zayn.<br />
- Ale ja Ci nic nie obiecywałem, Lay. - powiedziałem spokojnie nie zważając na jej złowrogie spojrzenie - Mogę dawać pieniądze na to, żebyś utrzymała siebie i naszego syna, ale nie chcę pakować się w związek...<br />
- Ty jesteś jakiś niepoważny ?! - a olać to. Ignorując jej nawoływania wyszedłem na taras i zapaliłem papierosa, później drugiego, po tym już nawet nie liczyłem. Kurwa czy ja jej cokolwiek obiecywałem jak szła ze mną do łóżka ? Zaciągnąłem ją siłą, zgwałciłem, nie wiem ? Miało być bez zobowiązań i było. Wpadka. No okej, kurwa, bywa. Nie jestem zbyt odpowiedzialny, ale jak powiedziałem, będę mieć syna i zrobię wszystko, żeby miał dobre życie. Nigdzie ty nie ma mowy o jakimkolwiek związku. Nie znoszę tego ograniczania się do jednej osoby. Wolę być wolny jak ptak, mieć wiele dziewczyn. Nie mówię, że kiedyś nie znajdę tej jedynej, ale na pewno nie teraz i na pewno nie będzie nią Layla. Westchnąłem cicho i zgasiłem ostatniego papierosa, po czym schowałem prawie pustą paczkę do kieszeni spodni i wróciłem do jadalni. Pustej.<br />
- Layla ? - nie było jej w kuchni ani w łazience - Layla to nie jest śmieszne ! - wkur... Konkretnie zirytowany obszedłem cały dom i podwórze, ale bez skutku. Blondynka zniknęła.<br />
<br />
*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
Siedziałam na brzegu wanny mając nadzieję, że już da mi spokój. Znów wszystko mnie boli. Znów wszystko straciło sens. Zmywałam z dłoni resztki mojej własnej krwi. Chyba nigdy nie pobił mnie tak bardzo. Chyba nigdy nie czułam się tak słaba i bezbronna. Chcę pić, ale nie mogę zejść na dół. On tam jest i znów mnie pobije. Napiłam się wody z kranu, ale nadal czułam tylko metaliczny posmak krwi. Zaraz zwymiotuję. Z trudem założyłam czyste ubrania i poszłam do sypialni. Weszłam pod kołdrę drżąc z zimna. Wszystko dookoła mnie wirowało. Dlaczego tak dziwnie się czuję. Ktoś wszedł do sypialni. Nawet nie wiem kto. Nie mam siły już otworzyć oczu. Nie czuję już nic. Cudownie.<br />
- Do szpitala. Ona umrze Styles. - jeszcze tyle udało mi się usłyszeć. Czy to aniołki ?<br />
<br />
<br />
*** Oczami Zayn'a ***<br />
<br />
Jeździłem po całym mieście razem z moimi ludźmi. Tylko Styles siedział w domu. Muszę ją znaleźć zanim zrobi to Danell. Kurwa no, czy tak trudno jest znaleźć w środku nocy ciężarną dziewczynę ? Zgaduję, że nie, dlatego mi się uda. Odebrałem upierdliwie dzwoniący telefon.<br />
- Zayn mam ją. - Czy ja już kiedyś mówiłem, że wielbię Horana ?<br />
- Gdzie ?<br />
- Upper Street.<br />
- Przywieź ją do mojego domu.<br />
- Robi się. - no i 20 minut później siedziała w moim salonie i piła ciepłą herbatę.<br />
- Dlaczego wyszłaś ?<br />
- Po co miałam zostać ? Ty też wyszedłeś.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6I5XLebWH1g7AFs0TypAVYjo2xzHMhiP2YmZfUCbAGUspgGb2SOGb5T3EwtQYbufHg7sx1GPm_20xyXoimKgS-FA0wibEwgVeaGh4VdvJi898bwdp5KP6UHAPv4epPf97MU4N0Z2rzAtb/s1600/tumblr_mfiajxfndu1r2gk1ko1_400_large.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6I5XLebWH1g7AFs0TypAVYjo2xzHMhiP2YmZfUCbAGUspgGb2SOGb5T3EwtQYbufHg7sx1GPm_20xyXoimKgS-FA0wibEwgVeaGh4VdvJi898bwdp5KP6UHAPv4epPf97MU4N0Z2rzAtb/s1600/tumblr_mfiajxfndu1r2gk1ko1_400_large.jpg" height="320" width="213" /></a>- To nie mnie chcą tutaj zabić.<br />
- Polemizowałabym. - wywróciłem oczami. Tak bardzo muszę się powstrzymywać, żeby nie zapalić przy niej tego cholernego papierosa. - Poza tym, jesteśmy przyjaciółmi. Odezwę się po porodzie i skoczymy na piwo.<br />
- Nigdzie nie pójdziesz ?<br />
- Ale Zayn, nie masz prawa mi rozkazywać. Jesteśmy tylko PRZYJACIÓŁMI. - położyła na to słowo taki nacisk, że aż odbiło się echem po pokoju.<br />
- Mała, słuchaj mnie<br />
- To ty posłuchaj. Skoro wiedziałeś jak włożyć to mogłeś się zainteresować jak wyciągnąć dziecko zanim było za późno. Teraz podjąłeś decyzję, że masz nas gdzieś. Twój wybór, więc daj mi spokój.<br />
- No i dokąd zamierzasz iść ?<br />
- Do Scarleth.<br />
- Scar jest w szpitalu, raczej Ci nie pomoże.<br />
- Co ? Co jej się stało ? - ciężko mi było to powiedzieć. Przecież ona nie może się denerwować. Zresztą... czemu ja się tym przejmuję.<br />
<br />
<br />
*** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
Nerwowo obgryzałem paznokcie maszerując wte i wewte po szpitalnym korytarzu. Nie możliwe, że zrobiłem jej aż taką krzywdę. Przecież biłem ją lekko. Tak jak zawsze. Jak to kurwa brzmi. Złamałem kolejną daną jej obietnicę. Zaufała mi, a ja jak zawsze wszystko próbowałem załatwić siłą. Co będzie jak ją stracę ? Kim wtedy będę ? Nie poradzę sobie bez niej. Nie po tym wszystkim. Z sali, w której była Scarli wyszedł lekarz. Podszedłem szybko do niego i pielęgniarki.<br />
- Zanotuj. - zwrócił się do niej - Zgon nastąpił o 23.02. Nazwisko pacjentki...<br />
<br />
Ciąg dalszy nastąpi :)Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05489469463868871484noreply@blogger.com45tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-90133083307486553532014-11-01T14:23:00.000-07:002014-11-01T14:23:02.547-07:00Pożegnanie.OKEJ. ZAWSZE SIĘ POWSTRZYMYWAŁAM, ALE NIE TYM RAZEM.<br />
JEŻELI WY ( NIE MÓWIĘ O WSZYSTKICH ) MACIE COŚ TAKIEGO JAK ŻYCIE PRYWATNE I PROBLEMY PRYWATNE TO MIEJCIE KURWA JEGO JEBANA MAĆ ODROBINĘ SZACUNKU DO TEGO, ŻE KTOŚ NIE MA CZASU I MA W ŻYCIU WAŻNIEJSZE RZECZY NIŻ PIERDOLONY ROZDZIAŁ JEBANEGO OPOWIADANIA ! NAZYWACIE MNIE " SUKĄ " I " PIERDOLONĄ KSIĘŻNICZKĄ " TYLKO I WYŁĄCZNIE DLATEGO, ŻE WALCZĘ O TO, ŻEBYM NIE STRACIŁA SPRAWNOŚCI FIZYCZNEJ I WŁADZY W NOGACH, ALE KOGO TO KURWA OBCHODZI, ŻE MAM PROBLEMY Z KRĘGOSŁUPEM I MUSZĘ CHODZIĆ NA REHABILITACJĘ PRZEZ CO NIE MAM CZASU NAWET DLA MOJEGO CHŁOPAKA ? PIERDOLĘ TAKI BIZNES I BĘDĘ TRAKTOWAŁA WAS Z TAKIM SAMYM " SZACUNKIEM " JAK WY MNIE.<br />
<br />
TERAZ DO RESZTY, KTÓRA POMIMO TEGO, ŻE ZAWALIŁAM CIERPLIWIE CZEKA NA ROZDZIAŁ :<br />
<br />
POSTARAM SIĘ DODAĆ GO JUTRO, TAK SAMO JAK NADROBIĆ RESZTĘ.<br />
WYBACZCIE. W ZESZŁYM ROKU ZAWALIŁAM SZKOŁĘ. W TYM DOSZŁY MI JESZCZE DOSYĆ POWAŻNE PROBLEMY ZE ZDROWIEM. JEŻELI NIE CHCECIE TEGO DALEJ CZYTAĆ, ZROZUMIEM. PRZEPRASZAM. NIE MAM GŁOWY DO PISANIA. NIE MAM WENY ANI OCHOTY.<br />
<br />
/ HORANOWA.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05489469463868871484noreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-6041709932770609172014-11-01T13:43:00.001-07:002014-11-01T13:44:51.060-07:00UwagaPrzepraszamy za zastój i brat notki o informacji o kolejnym rozdziale, ale w sumie same nie wiemy, kiedy się pojawi. Mamy w tej chwili naprawdę sporo na głowie, dużo się dzieje i cóż... Nie wyrabiamy ze wszystkim.<br />
<div>
Jeszcze raz przepraszamy.<br />
<br />
Edit: + naprawdę proszę przerwać te bezcelowe kłótnie między sobą pod poprzednim rozdziałem. :(</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-sGkkpqxekJ4/VFVFmrPbMqI/AAAAAAAABBc/npQLHYMCVA4/s1600/CARA%2BI%2BHAZZ%2B%E2%99%A5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-sGkkpqxekJ4/VFVFmrPbMqI/AAAAAAAABBc/npQLHYMCVA4/s1600/CARA%2BI%2BHAZZ%2B%E2%99%A5.jpg" height="400" width="310" /></a></div>
</div>
Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-54827393197573446622014-09-04T11:52:00.000-07:002014-09-04T11:52:33.778-07:00Rozdział 39 - Salute <div>
~*~</div>
<div>
<br /></div>
Stoję pośród ciał. Pokrwawionych ciał, w których wygasło już wszystko. Ja to zrobiłem. Ja im to odebrałem. Dlaczego ? Bo jestem przestępcą. Najbardziej poszukiwanym przestępcą w kraju. Jestem za dobry, żeby mnie złapali. Ja i moich 4 braci. Dlaczego zabijam ? Bo mogę. Skoro mogli odebrać rodzinę mi, to ja mam prawo odebrać ją komuś. Nie zabijam przypadkowych ludzi. Nie zabijam dobrych ludzi. Dokładnie wybieram każdą ofiarę. Pedofile, mordercy dzieci, gwałciciele. Teraz nawet faceci, którzy biją swoje żony. Ja wiem, że nie byłem lepszy. Poniżałem ją, biłem i zgwałciłem. Zrozumiałem swój błąd. Teraz robię dla niej wszystko. Pozwalam na wiele i szanuję.<br />
<div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0YmW-H24AICQ5NOBrCnItVi9_Wksd4HeeikaiEDh7Lj0_d3GWg25QmnSXogSH4hxay7e5k9UvZIuinklqMaHPhADWU1xIRX7-1ucGbFDmvDg-hUJT7FCF4MCaDaO3tmNzMjNmgjei9iWK/s1600/teenvogue-harrystyles.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh0YmW-H24AICQ5NOBrCnItVi9_Wksd4HeeikaiEDh7Lj0_d3GWg25QmnSXogSH4hxay7e5k9UvZIuinklqMaHPhADWU1xIRX7-1ucGbFDmvDg-hUJT7FCF4MCaDaO3tmNzMjNmgjei9iWK/s1600/teenvogue-harrystyles.jpg" height="320" width="320" /></a>- Stary.. Idź już. Posprzątamy. - powiedział Niall kładąc rękę na moim ramieniu. - Nie mamy wiele czasu. Idź. - popchnął mnie w stronę samochodu. Tam też się udałem. Wróciłem do domu wariatów. Kurwa jak ta cała Layla się nie wyprowadzi, to przysięgam, że ja to zrobię. Przyspieszyłem i niedługo później byłem w domu. </div>
<div>
- Serio ? - i śmiech mojej Scarleth. Trzepnąłem drzwiami, żeby chociaż na chwilę się zamknęły. Przydreptała do hallu. </div>
<div>
- Harry ? - zmarszczyła tak śmiesznie brwi. </div>
<div>
- Tak mi dali na chrzcie.<br />
- Gdzie byłeś ? </div>
<div>
- Z chłopakami. A co, nie wolno ? - wyminąłem ją i poszedłem do łazienki. </div>
<div>
- Harry, nic nie powiedziałeś, że wychodzisz. - zaraz ją rozniosę. Zamknąłem drzwi od łazienki i zniżyłem głos. </div>
<div>
- A ty nie powiedziałaś, że Twoja pseudo przyjaciółka, którą dymał Twój ojciec będzie z nami mieszkać. - byłem strasznie o to wkurwiony. </div>
<div>
- Harry, ale... ja muszę jej pomóc. </div>
<div>
- Szkoda, że nie zapytałaś mnie o zdanie Scarleth. Może ja się wyprowadzę ? Nie będę wchodził Wam w drogę, czy coś.</div>
<div>
- Harry, jak możesz tak mówić ? - przygryzła smutno wargę. - Przecież wiesz, że Cie bardzo kocham i nie chcę bez Ciebie żyć. Lay to moja jedyna przyjaciółka. Nie umiem jej zostawić, a zwłaszcza ze względu na to, że wiem, jaki jest mój ojciec. Spróbuj mnie zrozumieć. Manipulował nią. - wypuściłem głośno powietrze. </div>
<div>
- Ile ona ma tutaj jeszcze być ? </div>
<div>
- Tyle, ile będzie trzeba. Co Ci przeszkadza ? Nawet z pokoju nie wychodzi. Nie bądź taki Harry. - wzięła mnie nieśmiało za rękę. </div>
<div>
- Jesteś w ciąży ? - spytałem wprost. Chyba ta niepewność irytowała mnie najbardziej. </div>
<div>
- Nie Harry. Nie jestem. - westchnęła. Przytuliłem ją do siebie i pocałowałem w czubek głowy.<br />
- Będziemy próbować. Wiesz chociaż, kiedy masz dni płodne ? - pokręciła przecząco głową. - Zadzwoń do lekarza.<br />
- A pójdziesz ze mną ? - wodziła palcem po moim torsie.<br />
- Nie wiem. To nie w moim stylu. -<br />
- My też nie jesteśmy w Twoim stylu. - wywróciłem tylko oczami i usiadłem na krawędzi wanny.<br />
- Scarleth męczy mnie ta sytuacja. Nie czuję się swobodnie we własnym domu. Spróbuj zrozumieć też mnie.<br />
- Rozumiem Cie. A ty rozumiesz mnie ? Sam wiesz jaki jest mój ojciec. Ty mnie nie zostawiłeś. Ja jej też nie potrafię.<br />
- Scar, ale ja Ciebie kocham. Kim ona jest dla Ciebie ? Wybacz, ale prawdziwi przyjaciele nie zostawiają i ja zdania nie zmienię.<br />
- Daj jej szansę. Dla mnie. Proszę... - szepnęła. Walczyłem sam ze sobą. Mam ochotę wywalić ją z tego domu na zbity pysk. Pamiętam jak moja ukochana przez nią płakała, jaka zapłakana do mnie przyszła. Okej, rozumiem, że każdy popełnia błędy, no ale z Danellem ?! Przecież... Fuj.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqjfnT2gQ13Aem6qjUPnO7p9AWxrpME9vHiWyZEgfyMmy9KH7mEVg5XCeXIH153kzPCkh2CPI638NDYxJYCVTansSJWsMLfLLXOp8VhVgvqN7k_9zlV8Mi7ksn_ZpWMt2azYC1mSzIObaN/s1600/10649584_775257512513609_6490378330807847072_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiqjfnT2gQ13Aem6qjUPnO7p9AWxrpME9vHiWyZEgfyMmy9KH7mEVg5XCeXIH153kzPCkh2CPI638NDYxJYCVTansSJWsMLfLLXOp8VhVgvqN7k_9zlV8Mi7ksn_ZpWMt2azYC1mSzIObaN/s1600/10649584_775257512513609_6490378330807847072_n.jpg" height="317" width="320" /></a></div>
- Dobrze. Niech Ci będzie. - przytuliła się mocno. Oszalałem dla tej dziewczyny. W sumie to jestem w stanie ją zrozumieć. Vic już nie ma, a Scar została tylko El. Dogadują się, ale są całkiem inne. Scar jest żywiołowa, porywcza i bardzo naiwna. Eleanor jest spokojna i rozważna. Jest świetną dziewczyną, ale nie dla mnie. Pocałowała mnie krótko i poszliśmy do salonu.<br />
- Cześć Layla. - mruknąłem.<br />
- Hej Harry. Chciałam Ci podziękować za wszystko.. - wstała i podeszła do mnie. - Wiem, że masz mnie za kompletną idiotkę, ale ja nie wiedziałam, że on jest takim człowiekiem. Nigdy nie popełniłabym takiego błędu. Nie wiem gdzie miałam mózg i<br />
- Layla wystarczy. - uciąłem krótko - Było minęło. Możesz zostać tu jak długo chcesz.<br />
- Dziękuję Harry. To wiele dla mnie znaczy, bo w sumie to się boję tego, co on może mi zrobić.<br />
- Nic Ci nie zrobi. Spokojnie. Jadłyście ?<br />
- Niee... Wiesz, że Layla gotuje gorzej ode mnie ? - Scar przytuliła się do mojego ramienia.<br />
- To możliwe ? - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w skroń.<br />
- Harry ! - nic nie powiedziałem. Poszedłem tylko do kuchni i zacząłem przygotowywać posiłek.<br />
- Hazz masz gościa. - powiedziała cicho Layla, kiedy razem ze Scar weszły do kuchni. Wytarłem ręce i poszedłem do salonu. Zayn.<br />
- Co jest ?<br />
- Nic, a co ma być ? - widziałem po nim, że coś się dzieje. Zacząłem się denerwować. Jestem prawie pewny, że coś nabroili.<br />
- Widzę Zayn.<br />
- Gotujesz ? Co zjemy ? - poszedł do kuchni.<br />
- Zayn do cholery ! - poszedłem za nim.<br />
- Layla broń mnie ! - zasłonił się dziewczyną. Podoba mu się. Wiadomo. Zaynowi podoba się wszystko co się rusza. Brunetka uśmiechnęła się nieśmiało.<br />
- Weź uważaj. Ona jest w ciąży. - mruknąłem i wróciłem do gotowania.<br />
- Przecież wiem. Widzę. - pokręciłem tylko głową, a po chwili coś mi się przykleiło do pleców.<br />
- Hej kochanie. - jezu, jaka ona jest malutka. Uśmiechnąłem się pod nosem. Zrobiłem kurczaka, a potem w czwórkę usiedliśmy do posiłku.<br />
- Więc... Po co przyszedłeś Zayn ? - spytałem wprost.<br />
- Na kolacje.<br />
- Dobra. Mam dwie opcje. Albo przyszedłeś podrywać Laylę, albo masz do mnie jakąś sprawę.<br />
- Jedno w drugim nie przeszkadza. - widziałem, jak Scar coś ciśnie się na usta, ale jakimś cudem jeszcze się nie odezwała. Wypuściła głośno powietrza i wpakowała do ust sporą porcję kurczaka.<br />
- No powiedz już. - odpuszczę jej tą mękę. Spojrzała na mnie z wdzięcznością.<br />
- Chcesz kolejną do pomiatania i poniżania tak jak to zrobiłeś z Victorie ? Ja nie mówię, że ona była święta.<br />
- Scar.. - szepnęła błagalnie Layla.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlCoxlnP62uvbkgkkaey0bNX6GSsjf7J2IED1_Zjro5LX0ILBCDxj7WtEoc09RML8MEPplynamDcwQqSR-l7ZppSkbkIoAcFDvAk67tC5Vf0cra1sbuIn1e5y0887pw5o6iSO7J9ECbS4U/s1600/harry-styles-fragrance-our-moment-teaser-video.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlCoxlnP62uvbkgkkaey0bNX6GSsjf7J2IED1_Zjro5LX0ILBCDxj7WtEoc09RML8MEPplynamDcwQqSR-l7ZppSkbkIoAcFDvAk67tC5Vf0cra1sbuIn1e5y0887pw5o6iSO7J9ECbS4U/s1600/harry-styles-fragrance-our-moment-teaser-video.jpg" height="196" width="320" /></a></div>
- No co ? Taka prawda. Poniewierałeś nią i zabiłeś jej dziecko.<br />
- Bo kolejne miałem w drodze ! - krzyknął po czym zatkał usta dłonią. Popatrzyłem zdezorientowany na Scarleth, a potem na Laylę.<br />
- Co ? - wykrztusiłem w końcu.<br />
<br />
*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
Sama nie wierzę w to co właśnie usłyszałam. Jak to ? Zayn od początku wiedział, że Vic to pułapka ? Po co by ją wtedy pieprzył ? No tak.. bo to facet. Spojrzałam na Harry'ego. Patrzył z niedowierzaniem w swojego przyjaciela. Pfff... a do Layli się dowalał.<br />
- No to nieźle się bawisz. - skomentowałam.<br />
- Scar musisz coś wiedzieć. - powiedziała Layla ze spuszczoną głową.<br />
- Co ? - uznajcie, że jestem głupia, ale ja nie mam pojęcia o co im chodzi.<br />
- Nie jestem w ciąży z Twoim ojcem.<br />
<br />
<br />
<b><i>Przepraszam, że tak długo, ale niestety mi nawet teraz w szkole nie odpuszczają i po 8/9 godzinach w szkole czasami nie mam siły na pisanie. Mam nadzieję, że potraficie to zrozumieć. Kocham Was xoxo </i></b><br />
<b><i><br /></i></b>
<b><i>Do tego prośba ! Jeżeli możecie to zagłosujcie na moje opowiadanie " Insomnia " :) To dla mnie bardzo ważne :) <a href="http://sonda.hanzo.pl/sondy,231547,d3sq.html" target="_blank">http://sonda.hanzo.pl/sondy,231547,d3sq.html</a> / Horanowa.;) </i></b></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05489469463868871484noreply@blogger.com74tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-43007602346644290672014-08-25T14:38:00.001-07:002014-08-25T14:42:21.515-07:00Rozdział 38 - I Can't Pretend It Anymore*** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
Odkąd Scar pogodziła się z Laylą zaczęły spotykać się prawie codziennie. Nie żeby przeszkadzało mi to, że się pogodziły, w końcu, moja narzeczona była szczęśliwa, ale nie ufałem tamtej lasce. W końcu, miała mieć dziecko z tym psycholem.<br />
- Harry, jadę spotkać się z Laylą! - no ja pierdolę, znowu.<br />
- Skarbie, wolałbym, żebyś spotkała się z Eleanor.<br />
- Z Eleanor spotykam się jutro... No Harry, nooo!<br />
- Powiedziałem coś, Scarleth - znów zabrałem się za papierkową robotę związaną z tym całym wydawnictwem - Pomożesz mi, dobrze?<br />
- Ta. - naburmuszona odłożyła torebkę i usiadła po drugiej stronie biurka.<br />
- Nie obrażaj się, tylko postaw w mojej sytuacji. - nie odpowiedziała. Trudno, ja jej błagał nie będę...<br />
<br />
<br />
*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-BRDp-J1jTsw/U_upCNCZ5PI/AAAAAAAAA8U/0eNbjns7s8Y/s1600/Cara127.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-BRDp-J1jTsw/U_upCNCZ5PI/AAAAAAAAA8U/0eNbjns7s8Y/s1600/Cara127.jpg" height="315" width="320" /></a>- Mhm... Przepraszam, po prostu tak wyszło, Lay. Do zobaczenia kiedy indziej. - rozłączyłam się i położyłam telefon na biurku. Niesamowicie irytował mnie fakt, że mój przyszły mąż chce oddzielić mnie od przyjaciółki, z którą niedawno się pogodziłam.<br />
- Scarleth, podaj mi zieloną teczkę - wyciągnął dłoń, a jaz dość dużym rozmachem położyłam mu na niej to, o co prosił. Podniósł wzrok i zmrużył oczy - Nadal zła?<br />
- Tak.<br />
- A wiesz, że nie masz powodu?<br />
- Nie wiem.<br />
- Myszko, widujesz się z nią częściej, niż ze mną... - prychnęłam i odwróciłam wzrok.<br />
- Tak, bo wziąłeś się za te wydawnictwo.<br />
- Bo chcę założyć z tobą rodzinę i wiem, że nie lubisz, jak chodzę na akcje - ujął moją dłoń i kciukiem delikatnie gładził jej wierzch - Nie robię tego dla siebie, tylko dla ciebie, Scarleth. W zamian chcę tylko, żebyś chociaż czasami mnie posłuchała. To wszystko.<br />
- Myślałam, że powiesz coś typu "w zamian chcę tylko twojej miłości, bla, bla, bla..." - na jego twarzy pojawił się cudny uśmiech.<br />
- To już przecież mam. - nie wytrzymałam. Parsknęłam śmiechem i lekko stuknęłam go po głowie, na co odpowiedział mi tym samym. Zaczepialiśmy się tak jeszcze chwilę, gdy w końcu Styles podniósł mnie, przerzucił sobie przez ramię i niósł w stronę sypialni. On chyba nigdy nie ma dość, ja zresztą też nie - Mam rację, słońce? - wolną ręką klepnął mnie w tyłek.<br />
- Masz, masz, ale teraz mnie puść!<br />
- Wedle życzenia - Harry prawie dosłownie rzucił mnie na łóżko i już chwilę później mocował się z paskiem od spodni. Z chęcią mu pomogłam się go pozbyć.<br />
Naprawdę, nie miałam nic przeciwko kłótniom, o ile zawsze kończyłyby się w taki sposób.<br />
<br />
<br />
*** Oczami Layli ***<br />
<br />
- George, możemy porozmawiać?<br />
- Tak, siadaj - gestem wskazał na miejsce przed sobą, nawet nie odrywając wzroku od tych głupich papierów. A pieprzyć to. Nie usiadłam, tylko stanęłam za nim i delikatnie oplotłam go rękami w pasie, korzystając z tego, że stał. Gdy nie zareagował zaczęłam całować go po szyi, ale tylko odsunął mnie od siebie i usadził, po czym sam też zajął miejsce w fotelu. Zabolało. - Chciałaś porozmawiać.<br />
- Tak. Zastanawiałam się, czy może nie pojechalibyśmy gdzieś, na jakiś czas...<br />
- Nie. - uciął i wyjął z szafki kolejną stertę tych zasranych papierów.<br />
- Dlaczego?<br />
- Bo mam pracę i wciąż szukam sposobu na odzyskanie córki i byłbym wdzięczny, gdybyś przestała przeszkadzać mi w tym pierwszym, Layla. - nie wytrzymałam. Wstałam i pocałowałam go. Oddał pocałunek.<br />
- Kocham cię... - powiedziałam cicho i popatrzyłam mu w oczy. Były zimne. Westchnął i zaczął powoli nawijać sobie kosmyk moich włosów na palec.<br />
- Wiem, Layla. Ale to między nami było błędem, który naprawimy, gdy tylko urodzi się dziecko. - otworzyłam szeroko oczy i rozchyliłam wargi. Chciałam błagać, żeby powiedział, że to żart - Nie mogę tego dłużej udawać. Ja cię nie kocham, dziewczyno.<br />
<br />
<br />
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-A4DDKTwF-IE/U_ur_uaQGzI/AAAAAAAAA8g/KhF6zApjr8U/s1600/Harry15.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-A4DDKTwF-IE/U_ur_uaQGzI/AAAAAAAAA8g/KhF6zApjr8U/s1600/Harry15.png" height="320" width="266" /></a>*** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
Przygotowywałem właśnie obiad w kuchni, gdy usłyszałem, jak jakieś auto wjechało na naszą posesję. Poprawiłem koszulę, sprawdziłem, czy mam broń za paskiem i wyszedłem na zewnątrz. Ku mojemu zdziwieniu na podjeździe stała taksówka, obok niej Layla i trzy torby. Co się właśnie w zasadzie do cholery działo?<br />
- Co tu robisz i skąd znasz hasło do bramy? - zajebiście miłe powitanie, wiem, mam talent.<br />
- Scar mi je podała... - powiedziała i otarła łzy z twarzy rękawem bluzki. Stala przede mną dziewczyna w ciąży, miała ze sobą walizki i płakała. Pewnie Danell się jej pozbył.<br />
Wzruszyłem się?<br />
Nie.<br />
- Layla? Co tu robisz? - moja narzeczona podbiegła do dziewczyny i przytuliła ją. To też mnie nie ruszyło. Podała komuś hasło bez mojej wiedzy i zgody. Jest naprawdę nieodpowiedzialna i chyba powinienem wreszcie przemówić jej do rozsądku.<br />
- On mnie wyrzuci, gdy urodzę - patrzyłem z pokerową twarzą na ręce dziewczyny, które położyła na swoim sporym już brzuchu - To chłopiec, Scarleth, wiesz?<br />
- Wiem, ale...<br />
- Naprawdę, nie prosiłabym o to, ale sytuacja jest... Znasz moich rodziców, wiesz, jacy są, jak zareagują.<br />
- Czekaj, czy ona właśnie...? - zanim zdążyłem dokończyć zdanie i tak wiedziałem, że jego zakończenie będzie prośbą, której, mimo ogromnych chęci, nie mógłbym odrzucić. Scar patrzyła na przyjaciółkę lekko zdezorientowana, ale pewnie już wiedziała, co się święci.<br />
- Możesz, Lay. Możesz się tu zatrzymać. - no tego się po mojej narzeczonej nie spodziewałem. Bez słowa wszedłem do domu. Skoro Scarleth nawet nie ma zamiaru się ze mną skonsultować przed podjęciem decyzji, odpłacę jej tym samym.<br />
<br />
_________________________________________________________________________<br />
Rozdział krótki, ponieważ nawet nie planowałyśmy, że to właśnie ja go napiszę, ale obiecałam, że będzie dzisiaj i jest dzisiaj. Następny pojawi się po 30 sierpnia.<br />
Pozdrawiam, C.Unknownnoreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-78902589473171728352014-08-18T12:18:00.001-07:002014-08-18T12:18:56.151-07:00Rozdział 37 - I Promise<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
*** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
Widząc jej reakcję szybko zabrałem jej telefon i, nie zważając na protesty, odebrałem go.<br />
- Czego kurwa chcesz?<br />
- Styles, daj mi Scarleth. - był zdenerwowany. Mimo wszystko wciąż się cieszyłem, że sam mój głos tak na niego działa. Nieziemsko mnie wkurwiał.<br />
- Nie, dopóki nie powiesz, czego od niej znowu chcesz.<br />
- To nie jest twoja sprawa.<br />
- A to spierdalaj. - rozłączyłem się i spojrzałem pytająco na moją narzeczoną, która patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami. Westchnęłam i przytuliłem ją, delikatnie gładziłem jej plecy - Powiedz o co chodzi, Scar. - pociągnęła nosem i podniosła na mnie wzrok.<br />
- Bo ja miałam sen... - zamilkła i stała tak nic nie mówiąc przez kilka minut. Pokiwałem głową.<br />
- To zajebiście, Scarleth. Ja też je mam, wiesz? I inni ludzie też. - odsunęła się ode mnie i wyszła z pokoju. Od razu wyszedłem za nią i złapałem w talii - Przepraszam, myszko.<br />
- Nie musisz być wredny.<br />
- Wiem, ale ty z kolei też wiesz, że takie zachowanie mnie wkurza. Jak coś zaczynasz, to kończ.<br />
- Braliśmy ślub. To znaczy, mieliśmy, bo w jego przeddzień zadzwoniłam do taty i gdy szłam do ołtarza on cię trzymał i... - przełknęła ślinę - I...<br />
- Zabił mnie - dokończyłem za nią i pocałowałem ją w czoło - Chyba się nie mylę?<br />
- Nie.<br />
- Nie masz się czego bać, Scarleth. To tylko sen.<br />
- Wiem, ale...<br />
- Nie ma żadnego ale, skarbie.Wiesz, że nic mi nie będzie - trzymałem ją blisko siebie, ciesząc się jej zapachem - Wracajmy do łóżka, dobrze? - pokiwała głową i pocałowała mnie krótko. Ująłem jej drobną dłoń w swoją i delikatnie pociągnąłem w stronę sypialni. Wyłączyłem jej telefon i czekałem aż zaśnie. Dopiero gdy usłyszałem jej unormowany oddech odpłynąłem.<br />
<br />
<br />
*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
Obudziłam się w jego ramionach, czułam jego loki na swojej twarzy. mimowolnie się uśmiechnęłam i delikatnie, żeby go nie obudzić, wstałam i wyszłam z sypialni. Zrobiłam herbatę i usiadłam na kanapie w salonie, patrzyłam na deszcz miarowo uderzający w szybę. Przypomniałam sobie o telefonie, który został w sypialni. Wróciłam do niej i wyszłam trzymając w dłoni telefon. Od niechcenia zaczęłam przeglądać zdjęcia. Zatrzymałam się przy jednym z nich. Tęskniłam za Laylą. Za przyjaciółką. Owszem, miałam Eleanor, którą lubiłam, nawet bardzo. Ale ja nie chciałam tak po prostu przekreślić tamtej przyjaźni. Była dla mnie ważna i chociaż fakt, że dziewczyna była w ciąży z moim ojcem napawał mnie cholernym obrzydzeniem, brakowało mi tej roześmianej mordki obok.<br />
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-1OKLwpfwzGg/U_C_Byiiv8I/AAAAAAAAA34/oR-fe5FYbY0/s1600/Cara%2Bi%2BBarbara%2B1.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-1OKLwpfwzGg/U_C_Byiiv8I/AAAAAAAAA34/oR-fe5FYbY0/s1600/Cara%2Bi%2BBarbara%2B1.jpg" height="320" width="239" /></a>- Co robisz? - pusty już (na szczęście) kubek upadł na dywan.<br />
- Przestraszyłeś mnie... - Harry zaśmiał się tylko i pocałował mnie w czubek głowy.<br />
- Zauważyłem, kotku. Co chcesz na śniadanie?<br />
- Tosty.<br />
- Dobrze - i już go nie było. Nadal wpatrywałam się w to zdjęcie. Dokładnie pamiętałam okazję, przygotowywałyśmy się do balu na zakończenie szkoły średniej. Było świetnie, dopóki nie pojawił się mój były z jakąś laską. Wtedy Layla wyciągnęła mnie na zewnątrz i uspokoiła, bo w najlepszym stanie nie byłam. Byłam jej za to bardzo wdzięczna, bo z kolesia był niezły kawał dupka.<br />
- Głupia menda - mruknęłam i odłożyłam telefon.<br />
- Mam nadzieję, że mówisz o niej, nie o mnie. - jeszcze trochę i na sto procent dostanę zawału. To jakieś gangsterskie zboczenie, że zawsze się tak skrada?!<br />
- O niej.<br />
- Nie myśl o tej...<br />
- HARRY.<br />
- Okej, już - uniósł ręce w górę w obronnym geście, ale chwilę później złapał mnie w pasie i przerzucił sobie przez ramię - Porywam cię na śniadanie.<br />
- Ratunku, wariat! - śmiałam się dopóki nie posadził mnie na krześle, bo dopiero wtedy uciszył mnie pocałunkiem. Cieszyłam się smakiem jego ust i dotykiem, gdy wsunął dłonie pod moją bluzkę. Jednak coś nie pozwalało mi się nim cieszyć do końca i pewnie przez moje rozkojarzenie odsunął się ode mnie.<br />
- Chyba zabiorę ci ten telefon. Smacznego - podał mi talerz, a ja zaczęłam jeść.<br />
- Harry, czy to dziwne, że ja za nią tęsknię?<br />
- Dla mnie trochę tak, ale ja jestem facetem. - nie odrywał wzroku od talerza, więc z cichym westchnieniem zrezygnowałam z dalszej rozmowy. - Scarleth, tylko nie rób nic bez mojej wiedzy, dobrze?<br />
- Jak na przykład?<br />
- Nie spotykaj się z nią bez mojej wiedzy, bo to może być niebezpieczne. - prychnęłam.<br />
- Niby dlaczego?<br />
- Bo może powiedzieć twojemu ojcu i znów cię stracę?<br />
- Pewnie masz rację - wzruszyłam ramionami i posprzątałam po śniadaniu - Ale wiesz, chyba mimo wszystko chciałabym się z nią spotkać.<br />
- Pomyślimy, myszko...<br />
<br />
<br />
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-ISJgskWTkpw/U_JFJFXgRWI/AAAAAAAAA4I/22-kLYbdW-E/s1600/Barbara23.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-ISJgskWTkpw/U_JFJFXgRWI/AAAAAAAAA4I/22-kLYbdW-E/s1600/Barbara23.jpg" height="320" width="311" /></a>*** Oczami Layli ***<br />
<br />
Wszystko się psuje. Nie tak miało być, straciłam i przyjaciółkę i mężczyznę, którego naprawdę kochałam. Dlaczego? Bo bałam się szczerze porozmawiać z przyjaciółką...<br />
- Layla - podniosłam na George'a zmęczone spojrzenie - Wychodzę.<br />
- Kiedy wrócisz?<br />
- Nie twoja sprawa - przygryzłam wargę i wróciłam do oglądania telewizji - Jakby Scarleth się odezwała, masz mnie o tym poinformować.<br />
- Wiem, pamiętam.<br />
- Nie tym tonem, Layla - podszedł do mnie i dość mocno złapał mój podbródek, zmuszając tym samym do patrzenia sobie w oczy - Uważaj na siebie, nie chcę, żeby coś stało się z dzieckiem.<br />
- Rozumiem.<br />
- Do zobaczenia. - i wyszedł. Westchnęłam cicho i położyłam się na tej ogromnej sofie. Umrę tu z nudów. Znowu. Każdego dnia po trochę umieram. Scarleth pewnie się ze swoim porywaczem nie nudzi. No cóż...<br />
Mój telefon zaczął wibrować. Niepewnie wyjęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. Wywołałam wilka z lasu. Odebrałam.<br />
- Sharleth?<br />
- Layla, hej... Ja wiem, że dużo się ostatnio działo, ale naprawdę chciałabym się z tobą zobaczyć, porozmawiać.<br />
- Emm... No dobrze. Za godzinę? W naszej dawnej kawiarni?<br />
- Jasne, już się zbieram - miałam się rozłączyć, ale przerwał mi jej zdenerwowany głos - Ach, Lay... Zapomniałabym. Nie mów mojemu ojcu, proszę.<br />
- J-jasne... - połączenie się przerwało, a ja bardzo powoli odsunęłam telefon od ucha. Stałam przed naprawdę ciężkim wyborem. Weszłam w kontakty i zatrzymałam się na jednym z nich. Mogłam zadzwonić do George'a i powiedzieć mu o tym, że umówiłam się ze Scarleth i tym samym sprawić, że znów będzie patrzył na mnie inaczej, że wrócimy do tego, co było... Ale mogłam też odzyskać przyjaciółkę, której od dłuższego czasu mi brakuje. Schowałam twarz w dłoniach i powstrzymałam łzy napływające mi do oczu. Dlaczego to musi być takie trudne?<br />
<br />
<br />
*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-1myN2cIMiNk/U_JO5NNkS9I/AAAAAAAAA4Y/uO2zcimXgPY/s1600/Hazz16.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-1myN2cIMiNk/U_JO5NNkS9I/AAAAAAAAA4Y/uO2zcimXgPY/s1600/Hazz16.jpg" height="320" width="258" /></a>- Dzięki za spotkanie, Lay. - mocno przytuliłam dziewczynę, czując jak szeroki uśmiech wkrada się na moją twarz, a już po chwili złapałam narzeczonego za rękę. Nie chciał puścić mnie samej, ale w sumie mu się nie dziwiłam. Czekał cierpliwie pod kawiarnią, bo, jak sam mówił, chciał dać nam trochę prywatności, chociaż moim zdaniem po prostu nie chciał słuchać tego typu rozmów.<br />
- To ja dziękuję, Scar. Brakowało mi cię, wiesz?<br />
- Wiem, bo mi Ciebie też...<br />
- Scarleth, powinniśmy już jechać - spojrzałam na Harry'ego i kwinęłam głową. Pożegnałam się z przyjaciółką i już 10 sekund później siedziałam w samochodzie, a Harry jechał w stronę naszego domu, trzymając dłoń na moim udzie.<br />
- Dziękuję za dzisiaj, Harry. - uśmiechnął się i delikatnie zacisnął palce.<br />
- Chcę, żebyś była szczęśliwa, nawet jeżeli w praktyce ma to oznaczać spotkania z nią. - poczułam tą ogarniającą mnie radość. Wiedziałam, że to ten jedyny. Nigdy nie byłam niczego bardziej pewna.<br />
- Kocham cię, Harry.<br />
- Ja ciebie też kocham, Scarleth. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo.Unknownnoreply@blogger.com27tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-88130034249829379222014-08-12T05:36:00.002-07:002014-08-12T05:36:53.389-07:00Rozdział 36 - Chinese food, cheap wine and football match *** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
Zachowanie Scar na wakacjach troszeczkę mnie zmartwiło. Nadal chodzi zdenerwowana i smutna. Pocałowałem ją długo wychodząc na akcję.<br />
- Nie idź. - złapała mnie za rękę. - Tak bardzo chcę, żebyś został.<br />
- Za godzinkę jestem.<br />
- Weź mnie ze sobą. Chcę być obok Ciebie. - przytuliłem ją i pocałowałem w czoło.<br />
- Tutaj jesteś bezpieczna. Kotku to nic wielkiego. Jadę tylko pogadać z chłopakami.<br />
- A szybko wrócisz ?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_6SZ9VZVl7BTZ56VwxaMeFPXBv4b0prVZ4QWu5QLW1AzGMC5YSeTnpDD2YT_jljOb-wCl6wUsxAx5U3NICp7JSm9JPLx1ZGLcamuhlUNeDtluhFQBIWNHkmQ2c5L4q94N8bo634LhjPGP/s1600/970599_515434781844775_1231012529_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_6SZ9VZVl7BTZ56VwxaMeFPXBv4b0prVZ4QWu5QLW1AzGMC5YSeTnpDD2YT_jljOb-wCl6wUsxAx5U3NICp7JSm9JPLx1ZGLcamuhlUNeDtluhFQBIWNHkmQ2c5L4q94N8bo634LhjPGP/s1600/970599_515434781844775_1231012529_n.jpg" height="400" width="243" /></a></div>
- Najszybciej jak się da. No Scarleth, nie dramatyzuj, błagam. - pocałowałem ją krótko i wyszedłem. Wkurza mnie robienie takiej dramy. Zawsze wychodziłem, a nagle coś jej się przyśniło i będzie ryczała. Kocham ją, ale to irytujące. Kobieta nie będzie mnie kontrolowała i ustawiała. Jechałem w stronę miasta myśląc o oświadczynach. Zaobrączkuje się. Ciekawe jakim będę mężem. Pewnie tak samo fatalnym jak chłopakiem. Uśmiechnąłem się parkując pod domem Louisa. Wysiadłem z auta i podszedłem do drzwi. Otworzyły się zanim jeszcze zapukałem. Eleanor rzuciła mi się na szyję.<br />
- Harry Harry oświadczyłeś się jej ! Gratuluję ! - nie bardzo wiedziałem co mam zrobić więc po prostu stałem. Uśmiechnięty Louis przyszedł i ją odciągnął. Nadal bardzo lubię El. Są z Louisem świetną parą.<br />
Byli tylko oni i Zayn. Przyjechałem spóźniony więc reszta powinna już być.<br />
- Emm... Jest piątek. O ile się nie mylę w każdy piątek jest jakaś akcja.<br />
- Zapomniałem Ci powiedzieć, że robimy sobie jakąś przerwę. Psy za bardzo węszą.<br />
- Kurwa no, mogłeś dzwonić Louis. Zostałbym ze Scarleth. - założyłem kurtkę.<br />
- Nie możesz z nami posiedzieć ?<br />
- Nie. Chcę spędzić wieczór ze Scar. - pożegnałem się i wyszedłem. Pojechałem do centrum po chińskie jedzenie i wracałem do domu. Na autostradzie był wypadek. Przejechałem obok. Na szczęście nie ma znajomego samochodu. Wróciłem do domu.<br />
- Jestem. - przyszła do mnie i się przytuliła. Boże takie zachowanie zaczyna być męczące. Najbardziej denerwuje mnie to, że nie chce powiedzieć mi o co chodzi. Martwię się o nią.<br />
- Kupiłem jedzenie. - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czoło - Chodź zjeść. Pewnie już wystygło. - poszedłem do kuchni i rozpakowałem to. Otworzyłem też wino. Siedliśmy w salonie na dywanie i włączyłem mecz. Za to najbardziej ją kocham. Nie trzeba jej wiele, żeby była szczęśliwa. Chińskie jedzenie, tanie wino i mecz. Takiej kobiety szukałem.<br />
<br />
*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
Harry dzisiaj bardzo chciał coś załatwić w Londynie no i tym sposobem wysłał mnie i Eleanor na zakupy.<br />
- Masz już jakieś plany co do ślubu ? - spytała mnie dziewczyna, a ja z uśmiechem spojrzałam na pierścionek.<br />
- Nie mam pojęcia, ale na 100 % nie chcę brać go w kościele, albo w urzędzie.<br />
- Idziemy poszukać sukni ? No chodź !<br />
- Ale ja nie chcę takie tradycyjnej.. Chcę coś innego niż wszyscy mieli.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3W40_FWy7xHne1UMWHIsA7DQG_IskpQPrLgDMxinsdGciARywVeA-BmH_VI9FKQG4J99e1uOuDRAbeIfCcX62Ev6tNHlrxbkY8CnWR4Pa2_ngS8BsdGO6peTpm3esvgYx2jH2knkxRF6E/s1600/1393855_602320019837922_849647411_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3W40_FWy7xHne1UMWHIsA7DQG_IskpQPrLgDMxinsdGciARywVeA-BmH_VI9FKQG4J99e1uOuDRAbeIfCcX62Ev6tNHlrxbkY8CnWR4Pa2_ngS8BsdGO6peTpm3esvgYx2jH2knkxRF6E/s1600/1393855_602320019837922_849647411_n.jpg" height="320" width="250" /></a>- Coś znajdziemy. - zobaczyłam ją jak tylko weszłam do sklepu z sukniami ślubnymi. 40 minut później była już moja. Niosłyśmy z El to pudełko do samochodu. Mój czerwony mercedes pięknie prezentował się na parkingu. Wyruszyłyśmy jeszcze w poszukiwaniu butów no i sukienki dla El. Będzie moją druhną. No i znalazłam. Wyglądała nieziemsko.<br />
- To nie fer. Jesteś zbyt piękna. - wywróciła oczami.<br />
- A ty zbyt kochana. - poszłyśmy jeszcze na sushi. Dzień był super. Koło 18 wróciłam do domu. Harry'ego jeszcze nie było. Hmm.. kiedyś muszę nauczyć się gotować. Włączyłam laptopa i znalazłam przepis na szybkie danie. Sprawdziłam składniki. Mam ugotowany ryż, w zamrażarce warzywka na patelnię. Podsmażę i pokroję mięso. He, to nie aż takie trudne. 40 minut później wszystko było gotowe. Nawet jakieś przyprawy tam wsypałam.<br />
- Scarli jesteś już ?<br />
- Tak ! W kuchni !<br />
- Kupiłaś coś do jedzenia ? - wszedł do kuchni i pocałował mnie w policzek.<br />
- Nie. Ugotowałam. - zamknęłam szybko laptopa.<br />
- Ty tak na serio ?<br />
- Serio serio.<br />
- Trenujesz się w zawodzie żony ?<br />
- Chcę być dla Ciebie jak najlepsza. Ja próbowałam i jak widzisz, jeszcze żyję. Nałożyć Ci ?<br />
- Pewnie. - razem usiedliśmy przy stole.<br />
- Kupiłam dzisiaj sukienkę na ślub.<br />
- Sukienkę ? Nie suknię ? - pokręciłam przecząco głową.<br />
- No bo ja nie chcę ślubu w kościele, ani w urzędzie.<br />
- Jakieś pomysły ? - cały wieczór wymienialiśmy nasze uwagi i pragnienia co do tego szczególnego dnia. Wszystko wydawałoby się być takie idealne. Czułam się jak księżniczka w bajce.<br />
- Idę pod prysznic. Idziesz ze mną ? - uśmiechnął się całując mnie po szyi.<br />
- Idę. - pomógł mi wstać i wziął mnie na ręce. Zaniósł mnie do łazienki i rozbierał całując. Miał być prysznic, a nie seks, ale nie będę narzekać. Nalał wody do wanny. Chyba pierwszy raz pozwolił mi być na górze. Było mi z nim cudownie. Oboje przeżyliśmy orgazm i dopiero wtedy zorientowałam się, że nie użyliśmy zabezpieczenia.<br />
- Harry ?<br />
- Wiem. - pocałował mnie w czoło. - Rodzina to rodzina. Sami jej nie stworzymy.<br />
- Nie wiedziałam, że chcesz mieć dzieci...<br />
- Jedno lub dwójkę. - wzruszył ramionami. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Boże ja i Harry będziemy mieć dzieci, weźmiemy ślub. Nigdy nie sądziłam, że to będzie możliwe. Nigdy nie byłam bardziej pewna jego uczuć do mnie niż teraz.<br />
- Kochanie ? Po co byłeś dzisiaj w Londynie ?<br />
- Dobrze, że pytasz. Byłem kupić gazetę.<br />
- I po jedną gazetę jechałeś taki kawał ? - zaśmiał się.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdG0bXaX5Z8xvUgmLVoPU8aa25zW9FwREmzf8Vpu0PD3aTH5WZIt0bPuJ4dMOTQ39_nrcEpBSqHnwjZygHT7HpQoGOuRFYzId829nIXSiq1hM7JJNHkoiSphTKjN952wzjun5MhWWJH5Ka/s1600/tumblr_mgg0fmyswb1rzp6y7o3_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdG0bXaX5Z8xvUgmLVoPU8aa25zW9FwREmzf8Vpu0PD3aTH5WZIt0bPuJ4dMOTQ39_nrcEpBSqHnwjZygHT7HpQoGOuRFYzId829nIXSiq1hM7JJNHkoiSphTKjN952wzjun5MhWWJH5Ka/s1600/tumblr_mgg0fmyswb1rzp6y7o3_250.gif" height="252" width="320" /></a>- Kupiłem całe wydawnictwo. To Twoje takie ulubione co czytasz było na sprzedaż. No i kupiłem. Mam nadzieję, że pomożesz mi jakoś to ogarnąć.<br />
- A co z gangiem ?<br />
- Jako ojciec i mąż nie mogę całe życie robić na lewo. Muszę o Was zadbać. To jak, pomożesz ?<br />
- Oczywiście, że Ci pomogę ! Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę.<br />
- Ja też kochanie. - wyszliśmy z wanny. Założyłam piżamę i rozczesałam włosy. Harry się golił. Zaśmiałam się sama do siebie.<br />
- Co się cieszysz ?<br />
- Przypomniała mi się scena ze Shereka jak się oboje golili. Dobrze, że ja nie muszę. - złapał moją twarz w dłonie i przycisnął usta do moich. Pianka do golenia wylądowała na mojej twarzy.<br />
- Harry ! - pisnęłam i zaczęłam ją zmywać. Fuj. Śmiał się ze mnie goląc się. - Jesteś nieznośny. Idę do łóżka.- jak obok niego przechodziłam to jeszcze mnie za tyłek złapał. Wywróciłam oczami i naszykowałam pościel. Zajęłam miejsce na swojej połowie i czekałam na mojego ukochanego.<br />
- Śpisz już kotku ? - połozył się obok, a ja od razu zajęłam miejsce w jego ramionach.<br />
- Nie śpię. Wiesz, że bez Ciebie nie zasnę. - objął mnie i pocałował w czoło.<br />
- Kocham Cie Scarleth.<br />
- Ja Ciebie też kocham Harry. - wtuliłam nos w jego szyję i cieszyłam jego zapachem. Już prawie usypiałam kiedy usłyszałam wibracje mojego telefonu.<br />
- Kotku, kto o tej porze ? - mruknął Hazz.<br />
- Nie mam pojęcia. - odblokowałam ekran i aż zadrżałam. Ojciec.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05489469463868871484noreply@blogger.com22tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-10581467186329666782014-08-04T08:03:00.003-07:002014-08-04T08:09:33.283-07:00Rozdział 35 - I'll Go Wherever You Will Go<a href="http://2.bp.blogspot.com/-wHTjwCLHblI/U95HEBnZVII/AAAAAAAAA1Q/NTeDbyOSrUw/s1600/Harry!.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-wHTjwCLHblI/U95HEBnZVII/AAAAAAAAA1Q/NTeDbyOSrUw/s1600/Harry!.jpg" height="320" width="307" /></a>*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
Patrzyłam to na niego, to na kwiat z szeroko otwartymi ustami, nie wiedząc, co powiedzieć. W pierwszym <br />
odruchu chciałam sprawdzić, czy ma temperaturę, później czekałam, czy przypadkiem nie wybuchnie śmiechem. Czekałam do momentu, gdy z zamyślenia znów wyrwał mnie jego głos.<br />
- Scarleth - przełknął ślinę, a ja otrząsnęłam się.<br />
- Co?<br />
- Zostaniesz moją żoną? - poczułam, jak szklą mi się oczy i przyspiesza mi oddech. Tak długo na to czekałam...<br />
- Tak, Harry. Zostanę - przez chwilę miałam wrażenie, że na jego twarzy zauważyłam ulgę. Wsunął mi pierścionek na palec i wstał, po czym wziął mnie na ręce, mocno przytulił i pocałował. Naprawdę, modliłam się, żeby ta chwila trwała wiecznie.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
Chociaż myślałam, że to niemożliwe, po zaręczynach układało się nam jeszcze lepiej, niż na początku wyjazdu, a już wtedy było cudownie. Zazwyczaj dzieliliśmy czas między plażę i łóżko. Graliśmy często w siatkówkę, a gdy raz jakiś facet podszedł, żeby podać mi piłkę myślałam, że Harry zmiażdży mi żebra, tak mocno mnie objął. Był zaborczy, ale w sumie chyba byłam mu za to wdzięczna. Było tu tylu mężczyzn, że bałam się przejść przez plażę bez jakiegoś okrycia wierzchniego. Dzisiaj było wyjątkowo gorąco. Powiedziałam Harry'emu, że sama wrócę do pokoju, bo zapomniałam kremu na opalanie, a w pełnym słońcu nietrudno o poparzenie skóry. Gdy już wracałam na plażę, poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Zatrzymałam się i w jednej chwili zostałam odwrócona. Stał przede mną umięśniony koleś o raczej niezbyt inteligentnym wyrazie i tak niezbyt pięknej twarzy.<br />
- Hej, maleńka. Bolało jak spadałaś z nieba? - no ja pierdolę, serio?<br />
- Mnie nie, ale ciebie pewnie tak, patrząc na twoją twarz nawet nie mam wątpliwości. - zaśmiał się tylko. No idiota.<br />
- Zadziorna... Lubię takie. - jego ręka znalazła się na moim tyłku, ale zanim ja zdążyłam ją strącić, zastąpiła ją inna. Przełknęłam ślinę.<br />
- Przepraszam, coś mówiłeś?<br />
- Nooo. Dobra z niej du... - zanim skończył oberwał po twarzy, na tyle mocno, że chyba zgubił jedynkę.<br />
- Ta "dupa" to moja narzeczona. Uważaj na słowa, bo pożałujesz - Harry stanął naprzeciw mnie i delikatnie położył dłonie na moich ramionach - Nic ci nie zrobił, wszystko dobrze?<br />
- Jest ok, Hazz. - objął mnie ramieniem i pocałował w skroń.<br />
- Chcesz jeszcze iść na plażę?<br />
- Nie chcę.<br />
- To zabieram cię na obiad - uśmiechnęłam się i splotłam nasze palce. Mój narzeczony, mój jedyny Harry.<br />
Wieczorem poszliśmy na inną plażę. Szłam po ciepłym piasku trzymając za rękę mojego narzeczonego, a patrząc w horyzont myślałam o przyszłości. Co w zasadzie się zmieni? Będę panią Styles, ale czy to w jakikolwiek sposób wpłynie na moje relacje z Harrym? Usiedliśmy na kocu, gdy niebo było już krwistoczerwone. Poczułam dłonie na swoich biodrach i uśmiechnęłam się lekko.<br />
- O czym myślisz?<br />
- O nas.<br />
- I co wymyśliłaś?<br />
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-L08_Etpky1g/U95HntOnAsI/AAAAAAAAA1Y/lMpsyfBSo-Y/s1600/HAZZ!5.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-L08_Etpky1g/U95HntOnAsI/AAAAAAAAA1Y/lMpsyfBSo-Y/s1600/HAZZ!5.jpg" height="320" width="278" /></a>- Nic wielkiego... Harry, w zasadzie skąd decyzja o oświadczynach? - wzruszył ramionami i westchnął cicho. Siedzieliśmy w milczeniu przez dłuższy czas.<br />
- Nie mogę znowu cię stracić, Scarleth. Kiedy jechałem wtedy do centrum... Nie chciałbym się tak więcej, czuć, kochanie, ale myśl, że mogłaś zniknąć tak mnie przeraziła... Teraz nie wyobrażam sobie mojego życia bez ciebie.<br />
- Ja swojego bez ciebie też nie widzę. Pójdę za tobą, dokądkolwiek pójdziesz. - przerażała mnie prawdziwość tego stwierdzenia. Do tego stopnia, że posmutniałam. Zauważył to.<br />
- Co się dzieje, Scar? - nie będę owijać w bawełnę.<br />
- Jesteś w gangu, Harry. Trochę przerażają mnie chwile, w których znikasz i nie mam od ciebie znaku życia przez dłuższy czas, ja...<br />
- Nie masz powodu do obaw, Scarleth. Nie robię tego od wczoraj.<br />
- Ja wiem, ale...<br />
- Nie ma żadnych ale, Scarleth - uciął i pocałował mnie krótko w usta, chyba go zdenerwowałam - Idziemy? - pokiwałam głową i wstałam, pomogłam mu złożyć koc i wróciliśmy do siebie. Od razu poszłam pod prysznic i do łóżka. Zmęczona wydarzeniami całego dnia i poprzednią nocą zasnęłam, gdy tylko poczułam ramiona Harry'ego oplątujące moje ciało.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
<i>Wzięłam do ręki jego telefon i niepewnie odblokowałam klawiaturę. Naprawdę wahałam się czy to zrobić, ale w końcu powinnam. Został dzień do ślubu, już nic złego się nie stanie. Wpisałam numer i czekałam na połączenie. Po dwóch sygnałach zaczęłam się wahać, ale już nie było odwrotu. Ktoś podniósł słuchawkę.</i><br />
<i>- Danell. - wow, zawsze był taki... Zimny?</i><br />
<i>- Wychodzę za mąż - cisza po drugiej stronie - Chciałam tylko, żebyś wiedział. - i rozłączyłam się.</i><br />
<i>Następnego dnia nie mogłam nic zjeść, chodziłam zestresowana zerkając w stronę szafy,w której wisiała sukienka. Godzinę przed planowaną ceremonią zaczęłam mieć złe przeczucia, które potwierdziły się, gdy szłam w stronę mojego męża, gdy ślub się zaczynał. Kwiaty wypadły mi z dłoni, gdy zobaczyłam mojego ojca, gdy przystawiał Harry'emu pistolet do skroni.</i><br />
<i>- Tato, nie... - jęknęłam cicho przez łzy. Mój ojciec uśmiechnął się złowieszczo i nacisnął na spust.</i><br />
<br />
* * *<br />
<br />
<a href="http://37.media.tumblr.com/61f07a986a6a6495f5945bb3e083e397/tumblr_myow4gjS0i1sjmigdo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://37.media.tumblr.com/61f07a986a6a6495f5945bb3e083e397/tumblr_myow4gjS0i1sjmigdo1_500.gif" height="172" width="320" /></a>Gdy otworzyłam oczy nie zobaczyłam go obok. Poczułam, jak zaczynam drżeć na całym ciele, targana płaczem. Oddech znacznie mi przyspieszył, gdy zobaczyłam telefon na szafce nocnej. Szybko wzięłam go w dłoń i z impetem rzuciłam o podłogę.<br />
- Scarleth? - ten głos... Skierowałam zapłakany wzrok na wejście do pokoju - Możesz mi powiedzieć, co ty właściwie robisz? - zerwałam się na równe nogi i wskoczyłam na niego. Oplątałam go rękoma i nogami.<br />
- Dobrze, że jesteś...<br />
- Odpowiedz, Scar.<br />
- Nie - jęknęłam i wtuliłam twarz w jego szyję, szukając bezpieczeństwa - Nie wiem. - pocierał dłonią moje plecy.<br />
- Myszko, powiedz, o co chodzi.<br />
- Nie chcę tu być. Zabierz mnie stąd. - ujęłam jego twarz w dłonie i patrzyłam, jak zmienia się jego nastawienie. Jak zmienia się on.<br />
<br />
<br />
// Przepraszam za zwłokę, Wasza C.Unknownnoreply@blogger.com28tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-10825617243726553602014-07-21T04:47:00.001-07:002014-07-21T04:47:08.169-07:00Rozdział 34 - We were friends, but.. you cheated on me. *** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
- Nie wierzę w to. Dlaczego mi nie powiedziałeś Zayn ? Naraziłeś Scarleth !<br />
- Dowiedziałem się dosłownie minutę przed tym jak przyjechaliście. - nie mogę mieć do niego żalu. Nikt z nas nie podejrzewał, że Victorie pracuje dla innego gangu. Była wtyką kolesi nazywających się Vampsami.<br />
Kierowaliśmy się już do sklepu, w którym najprawdopodobniej była moja Scarleth. Byłem zły. Bardzo zły. Weszliśmy tam jak gdyby nigdy nic. Zayn poszedł w prawo, a ja w lewo. Spacerowałem między wieszakami niby coś oglądając.<br />
- Przymierzalnie. - mruknął Zayn. Poszliśmy tam. Wyjąłem broń. On nawet wiedział, do której wejść. Pociągnął za zasłonę wchodząc tam z zaskoczenia. Wypchnął Scarleth w moje ramiona.<br />
- Zabierz ją. - powiedział, a potem usłyszałem tylko plask. Wziąłem moje maleństwo na ręce i wyniosłem ze sklepu w chwili kiedy usłyszałem strzał. Wszyscy dookoła padli na ziemię, a ja szedłem w stronę wyjścia. Wiedziałem kto strzelił i wiedziałem do kogo.<br />
- Harry co się dzieje ?<br />
- Nic króliczku. Nic. Kupiłaś sobie coś ładnego ?<br />
- Nie zdążyłam. - westchnąłem i ją postawiłem.<br />
- Jutro pojedziemy razem. Obiecuję. Spędzimy razem cudowny dzień.<br />
- Dobrze, ale chciałabym, żebyś powiedział mi co się dzieje.<br />
- Nie będę Cie straszył maleńka. - dołączył do nas Zayn.<br />
- Gdzie Vic ? - oboje milczeliśmy. Scar patrzyła na mnie przerażona i zaczęła szybciej oddychać. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do auta zanim zaczęła robić aferę na środku sklepu. Odwiozłem Zayna i ruszyłem w stronę domu. Kiedy położyłem dłoń na jej udzie to ją zepchnęła.<br />
- Scarleth o co jesteś na mnie zła ?!<br />
- Zabiliście Victorie, a zaraz zabijesz mnie ! Ufałam Ci !<br />
- Scar.. Zayn musiał to zrobić. Vic była wtyką. Skontaktowała się z nim matka Victorie. Tak. Jej matka. Vic od początku okłamywała nas wszystkich. Chciała Cie zabić.<br />
<br />
<br />
*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
Nie mogę w to uwierzyć. Vic przeciwko mnie ? Po tym wszystkim co zrobił jej Zayn ?<br />
- Harry ?<br />
- Tak maleńka ? - położyłam jego dłoń na mojej nodze.<br />
- Pojedziemy na wakacje ? - gładziłam jego poranione knykcie.<br />
- Gdzie byś chciała moja maleńka ?<br />
- Bora bora.<br />
- Co tylko powiesz. - wziął mnie za rękę i ucałował jej wierzch. Kocham go najbardziej na świecie. Z tych całych nerwów usnęłam kiedy wiózł mnie do domu.<br />
<br />
<br />
*** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
Scar ma dość. Musi dużo odpoczywać. Kiedy się obudziła dałem jej picie ze środkami nasennymi. Spakowałem nas i ruszyłem ze śpiącą dziewczyną na lotnisko. Mam swój samolot bo w końcu latanie tymi publicznymi to katorga.<br />
- Harry ? - obudziła się kiedy wnosiłem ją do samolotu.<br />
- Tak kochanie ?<br />
- Co ty robisz ?<br />
- Zabieram Cie na wakacje. - uśmiechnęła się do mnie najpiękniej, tak jak tylko ona umie. Kocham ją. Tak najbardziej. Chyba czas się do tego przyznać.<br />
<br />
<br />
*** Oczami Zayna ***<br />
<br />
- Gdy nie ma wódki dręczą mnie smutki, wódka wódka wódka musi być ! - zaśpiewałem nalewając sobie kielona. Przyzwyczaiłem się do samotności. Pozbyłem się uczuć. Od dłuższego czasu wiedziałem, że Vic coś kombinowała i to sprawiło, że coś co może do niej czułem wygasło.<br />
- Zayn ? Jesteś tutaj ? - Louis.<br />
- Tak przyjacielu, wejdź. Już Ci polewam. - chwiejnym krokiem ruszyłem po kieliszek.<br />
- Nie, dzięki. Jestem z Eleanor.<br />
- O. To wezmę dwa kieliszki. - zaśmiał się i położył dłoń na moim ramieniu.<br />
- Daj spokój. Usiądź. - no i chwiejnie ruszyłem w stronę kanapy.<br />
- Co Was sprowadza moi mili ? - polałem sobie jeszcze troszeczkę.<br />
- Zabieramy Cie do siebie.<br />
- A co ty mówisz ?<br />
- Zayn oni będą na Ciebie polować.<br />
-To ich zabiję.<br />
- Zabieramy Cie. Spak.. Eleanor Cie spakuje i proszę Cie uspokój się.<br />
- Ale przecież ja jestem bardzo spokojny. - patrzyłem jak dziewczyna idzie na górę.<br />
- Trzymasz się ?<br />
- Trzymam. Wiozę się pomału. - zaśmiał się i pomógł mi wstać. - Louis ?<br />
- Tak ?<br />
- A u Was też mogę pić prawda ?<br />
- Możesz Zayn.<br />
- Tylko mi dywanów nie zarzygaj. - wtrąciła El. Lubię Eleanor. Urocza dziewczyna.<br />
<br />
*** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
- Księżniczko moja ? - postawiłem śniadanie na szafce nocnej i usiadłem obok niej. Kochałem się z nią w nocy. Jak zawsze było mi idealnie.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAeJPwGBQhvlvY9V0j-vWFNdLVqoRgpPLHt_0CT2peP94P4abYc-eY8MxBzUhl9EwNrylWEuvBoCVC1IzXEB_nc4NyrCOwP7oga5tvGIM1jBzfdX7klXWM3toNsspaR-LIZ0Id5p5Rfjyb/s1600/10505281_743790545660306_3781586827447919065_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAeJPwGBQhvlvY9V0j-vWFNdLVqoRgpPLHt_0CT2peP94P4abYc-eY8MxBzUhl9EwNrylWEuvBoCVC1IzXEB_nc4NyrCOwP7oga5tvGIM1jBzfdX7klXWM3toNsspaR-LIZ0Id5p5Rfjyb/s1600/10505281_743790545660306_3781586827447919065_n.jpg" height="373" width="400" /></a>- Hej kochanie. - uśmiechnęła się do mnie.<br />
- Jak tam ? - odgarnąłem jej włosy z buzi.<br />
- Dobrze, a tam ?<br />
- Cudownie. Zjedz. - usiadła na łóżku.<br />
- A możemy wyjść na taras ?<br />
- Chodź. - wziąłem tacę, a ona założyła moją wczorajszą koszulę. Wyszliśmy na taras. Bora bora. Domki na wodzie, słońce, krystalicznie czysta woda. Usiedliśmy i jedliśmy.<br />
- W nocy było super.<br />
- Mi też się podobało. - dałem jej buziaka. - Wiesz co mnie zastanawia ?<br />
- Co ?<br />
- Zawsze jak jesteśmy z daleka od Londynu to jest między nami przecudownie.<br />
- Też to zauważyłem. Scar.. podjąłem pewną decyzję.<br />
- Jaką ? - poszedłem i ostatni raz spojrzałem na wyjątkową różę. Teraz albo nigdy. Wróciłem na taras. Klęknąłem na jednym kolanie i wręczyłem jej <a href="https://pbs.twimg.com/media/Bo0rbOkCUAAdiyU.jpg" target="_blank">kwiat</a>.<br />
- Scarleth, czy zgodzisz się zostać moją żoną ?<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTMpSw0WYw7AC89FIkNHFg49dUykKXDZkKsFXCDGcDIkYrR2v42_xXQyFB2SOTcK107W-xxEKqbtT76Xamhvt-I4f8L4d0biyMD5cQ8Oq5q8P8QnfjaMd1l70p9xa2O1mrcImXCOk7EQpx/s1600/10446626_741929229179771_4278933291215957583_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTMpSw0WYw7AC89FIkNHFg49dUykKXDZkKsFXCDGcDIkYrR2v42_xXQyFB2SOTcK107W-xxEKqbtT76Xamhvt-I4f8L4d0biyMD5cQ8Oq5q8P8QnfjaMd1l70p9xa2O1mrcImXCOk7EQpx/s1600/10446626_741929229179771_4278933291215957583_n.jpg" height="400" width="395" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05489469463868871484noreply@blogger.com43tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-48106705782730534962014-07-15T06:01:00.002-07:002014-07-15T06:01:34.409-07:00Polecam ! <a href="http://psychic-fanfiction-harry.blogspot.com/" target="_blank">http://psychic-fanfiction-harry.blogspot.com/</a><br />
<br />
<a href="http://dirty-love-harry.blogspot.com/" target="_blank">http://dirty-love-harry.blogspot.com/</a><br />
<br />
<a href="http://feeling-louistomlinson.blogspot.com/" target="_blank">http://feeling-louistomlinson.blogspot.com/</a><br />
<br />
I zapraszam na mojego nowego bloga <a href="http://insomnia-zaynmalik.blogspot.com/" target="_blank">http://insomnia-zaynmalik.blogspot.com/</a><br />
<br />
/ Horanowa.;)Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05489469463868871484noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-75087830435936011492014-07-14T09:46:00.000-07:002014-07-14T09:46:59.494-07:00Rozdział 33 - Secret- Powiedziałem Ci Danell. Zostaw Scar w spokoju, a o niczym jej nie powiem. Wkurw mnie jeszcze raz, a ona dowie sie o wszystkim. Tego chcesz ? Nie sądzę. - razem z chłopakami wróciliśmy do auta. Oni pojechali się schlać, a ja do domu. Mała jeszcze nie spała. <br />
- Co jest kotuś ? - pocałowałem ją w czoło.<br />
- Nie mogłam bez Ciebie zasnąć. Bałam się sama.<br />
- Muszę Ci psa kupić.<br />
- Harry, a co właściwie stało się z Killerem ?<br />
- Umm... Uciekł ? - zaśmiała się.<br />
- Rozumiem. Idź pod prysznic i chodź spać.<br />
- Idę miśku. - wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Zostawiłem Scar na łóżku i poszedłem pod prysznic. 15 minut później byłem obok niej. Wziąłem telefon i napisałem do Zayna.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-_2R1TC96kYQ/U8PltII-mHI/AAAAAAAAAys/pozK4N-UG30/s1600/irebe.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-_2R1TC96kYQ/U8PltII-mHI/AAAAAAAAAys/pozK4N-UG30/s1600/irebe.jpg" height="400" width="225" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
*** Oczami Scarleth *** </div>
<div>
<br /></div>
<div>
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-dMs6myW2Kyw/U8PjdvlURuI/AAAAAAAAAyg/A1YNa5neyu8/s1600/Harry6.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-dMs6myW2Kyw/U8PjdvlURuI/AAAAAAAAAyg/A1YNa5neyu8/s1600/Harry6.png" height="320" width="235" /></a>Rano nawet udało mi się przygotować Hazzie śniadanie ! Z dumą czekałam aż zejdzie na dół.<br />
- Hej maleńka.<br />
- Hej Hazz. Zrobiłam śniadanie. - uśmiechnęłam się.<br />
- Chcesz mnie zabić ?<br />
- Oj no weź ! Starałam się ! - zrobiło mi się przykro. Przytulił mnie.<br />
- Przecież żartuję. Na pewno jest pyszne. - usiedliśmy do stołu. - A zjesz pierwsza ? - wydęłam dolną wargę udając smutek. Wiedziałam, że się nabija. Zaśmiał się jeszcze raz i zaczął jeść.<br />
- I jak ?<br />
- Całkiem smaczne te omlety. Wydaje mi się, że trochę udajesz, żebym ja Ci gotował.<br />
- Nie..? - ten dzień jakoś miło się zaczął. Aż dziwnie. Hazz posprzątał po śniadaniu. Patrzyłam na jego ciało, gdy pakował naczynia do zmywarki. Był tak nieprzyzwoicie idealny...- Spotkasz się dzisiaj z Victorie.<br />
- Och... - dopiłam kawę i zaczęłam bawić się palcami - Chcesz się mnie pozbyć na jakiś czas, czy coś?<br />
- Nie, Scar. Chcę, żebyś się rozerwała i porozmawiała z jakąś dziewczyną - patrzyłam, jak na jego twarz wkradały się kolejno niepewność, zażenowanie i powaga - Chyba dziewczyny potrzebują tego raz na jakiś czas, czy coś... - nie mogłam się powstrzymać i parsknęłam śmiechem, ale gdy zobaczyłam jego mordercze spojrzenie odchrząknęłam i uśmiechnęłam się słodko.<br />
- Nie no, masz rację.<br />
- No... - pocałował mnie w czoło - Leć na górę, Doll. Zayn też przyjdzie, więc przebierz się z tej piżamy...<br />
<br />
<br />
*** Oczami Harry'eggo ***<br />
<br />
Scarleth była jeszcze na górze, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Otworzyłem je i omal nie upuściłem szklanki z wodą, którą trzymałem w dłoni. Victorie wyglądała tak... Tak wow. Nigdy nie brakowało mi słów, ale tym razem słowa nie wystarczały. Jej kręcone, ciemne włosy wydawały się być jeszcze ciemniejsze, miała na sobie białą bokserkę, czarną skórzaną kurtkę, jeansy i czerwone szpilki, komponujące się ze szminką. Co zdziwiło mnie w sumie bardziej to fakt, że Zayn trzymał jej dłoń, nie nadgarstek, jak zazwyczaj.<br />
- Emm... Cześć? - przepuściłem ich w drzwiach i patrzyłem, jak Malik obejmuje brunetkę i całuje ją w czubek głowy. Kątem oka zobaczyłem bandaże na nadgarstkach Vic. Co się w zasadzie działo?<br />
- Gdzie Scarleth?<br />
- Na górze, zaraz powinna zejść.<br />
- Ok. Pójdą na zakupy, zgadzasz się? - niepewnie pokiwałem głową. Miałem złe przeczucia - Victorie nic nie odwali, Harry. Prawda? - dziewczyna kiwnęła głową i spojrzała z uśmiechem na Scarleth, która właśnie weszła do pokoju. Moja najpiękniejsza. Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem w skroń.<br />
<br />
<br />
*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
- Tylko wróćcie za dwie godziny.<br />
- Dobrze, Harry...<br />
- I bez numerów.<br />
- Oczywiście, Zayn.<br />
- Macie być...<br />
- Punktualnie o 15.30, każda minuta spóźnienia zwiększa karę, bla, bla, bla.<br />
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-1B3tGDtVPYQ/U8PjQO4Nd_I/AAAAAAAAAyY/Ykgw7-FxXhc/s1600/Cara108.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-1B3tGDtVPYQ/U8PjQO4Nd_I/AAAAAAAAAyY/Ykgw7-FxXhc/s1600/Cara108.jpg" height="400" width="266" /></a>- Victorie, lepiej uważaj. - dziewczyna uśmiechnęła się słodko i pocałowała Zayn'a w policzek, po czym szybko pociągnęła mnie za rękę do drzwi. Odwróciłam się jeszcze, żeby pomachać Harry'emu i z uśmiechem patrzeć, jak mi odmachuje. Godzinę później wciąż stałyśmy w korku. No tak, Londyn... Zerknęłam na nadgarstki Vic i przeniosłam na nią przerażone spojrzenie, ale ona tylko się uśmiechnęła.<br />
- Spokojnie, to nic.<br />
- Wygląda inaczej.<br />
- Nie cięłam się. To od kajdanek - przygryzła wargę - Trochę się zmieniło, Scarleth. - odpowiedziała mi wszystko, a ja otworzyłam usta ze zdziwienia.<br />
- POBIŁAŚ GO?<br />
- Ma się ten talent - zarzuciła włosami. No cóż, nie ukrywam, że zdziwiło mnie to, że zamiast ją pobić, o co bym go podejrzewała, przespał się z nią, a ślady na nadgarstkach są śladami po... Kajdankach? Nie, zdecydowanie nie chcę wiedzieć. Chodziłyśmy po centrum i wybierałyśmy sobie masę ciuchów. Świetnie się bawiłam. Tęskniłam za jej towarzystwem, za tym luzem, za przyjaciółką. Przymierzałam chyba setną sukienkę, gdy nagle Shade wbiegła do mnie do przebieralni i szybko zasłoniła zasłonkę.<br />
- Co ty robisz?- uciszyła mnie gestem i szybko wyciągnęła telefon z kieszeni kurtki i napisała sms'a. Usłyszałam jak ludzie wychodzą ze sklepu i jak zamykają się drzwi i zasłaniają okna. Victorie wyjęła spod kurtki pistolet i przeładowała go. Przełknęłam nerwowo ślinę, gdy podała mi drugi - Umiesz korzystać z broni?<br />
-To nie jest mój jedyny sekret,Scar... - szepnęła i zerknęła na wyświetlacz, a później delikatnie odchyliła zasłonę i przeklęła cicho.<br />
- Vic, co się dzieje?<br />
- Nie jesteś bezpieczna.<br />
- Co? - zbyła moje pytanie.<br />
- Jakby ci to powiedzieć, Scar... Dopóki Zayn i Harry tu nie przyjadą, jesteśmy w dupie.<br />
<br />
Pojawił się pierwszy rozdział na blogu Insomnia! Zapraszam! <a href="http://insomnia-zaynmalik.blogspot.com/">http://insomnia-zaynmalik.blogspot.com/</a></div>
Unknownnoreply@blogger.com24tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-15311129512308673692014-06-27T07:43:00.000-07:002014-06-27T07:43:43.367-07:00Rozdział 32 - But.. - Nasz co ? - zaśmiał się. - Ślub ? Ty tak na poważnie ? - poczułam rosnącą kulkę w gardle.<br />
- Nie było tematu.. - szepnęłam.<br />
- Scarleth bądź poważna. - prychnął i poszedł dogadać się z agentem nieruchomości. Usiadłam na huśtawce i spojrzałam w niebo. Czemu on jest taki.. ciężki.. Jezu.. Do tego zaczyna padać.<br />
- Doll idziemy. - westchnęłam i ruszyłam w jego stronę. Wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę samochodu.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitvUUCzHBeYT92p248lKZ96cznr9VbNKc36dXebFArT6KO4jkXKRP7gx17xbUyMik8jTTX2psYuDqGlVr_YJHPCtwM2jK_CCKGhLAsAnIOwV0kZY0LY4lH2YDqLwd2GRlVbzN6AA9Mfx6r/s1600/10403206_1431221537137720_2876685012710506493_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitvUUCzHBeYT92p248lKZ96cznr9VbNKc36dXebFArT6KO4jkXKRP7gx17xbUyMik8jTTX2psYuDqGlVr_YJHPCtwM2jK_CCKGhLAsAnIOwV0kZY0LY4lH2YDqLwd2GRlVbzN6AA9Mfx6r/s1600/10403206_1431221537137720_2876685012710506493_n.jpg" height="320" width="255" /></a>- Hazz delikatniej.. - szepnęłam. Poluzował uścisk i otworzył mi drzwi od auta. Wsiadłam grzecznie. Przez całą drogę do Londynu nie zamieniliśmy tylko słowa. Słychać było tylko krople deszczu obijające się o samochód.<br />
- Chcesz jechać na kolację ? - powiedział chłodno.<br />
- Nie. Zrobię sobie jakieś kanapki.<br />
- Jak chcesz.<br />
- Porozmawiamy ?<br />
- O czym Scar ?<br />
- Czemu tak zareagowałeś jak powiedziałam o ślubie ? <br />
- A jak miałem zareagować ? To nie moja bajka. Może jeszcze do tego nie dorosłem, nie wiem. Oboje jesteśmy młodzi Scarleth, a wiesz, że ja wyczucia nie mam.<br />
- Czyli nie mówisz, że nigdy nie weźmiemy ślubu ?<br />
- Tego nie mówię kochanie, ale nic Ci nie mogę obiecać.<br />
- Okej. - odetchnęłam. Myślałam, że jest zły.<br />
- Kocham Cie, Doll.<br />
- Ja Ciebie też Harry. - pocałowałam go w policzek w chwili kiedy podjechał pod swój dom.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
- Wszystko ?<br />
- Wszystko ! - wsadziłam ostatnie pudło do auta przeprowadzkowego i ostatni raz popatrzyłam na jego dom.<br />
- Maleńka. - Harry podał mi kluczki. - Jedź cały czas za mną. - No tak. Zapomniałam dodać, że Hazz kupił mi ostatnio nowy <a href="http://img.interia.pl/motoryzacja/nimg/q/q/Mercedes_CLA_Znamy_ceny_6033279.jpg" target="_blank">samochód</a>.<br />
- Idę już idę. - wskoczyłam mu ze śmiechem na plecy.<br />
- Co ty zrobiłaś z moim życiem. - zaśmiał się i postawił mnie obok Mercedesa. Dostałam jeszcze buziaka i wsiadłam do auta. Jechałam za nim. Jechał powoli jak na niego. Pewnie, żebym nadążyła za nim. Zaśmiałam się sama do siebie. Harry sam chciał decydować o remoncie, a że ja jestem leniwa to się zgodziłam. Zaparkował pod willą, a ja zaraz za nim.<br />
- Chodź mała zobaczyć nasz nowy dom. - wyciągnął do mnie rękę, a ja podbiegłam i podałam mu swoją. - Gotowa ?<br />
- Gotowa. - uśmiechnął się i otworzył drzwi. Byłam oczarowana. Piękne wnętrze. <a href="http://i.wp.pl/a/f/jpeg/32631/kamien-dekoracyjny-1.jpeg" target="_blank">Salon</a>, <a href="https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/v/t34.0-12/10388301_696251490446595_78517988_n.jpg?oh=d95b58839bc5bfc44632f712c9f2367a&oe=53AB5DD2&__gda__=1403724623_c19672fc6c3273228fb9f4cd4ce791ee" target="_blank">kuchnia</a>, <a href="http://desimo.pl/wp-content/gallery/kuchnia/aranzacja-miaszkania8-jadalnia-desimo-01.jpg" target="_blank">rodzinna jadalnia</a>, <a href="http://34.0-12/10461794_696253307113080_499319866_n.jpg?oh=e83eba42383481ce59e457774a3fe2fd&oe=53AB7B88&__gda__=1403778263_3967c1004d181c0b0a59537f4286961c" target="_blank">łazienka</a> i w końcu ciepła, romantyczna <a href="https://fbcdn-sphotos-h-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpa1/v/t34.0-12/10437276_696257993779278_1987718506_n.jpg?oh=fd30da805e29a68b2ea4bd79933ba3a6&oe=53AC02C3&__gda__=1403758819_bc250657cdb388d2d3c4d869d745588d" target="_blank">sypialnia</a>.<br />
- Jak Ci się podoba Scar ?<br />
- Jest.. jest pięknie. - przytuliłam się mocno.<br />
- Cieszę się. Starałem się bardziej .. rodzinnie.<br />
- Dziękuję Harry.. To dla mnie ważne. - pocałowaliśmy się, a chwilę później już rozpakowywaliśmy rzeczy. Przeszliśmy długą drogę do tego domu. Musieliśmy wytargać moje rzeczy z domu ojca bo nie chciał mi ich oddać. Harry cały czas stał obok mnie i nie pozwolił zbliżyć się do mnie Layli. Chciała ze mną pogadać, ale ja nie mam na to ochoty.<br />
- Scarleth mówię do Ciebie ! - potrząsnęłam głową i spojrzałam na mojego wybranka.<br />
- Tak ? Przepraszam zamyśliłam się. - westchnął i kucnął obok mnie.<br />
- Nie myśl o ojcu i tej zdradzieckiej<br />
- Nie kończ.. proszę..- pocałował wierzch mojej dłoni co mnie zdziwiło. To takie nie w jego stylu..<br />
- Zrobię Ci obiad.<br />
- Mogę pomóc ?<br />
- Chcę zjeść. - pokazał mi język i poszedł do kuchni, a ja podreptałam za nim.<br />
<br />
~*~<br />
<br />
- Scarleth zamknij za mną. - jest prawie północ, myślałam, że pójdziemy spać.<br />
- Gdzie wychodzisz ?<br />
- No.. mam akcję z gangiem. Duża sprawa. Sporo zarobię !<br />
- Boje sie o Ciebie kochanie. - przyciągnął mnie do siebie i pocałował.<br />
- Nie bój się. Zawsze do Ciebie wrócę. Jesteś bezpieczna. Połóż się i śpij. - pocałował mnie w czoło i wyszedł.Zamknęłam drzwi i zrobiłam jak chciał. Położyłam się w naszym wspólnym łóżku i odleciałam.<br />
<br />
<br />
*** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
Czekamy. Las, śnieg, ciemno. Mam nadzieję, że to ostatni raz kiedy muszę oglądać mordę Danella. W końcu przyjechał. On i 4 ochroniarzy vs. Ja i 5 przyjaciół.<br />
- Czego chcesz Danell ?<br />
- Ile chcesz za Scarleth ?<br />
- Słucham ?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE7f3rEs_UBQ2JYQaRAxI6qzIpV-FYiITwfPz6It1KwxCrrhJmqZVvKj-PRoN3ur8-ivWhjeQZ93dlC16NmPOgWJmiytxGTnkchazHklS6Q8pT8bBB9g-Avx8c_cjQRwjSfbSrSXwr7yhn/s1600/Bj1waFEIIAEaTQp.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE7f3rEs_UBQ2JYQaRAxI6qzIpV-FYiITwfPz6It1KwxCrrhJmqZVvKj-PRoN3ur8-ivWhjeQZ93dlC16NmPOgWJmiytxGTnkchazHklS6Q8pT8bBB9g-Avx8c_cjQRwjSfbSrSXwr7yhn/s1600/Bj1waFEIIAEaTQp.jpg" height="400" width="265" /></a></div>
- Ile mam Ci zapłacić, żebyś oddał mi córkę ?<br />
- A ty głupi nadal myślisz, że wszystko jest do kupienia. - od niechcenia oglądałem swoją broń. - Scar jest moją dziewczyną i nie oddam Ci jej za największe skarby świata. Powiem Ci, że nasz związek poszedł do przodu.<br />
- Co ? O czym ty do cholery mówisz ?<br />
- No jak to ? Planujemy dziecko i ślub..<br />
- Jesteś od niej o 4 lata starszy i<br />
- A ty od Layli 40. Proszę Cie Danell lekcji moralność to ty mi nie udzielaj. Sam okłamywałeś Scarleth przez wiele lat. A jak myślisz co zrobi Scar jak dowie się, że to Ty zabiłeś jej mamę ? Jak myślisz ?<br />
- Nie odważysz się Styles..<br />
- Przekonamy się ?<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<span style="color: red;"><b><i>Przepraszam za opóźnienie, kompletny brak weny miałam. Mam nadzieję, że nie jest bardzo tragiczny. Kocham Was ! </i></b></span><br />
<span style="color: red;"><b><i><br /></i></b></span>
<span style="color: red;"><b><i>czytasz = komentuj </i></b></span><br />
<span style="color: red;"><b><i><br /></i></b></span>
<span style="color: red;"><b><i>/ Horanowa.:) </i></b></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05489469463868871484noreply@blogger.com44tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-64419276394283086052014-06-17T10:55:00.001-07:002014-06-17T13:13:04.860-07:00Rozdział 31 - I'm not a toy<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-N4pBNAY0Iks/U6B-aipbV8I/AAAAAAAAAwY/qTGaMDEJMGM/s1600/Zayn24.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-N4pBNAY0Iks/U6B-aipbV8I/AAAAAAAAAwY/qTGaMDEJMGM/s1600/Zayn24.jpg" height="400" width="285" /></a></div>
*** Oczami Zayn'a ***<br />
<br />
- Zjedz. To. - warknąłem i po raz setny przysunąłem talerz w jej stronę. Jak poprzednio, odsunęła go.<br />
- Powiedziałam, że nie jestem głodna.<br />
- Victorie... - zacisnąłem dłonie w pięści i odetchnąłem głęboko, próbując jej nie przyjebać - Za sekundę całe jedzenie zniknie z tego talerza, albo przepieprzę cię tak, że nie będziesz w stanie ruszyć się przez tydzień.<br />
- Próbuj, Malik - parsknęła śmiechem i skrzyżowała ręce na piersi - Uwielbiam patrzeć, jak brak jakiegokolwiek posłuchu nadrabiasz agresją. Naprawdę, to takie męskie, bić kobietę...<br />
- NIE PROWOKUJ MNIE, DO CHOLERY!<br />
- TO PRZESTAŃ SIĘ NA MNIE DRZEĆ I ZROZUM, ŻE NIE JESTEM GŁODNA! - wstała i jednym ruchem zrzuciła talerz i szklankę ze stołu, roztrzaskały się na podłodze, tak samo, jak moja cierpliwość. W sekundzie znalazłem się przy niej i całym ciałem przycisnąłem ją do ściany.<br />
- Skoro nie chcesz się słuchać, będzie bol... - nie spodziewałem się tego, co się stało. Bez żadnego ostrzeżenia poczułem cholerny ból krocza i skuliłem się. Wtedy dostałem w brzuch. Upadłem na kolana, a Victorie jednym, szybkim ruchem wykręciła mi rękę do tyłu i przyparła do podłogi. Oddychałem nierówno, czując jej usta tuż obok swojego ucha.<br />
- Teraz mnie posłuchaj - ścisnęła mój nadgarstek tak mocno, że czułem, jak jej paznokcie przecinają moją skórę - Nie jestem zabawką, ani twoją, ani nikogo innego. Jestem swoja i sama o sobie decyduję, czy ci się to podoba, czy nie. Nie masz prawa mnie dotknąć, podnieść na mnie ręki, rozkazywać mi, czy grozić. Umiem się bronić, Zayn - podniosła się, ale mi wciąż brakowało na to sił - Nie pozwolę się bardziej skrzywdzić. - kątem oka widziałem, jak założyła na siebie skórzaną kurtkę i adidasy.<br />
- Victorie, wróć.<br />
- Nie, Zayn. Wychodzę. Wychodzę i nie wiem kiedy wrócę - usłyszałem tylko trzaśnięcie drzwi i powoli się podniosłem. Oparłem się o ścianę i normując oddech zacząłem intensywnie myśleć. Może jednak za wcześnie ją skreśliłem.<br />
Może jeszcze będzie moją waleczną Directioner.<br />
<br />
<br />
<br />
*** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
- To ja pójdę wziąć prysznic.<br />
- Leć, Scar - cmoknęła mnie w policzek i szybko pobiegła do łazienki na górę, a ja z uśmiechem poszedłem do salonu i włączyłem laptop, po czym zacząłem przeglądać najciekawsze oferty nieruchomości pod Londynem. Jakby ktoś pytał, jest tego mnóstwo. Właśnie zamykałem chyba setne ogłoszenie, gdy poczułem małe dłonie na ramionach. Mimowolnie się uśmiechnąłem.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-Zn5yAWER2z4/U6B9XDpgrmI/AAAAAAAAAwE/ilIJ9u_0iaQ/s1600/Cara98.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-Zn5yAWER2z4/U6B9XDpgrmI/AAAAAAAAAwE/ilIJ9u_0iaQ/s1600/Cara98.jpg" height="300" width="400" /></a></div>
- Co robisz? - obróciłem się i jednym ruchem posadziłem ją na swoich kolanach i pocałowałem w czubek głowy.<br />
- Szukam nam domu, Scarleth. - pisnęła radośnie i mocno mnie przytuliła. Powietrza, błagam.<br />
- Znalazłeś coś? Pokażesz?<br />
- Hmm... Tak i nie.<br />
- HARRY!<br />
- Co?<br />
- No weeeeeź... - parsknąłem śmiechem i pokręciłem głową.<br />
- Te oczy szczeniaka na mnie nie działają, Scar.<br />
- Hazz, proszę.<br />
- Nie. Zobaczysz jutro. - czy ona w ogóle zamierza odpuścić...?<br />
- Ale ja chcę dzisiaj.<br />
- Doll.<br />
- Styles. - dosłownie zabijała mnie wzrokiem. Wróć, próbowała zabijać mnie wzrokiem. Chyba nie wie, jak uroczo wygląda, jak się złości. No ale cóż, dam jej wygrać. Jej zwycięstwo sprawia, że ja też czuję się wygranym.<br />
- Whoa, spokojnie, Danell - uniosłem dłonie w geście poddania i, zacząłem delikatnie całować jej szyję, cieszyć się zapachem jej skóry. Gdy próbowała mnie pocałować odsunąłem się i oblizałem wargi - Zobacz. Pierwsza karta. - jęknęła zawiedziona i powoli włączyła stronę. Widziałem, jak jej oczy błysnęły radością, więc tylko ją przytuliłem i patrzyłem, jak przegląda zdjęcia. Gdy skończyła mocno się we mnie wtuliła, a ja wykorzystałem chwilę jej nieuwagi i wsunąłem dłonie pod jej koszulkę. Nie protestowała. Cudownie. Szybko podniosłem ją, łapiąc za uda i przyparłem do ściany, zachłannie całując. Wplątała palce w moje włosy, a ja powoli rozpiąłem jej spodnie. Gdy tylko wylądowały na podłodze przeniosłem nas do sypialni. Dawałem jej rozkosz, nie tak jak za pierwszym razem. Skupiałem się na niej. Może dlatego poczułem tą cholerną satysfakcję, gdy krzyknęła moje imię, a ja opadłem na łóżko obok niej, oddychając nierówno. Gładząc delikatnie moje podrapane plecy sprawiła, że spokojnie zasnąłem.<br />
<br />
<br />
<br />
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-B3jdPRLnFto/U6B-0F5SA1I/AAAAAAAAAwg/prrmXYoKtzA/s1600/HARRY!8.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-B3jdPRLnFto/U6B-0F5SA1I/AAAAAAAAAwg/prrmXYoKtzA/s1600/HARRY!8.jpg" height="320" width="255" /></a>*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
Był dziwnie milczący, jakby nieobecny, skupiony na drodze. To trochę dziwne, zważywszy na to, że jeszcze kilkanaście godzin temu uprawiałam z nim seks, a teraz jakby mnie ignorował. No ale cóż, kto ogarnie faceta. Wyjrzałam za okno, później sprawdziłam godzinę i westchnęłam. Ta trasa trwa już zdecydowanie za długo.<br />
- Harry, na pewno już dawno go minęliśmy...<br />
- Scarleth, wiem gdzie jadę.<br />
- No widocznie nie.<br />
- Kurwa mać, błagam, nie irytuj mnie dzisiaj. - skrzyżowałam ręce na piersi i przygryzłam wewnętrzną stronę policzka. Od dłuższego czasu krążymy po okolicy, szukając tego jednego budynku, który nam obojgu przypadł do gustu, tylko po to, żeby się pokłócić? Bosko. Po dwóch minutach wjechał ostro w zakręt i zatrzymał auto przed ogromną willą. I na pewno cholernie drogą. On jest nienormalny? Wiedziałam, ze lubi przepych i otoczenie pięknych, drogich rzeczy, ale teraz zaczęłam się zastanawiać, że to chyba jest lekka przesadza.<br />
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-xwwJ6_Z6gOI/U6B9HjFjwrI/AAAAAAAAAv4/Xs-5F73X1Kw/s1600/mansion.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-xwwJ6_Z6gOI/U6B9HjFjwrI/AAAAAAAAAv4/Xs-5F73X1Kw/s1600/mansion.jpg" height="213" width="320" /></a>- Mówiłem? Jesteśmy na miejscu. - wysiadł z auta i otworzył mi drzwi, a gdy znalazłam się poza autem, mocno uścisnął moją dłoń. Dopiero gdy cicho syknęłam, jego uścisk zelżał - Przepraszam, Doll. Po prostu naprawdę nienawidzę, gdy ktoś przeszkadza mi, gdy prowadzę. A już zwłaszcza gdy wiem, że dobrze jadę. To frustrujące. - uniósł moją dłoń do swojej twarzy i delikatnie pocałował jej wierzch. Posłałam mu ciepły uśmiech i splątałam nasze palce i wtedy pojawił się koleś, który oprowadził nas po posiadłości. To miejsce było obłędne, takie... Jakby stworzone dla nas. Nasze. I uświadomiłam to sobie, gdy staliśmy obok dużego basenu, a Harry trzymał swoje dłonie na moich biodrach. Odetchnęłam głęboko i zamknęłam oczy.<br />
- Nie mogę się doczekać, aż się tu wprowadzimy.<br />
- Ja też, Doll. - ujęłam jego dłoń i bawiłam się jego palcami. Oczyma wyobraźni widziałam, jak się uśmiecha.<br />
- Wiesz... Nasz ślub będzie piękny, Harry.Unknownnoreply@blogger.com39tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-70087707057035372142014-06-08T03:13:00.000-07:002014-06-08T03:13:53.793-07:00Rozdział 30 - Harleth.. ? *** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
- Doll.. wiesz jaki jest Zayn. Ja do końca nie wiem co się z nią dzieje, ale możemy się domyślać.. - odpowiedziałem wymijająco. Przytuliła się do mnie.<br />
- Ty byś mi tak nie zrobił prawda ? - pokręciłem przecząco głową.<br />
- Ja Cie kocham. Idź pod prysznic kochanie.. Jesteś zmęczona.<br />
- Masz rację. Jestem. - pocałowałem ją w czoło i patrzyłem jak znika w łazience. Sam rozglądałem się trochę po domu. Urządzony w typowo angielskim stylu, zadbany z niesamowitą atmosferą ciepłego domu. Było tu dużo zdjęć Scarleth. Z jej mamą, ojcem. Te ostatnie miałem ochotę spalić.<br />
- Dziękuję Harry. - usłyszałem cichy głos i prawie podskoczyłem ze strachu.<br />
- Za co pani babciu ?<br />
- Za to, że przywiozłeś Scarleth. Jej ojciec nigdy by tego nie zrobił. Najchętniej zabrałabym ją od niego w dniu kiedy zmarła moja córka.. ale nie mogłam. Byłam zbyt słaba.<br />
- Scar jest już bezpieczna. Jest przy mnie. Nie pozwolę jej wrócić do ojca. O to może być Pani spokojna. - spojrzałem jej głęboko w oczy.<br />
- Jest przy Tobie szczęśliwa i bezpieczna. Nie wtrącam się między Was bo wiem, że Scarleth jest bardzo mądra. Ale uważaj.. jak ją skrzywdzisz to będziesz miał do czynienia ze mną.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFvfXiFN2CG_p7zI-VN2OHl6dOBbjCc-lV6eQTt13BVDAhAvJPDLrbP71PDRmHx2YR4510ldlSdf41F9kOzGSLeAGPgY-y9cgrD5MSc3hBxlnCr6zH119UENAiPL7s3M5ty-iijvnDM4gi/s1600/Harry-Styles1.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhFvfXiFN2CG_p7zI-VN2OHl6dOBbjCc-lV6eQTt13BVDAhAvJPDLrbP71PDRmHx2YR4510ldlSdf41F9kOzGSLeAGPgY-y9cgrD5MSc3hBxlnCr6zH119UENAiPL7s3M5ty-iijvnDM4gi/s1600/Harry-Styles1.jpg" height="240" width="320" /></a>- Zapamiętam. <br />
- Mam prośbę.<br />
- Tak ?<br />
- Mógłbyś jutro odwieźć mnie do siostry ? To pod miastem, zostanę tam na noc. Pomyślałam, że będziecie chcieli ze Scar pobyć trochę sami. W końcu to jej urodziny. - odpłynęła mi krew z twarzy. Zapomniałem.<br />
- Oczywiście, że odwiozę. O której ?<br />
- Z samego rana.<br />
- To pójdę się już położyć.<br />
- Obudzę Cie. <br />
- Dobrze. Dobranoc. - wszedłem po schodach na górę. Scar akurat wychodziła z łazienki. Uśmiechnęła się do mnie. Wziąłem z walizki czyste bokserki i przyszła moja kolej na prysznic. Długo mi nie zeszło. W samych bokserkach poszedłem do sypialni. Doll siedziała na łóżku i klikała coś nerwowo w telefonie.<br />
- Doll ?<br />
- Harry ! Zayn coś zrobił Vic !<br />
- Co ? Spokojnie..<br />
- Zadzwoniłam do niej, odebrała i po chwili się rozłączyła ! - wziąłem swój telefon do ręki i zadzwoniłem do Zayna.<br />
<br />
*** Oczami Zayna ***<br />
<br />
Przy wybieraniu directioner muszę bardziej skupić się na charakterze. Jak ona jeszcze raz się rozpłacze to chyba ją zabiję. Trzymałem w ręce jej telefon, który tak bardzo chciała odebrać.<br />
- Dlaczego to wszystko robisz ?!<br />
- Przestaniesz powtarzać się z tymi pytaniami ? Robisz się nudna. Zaczynasz mnie nudzić.<br />
- To mnie wypuść. - wyszedłem z jej sypialni zamykając ją na klucz. Telefon mi dzwoni.<br />
- Tak Styles ?<br />
- Dlaczego nie dajesz Scar skontaktować się z Vic ?<br />
- Bo Vic doprowadza mnie do szału i ja na serio mam jej dość Harry. Mogę dać ją teraz do telefonu. Ale tylko na chwilę. I jak zacznie płakać to ją wcisnę w ścianę. - mimowolnie cicho się zaśmiał. Wróciłem do sypialni i dałem telefon Victorie. - Jedna łza Vic i więcej jej nie usłyszysz.<br />
<br />
*** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
Po rozmowie z Vic, Scar była lekko zdruzgotana. Nie mogła zasnąć, a ja leżałem spokojnie ją przytulając. Dopiero koło 2 usnęła, a ja razem z nią. Tylko, że ona się wyspała bo mnie o 5 obudziła jej babcia. Ale czego się nie robi dla babci mojej jedynej. Do domu wróciłem w już lepszym nastroju. Wybrnę z tematu urodzin, wybrnę.. Scar jeszcze spała. Przygotowałem <a href="http://2.bp.blogspot.com/-oEWv8HwaqwU/T8IOhHkaGKI/AAAAAAAACEE/mTt2D-T1vyg/s1600/francuskie+%C5%9Bniadanie.JPG" target="_blank">śniadanie</a> i poszedłem ją obudzić.<br />
- Malutka.. - głaskałem delikatnie palcem jej policzek. - Wstań.. - pocałowałem ją w czoło.<br />
- Przecież nie śpię Harry.. - jęknęła i otworzyła oczy. - Babcia zrobiła śniadanie ?<br />
- Nie. Ja.<br />
- A gdzie babcia ?<br />
- Zawiozłem ją do jej siostry. - przytuliłem Scar kiedy zaspana usiadła na łóżku.<br />
- Spełnienia marzeń skarbie.. - szepnąłem całując ją we włosy.<br />
- Moje marzenia spełniły się w tej chwili.. - uśmiechnąłem się.<br />
- To czego ja mam Ci życzyć aniołku ?<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3330scHPQXZnRsP7cSPSrFCu9mu6G6nheztChyphenhyphenCeQXlWyjtKMf-L_SMUdr0sx11KDwjCU45WfjZYt7noAEQAEaNWRxvNyEYPw7eiOkWlUHdVeI3RxsTBkhshg1BTcg-w0R4XVeJbKxnyY/s1600/10415664_1433479263578614_4214767589628510091_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi3330scHPQXZnRsP7cSPSrFCu9mu6G6nheztChyphenhyphenCeQXlWyjtKMf-L_SMUdr0sx11KDwjCU45WfjZYt7noAEQAEaNWRxvNyEYPw7eiOkWlUHdVeI3RxsTBkhshg1BTcg-w0R4XVeJbKxnyY/s1600/10415664_1433479263578614_4214767589628510091_n.jpg" height="320" width="316" /></a>- Nie mi. Życz NAM szczęścia. - uśmiechnęła się do mnie i kazała zanieść na śniadanie. Zapach soku ze świeżych pomarańczy roznosił się po domu. - Ale pachnie.. - usiedliśmy przy stole. Jedliśmy prawie w ciszy trzymając się za rękę i co chwilę wymieniając uśmiechy.<br />
- Zamknij oczka skarbie.. - odgarnąłem jej włosy i założyłem na szyję <a href="http://img1.etsystatic.com/000/0/5666311/il_fullxfull.350446049.jpg" target="_blank">wisiorek</a>, identyczny do mojego. Kupiłem go wiele lat temu, ale nie było osoby, która byłaby godna go nosić.<br />
- Hazz nie musiałeś.. Dziękuję.. - przytuliła się do mnie mocno.<br />
- Nie masz za co kochanie. - pocałowałem czubek jej głowy.<br />
<br />
~*~<br />
*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
Ostatnie dni były najprzyjemniejszymi, jakie miałam, od dłuższego czasu. Littlehampton, babcia, Harry, słońce... Uciekły myśli o Layli, moim ojcu i problemach, ale tak szybko, jak zniknęły, wróciły. Wróciły, gdy tylko wjechaliśmy do Londynu, nawet dłoń Harry'ego spoczywająca na moim udzie nie mogła ich odpędzić. Nie chciałam tu wracać, nawet mój organizm się przed tym wzbraniał, było mi słabo i miałam mdłości. Zabierzcie mnie stąd, natychmiast... Błagam? Mam cholernie złe przeczucia.<br />
- Dziękuję za ten czas, Scarleth - obróciłam się w jego stronę. Był skupiony na drodze, ale jednocześnie tak rozluźniony i spokojny, że aż promieniał. Był moim słońcem w tym pojebanym, zachmurzonym Londynie.<br />
- Nie masz za co dziękować.<br />
- Mam. Nie wiem, dlaczego w zasadzie dałaś mi kolejną szansę, ale to zrobiłaś. Doceniam to. Naprawdę, Scarleth - uśmiechnęłam się do niego słabo - Mogę ci się jakoś odwdzięczyć, Doll?<br />
- Tak, Harry.<br />
- Jak?<br />
- Wyprowadźmy się stąd. Opuśćmy Londyn.<br />
<br />
<br />
Przepraszam za przerwę, ale wyjazd do Hiszpanii i problemy w szkole troszeczkę mi utrudniły dodanie rozdziału :) <3 / Horanowa.:)<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05489469463868871484noreply@blogger.com38tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-33465275757078954722014-05-15T13:31:00.000-07:002014-05-15T13:40:23.841-07:00Rozdział 29 - I'll try- Na pewno chcesz jechać? - przygryzał wargę, patrząc na mnie nerwowo.<br />
- Tak - pakowałam ostatnie rzeczy do walizki - Dawno jej nie odwiedzałam, poza tym, chcę od tego wszystkiego odpocząć...<br />
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-S2WWn7kVdQI/U3UF7puimfI/AAAAAAAAAsM/kAxvoO1Gm1E/s1600/Cara84.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-S2WWn7kVdQI/U3UF7puimfI/AAAAAAAAAsM/kAxvoO1Gm1E/s1600/Cara84.png" height="279" width="320" /></a>- Rozumiem - podszedł do mnie i, jakby niepewnie, przytulił mnie - Ale wrócisz tu, tak?<br />
- Mam zamiar, Harry. Ale potrzebuję czasu.<br />
- Dam Ci go tyle, ile będziesz potrzebowała - zacisnęłam dłonie na jego koszulce i zaciągnęłam się jego zapachem. Boże, jak on pięknie pachniał... Nie, nie wytrzymam bez niego.<br />
- Harry, jedź ze mną.<br />
- Co?<br />
<div style="text-align: justify;">
- Jedź ze mną do Littlehampton.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś pewna? - pokiwałam głową i wzruszyłam ramionami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba, że nie chcesz ze mną... - naparł swoimi ustami na moje i wplątał dłoń w moje włosy. Odsunął się ode mnie dopiero po kilku minutach.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nawet nie kończ. Pójdę się spakować. - poszedł na górę, a ja wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Vic. Bardzo się o nią martwiłam. Niestety, nie odebrała. Chyba po raz setny słyszałam tylko automatyczną sekretarkę...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
* * *</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-rFllNxNRm6I/U3UIolo3UeI/AAAAAAAAAsQ/j2o38yMVnBw/s1600/Littlehampton.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-rFllNxNRm6I/U3UIolo3UeI/AAAAAAAAAsQ/j2o38yMVnBw/s1600/Littlehampton.jpg" height="221" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Patrzyłam przez szybę na znajome widoki nabrzeża. Ostatni raz byłam tu z mamą. Teraz w samochodzie siedział obok mnie mężczyzna mojego życia, który prawdopodobnie powstrzymał mnie przed samobójstwem, które popełniłabym z powodu romansu mojego ojca z moją najlepszą przyjaciółką. Ja pierdolę, moje życie jest nieźle pojebane.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaparkowaliśmy pod domem mojej babci i chyba po raz pierwszy, odkąd wyjechaliśmy, spojrzałam na Harry'ego. Z chłopięcym uśmiechem patrzył na dom z białej cegły. Ujęłam jego dłoń i patrzyłam, jak powoli splata nasze palce. Mój jedyny. Mój Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br />
* * *</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-k0rECWHkZkw/U3UYKE9GKAI/AAAAAAAAAsc/MVs1h5mMLCQ/s1600/Haaaz!%E2%99%A5.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-k0rECWHkZkw/U3UYKE9GKAI/AAAAAAAAAsc/MVs1h5mMLCQ/s1600/Haaaz!%E2%99%A5.png" height="320" width="218" /></a>- Babciu, zostaw go wreszcie! - jęknęłam, gdy z przerażeniem stwierdziłam, że wmusza w niego już chyba trzecią porcję obiadu. Harry tylko się śmiał, patrząc na moją babcię, gdy pomimo moich nalegań znów nałożyła mu jedzenie. Jak on w sobie tyle mieści?!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Już, ostatnia porcja. Ale zjedz, dobrze? Musisz przytyć, Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zapamiętam. - spojrzał na mnie. Był tak bardzo wesoły, tak... Tak inny, ale jednocześnie ten sam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Muszę się przewietrzyć... - powiedziałam i szybko wstałam od stołu, po czym szybko wyszłam do ogrodu, ignorując nawoływanie z jadalni.</div>
<div style="text-align: justify;">
Usiadłam na huśtawce i zaczęłam intensywnie myśleć. Znowu. Jak to będzie wyglądało po zmianach, czy będę mogła swobodnie wychodzić z domu, bez tych kontroli...</div>
<div style="text-align: justify;">
Czy wreszcie będę szczęśliwa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*** Oczami Harry'ego ***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-dm_cuuVi1QA/U3UYz5rzoKI/AAAAAAAAAsk/8A-JgUf9bSI/s1600/Cara85.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-dm_cuuVi1QA/U3UYz5rzoKI/AAAAAAAAAsk/8A-JgUf9bSI/s1600/Cara85.jpg" height="320" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Podszedłem do niej niepewnie od tyłu i położyłem dłonie na jej biodrach. Musiała wiedzieć, że przyszedłem, bo nawet nie drgnęła. Upewniwszy się, że jej babcia nie podgląda nas przez okno, zacząłem delikatnie muskać ustami jej szyję. Moja mała Doll... Zaciągnąłem się jej zapachem, pachniała tak ślicznie. Zamruczała cicho, gdy zrobiłem jej małą malinkę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chodźmy do środka, bo zaczęło padać - zaśmiała się,a ja tylko jęknąłem cicho, ale ująłem jej drobną dłoń. Czułem się dziwnie, gdy zdecydowałem się wycofać z większości zasad. Ale chciałem ją uszczęśliwiać, bo jej szczęście było moim szczęściem. Dobrze, że zrozumiałem to zanim doszło do tragedii. Gdy patrzyłem, jak z uśmiechem bawi się z królikiem swojej jedynej bliskiej osoby, widziałem, że to ja chcę być powodem jej uśmiechu, już zawsze. I wtedy padło pytanie, które mogło i na pewno zakłóci jej szczęście.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Harry... Co się w zasadzie dzieje z Vic? - przełknąłem głośno ślinę i ująłem jej dłoń. Musiała wiedzieć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
*** Oczami Victorie ***</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Leżałam w jego apartamencie. Znowu. Spośród wszystkiego, co się działo dookoła mnie rejestrowałam tylko to wkurwiające pikanie jakiejś maszyny i przerażoną pielęgniarkę, która miała być moją opieką domową. Gdy po raz setny chciała poprawić mi poduszkę, nie wytrzymałam.</div>
<div style="text-align: justify;">
- WYPIERDALAJ. STĄD. - warknęłam i odepchnęłam jej rękę. Spojrzała na mnie zdezorientowana.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pan Malik powiedział... - parsknęłam głośnym śmiechem i drżącą dłonią przeczesałam włosy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Mam w dupie to, co powiedział "pan Malik". Masz stąd w tej chwili wypierdalać, bo kiedy będę musiała się znów powtórzyć, możesz nie wyjść z tego cało. - pośpiesznie pokiwała głową i otworzyła drzwi, ale zamiast dostać się na upragnioną wolność zderzyła się ze spiętym ciałem Zayna. Wszedł do pokoju. Zaczęłam drżeć na całym ciele. Nieee, nie ze strachu. Ze złości. Przepuścił dziewczynę w drzwiach i zamknął je za sobą, po czym oparł się o nie plecami i uważnie lustrował mnie wzrokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie pozwalaj sobie, Victorie. - był cholernie chłodny, nieprzyzwoicie zdystansowany. I pomimo wszystkiego, co się stało, nie mogłam patrzeć na niego obojętnie. To jemu się oddałam. To jego zapach kochałam. Ale czy kochałam jego? Zimne, miodowe oczy utkwione w moich uświadomiły mi, że są rzeczy, których się nie zapomina. TEGO mu nie zapomnę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Znudziłeś się mną dość szybko. Pomimo tego, jaki jesteś, obstawiałam zainteresowanie dłuższe, niż do czasu, gdy w końcu się z tobą przespałam. - jego twarz stężała, zacisnął dłonie w pięści i stanął niebezpiecznie blisko mnie, ale nie poruszyłam się. Nie mógł zrobić mi już nic gorszego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zamilcz. Love. Natychmiast. - wycedził. Zerwałam się na równe nogi, moim ciałem wstrząsnął dobrze znany mi dreszcz, po raz setny dzisiaj zanosiłam się płaczem. Próbowałam go uderzyć, ale mocno trzymał moje oba nadgarstki jedną dłonią - SPOKÓJ - przydusił mnie do ściany i unieruchomił.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zabij mnie - szepnęłam i spojrzałam mu w oczy, rozchylając wargi, próbując zaczerpnąć oddech.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie zrobię tego.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Będziesz mnie torturował? Każda minuta w twoim otoczeniu to ból. Tylko i wyłącznie ból - patrzył na mnie uważnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-HgCUPXPOIU8/U3Ufqu5YE1I/AAAAAAAAAss/w4aJGeOD8fw/s1600/Danielle20.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-HgCUPXPOIU8/U3Ufqu5YE1I/AAAAAAAAAss/w4aJGeOD8fw/s1600/Danielle20.jpg" height="223" width="400" /></a>- Jesteś moja, Victorie. Jeżeli ja nie mogę cię mieć, nikt nie ma tego prawa. - wreszcie go odepchnęłam. Zacisnęłam dłonie w pięści i poczułam, jak paznokcie przebijają mi skórę. Mógł mnie pobić.Uderzył mnie nie raz, ale nie miał żadnego prawa do tego, co stało się u Harry'ego. Miałam ochotę krzyczeć. Powiedzieć mu to wszystko, co czułam, odkąd dowiedziałam się o ciąży. Odkąd zrozumiałam, że chcę być jego. Przejść przez to i powiedzieć, co czuję teraz, ale nie potrafiłam się na to zdobyć. Potrafiłam wypowiedzieć tylko kilka słów. Słów, które od kilku dni sprawiały, że noc w noc budziłam się z krzykiem i płaczem. Miałam drżący głos, a w oczach palące łzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego zabiłeś nasze dziecko, Zayn?</div>
Unknownnoreply@blogger.com66tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-46953039015358297192014-05-02T01:59:00.000-07:002014-05-02T01:59:40.240-07:00Rozdział 28 - Fake people <a href="https://www.youtube.com/watch?v=EHkozMIXZ8w" target="_blank">Muzyka </a><br />
<br />
Chciałam do niej podbiec i ją przytulić, ale niestety byłam zamknięta w jego ramionach. To co się stało przypominało mi zwolnione tępo w filmie. Moje nogi oderwały się od ziemi w chwili kiedy ręka Zayna zderzyła się z ciałem Victorie. Krzyczałam, kopałam Harry'ego, ale był nieugięty. Zaniósł mnie do sypialni i zamknął ją od środka. Usiadł na łóżku i przetarł oczy.<br />
- Jestem zmęczony. - powiedział cicho. - Położysz się ?<br />
- Wolałabym iść pod prysznic.<br />
- Jak Tam chcesz. - rozebrał się do bokserek i położył do łóżka. Poszłam do łazienki i się w niej zamknęłam. Odkręciłam wodę. Myśl Scarleth. Myśl.. Drzwi od drugiej sypialni. Na szczęście łazienka leży pomiędzy nimi i są dwa wyjścia.. Nacisnęłam klamkę i modliłam się, żeby drzwi nie zaskrzypiały, ale na szczęście mi się udało. Szybko otworzyłam okno i wdrapałam się na parapet, a potem na dach. Bez butów pokonałam drogę do zacienionego kawałka domu i w myślach dziękując tacie za wszystkie obozy harcerskie ześlizgnęłam się z dachu. Pobiegłam w stronę ogrodzenia, a kiedy je przeszłam poczułam wolność. Coś jednak nie pozwalało mi się zatrzymać. Biegłam przez całą drogę do domu tatusia.<br />
<br />
<br />
*** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
Chujowy dzień. Chyba mi się lejce popierdoliły. Nie chcę, żeby Scar musiała patrzeć na to co Zayn robi Vic. Siedzi w tej łazience już prawie godzinę i ciągle leje się woda. Gdybym nie wiedział, że nie jest fanką długich kąpieli może nic bym nie podejrzewał. Otworzyłem drzwi i moje podejrzenia tylko się potwierdziły. Uciekła. Kolejny raz zrobiła mnie w chuja. Kurwa. Znajdę ją i.. i przytulę. Żałuję tego co jej zrobiłem. Zemściłem się na Danellu, ale ją skrzywdziłem. Jedyną osobę, która okazała mi uczucie. Dała mi uśmiech i spokój. Chcę, żeby była blisko, żebym mógł o nią zadbać.<br />
<br />
*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
Jak dotarłam do domu nie mogłam znaleźć oddechu. Moja twarz podrapana była od jakiś gałęzi. Głupia Scar. Było złapać taksówkę. Weszłam do środka. Tata krążył nerwowo po salonie, a Lay siedziała na kanapie ze spuszczoną głową.<br />
- Tatuś..<br />
- Jezu Scar. - podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.- Nic Ci nie jest ? Nic Ci nie zrobił ? Co ty masz na buzi ?<br />
- Nic mi nie jest, to od gałęzi. Uciekłam mu.<br />
- Moje dzielne maleństwo.. Pójdziesz pod prysznic ? Później Martha opatrzy Twoje rany. - spojrzałam na gosposię spoglądającą na mnie z ciepłym uśmiechem. Oddałam go jej i powlokłam się na górę. Zrzuciłam z siebie brudne i podarte ciuchy i weszłam pod gorącą wodę. Zmywałam z siebie jakąś krew i brud. Nawet nie wiem czyja to krew. Pokręciłam głową myjąc włosy. Paranoja. Nie wiem co robić. Z jednej strony kocham Harry'ego. Wiem, że mogłoby nam się udać gdyby tylko on.. traktowal mnie troszkę lepiej..<br />
<a href="http://imalbum.aufeminin.com/album/D20131014/edit-2013-getty-06-cara-delevingne-closes-charlotte-tilbury-964281_H184148_L.jpg" target="_blank">Ubrałam się</a> i wróciłam do taty.<br />
- Idź zjeść..<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_bH_K1RZ-0y95Rui9reHX8YNYL_vn96D_oz-VJ7awXGH0Pr6LSdkVU-LvJKn7iWOr2yWtm9RlIfQXqTiU-gOainFMhvAq77t3vl4NbjDmTqeH5txR9fRQY5BXFTjI-uuceeNmTJs04122/s1600/cara-delevingne-saint-laurent-fall-campaign-2013.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_bH_K1RZ-0y95Rui9reHX8YNYL_vn96D_oz-VJ7awXGH0Pr6LSdkVU-LvJKn7iWOr2yWtm9RlIfQXqTiU-gOainFMhvAq77t3vl4NbjDmTqeH5txR9fRQY5BXFTjI-uuceeNmTJs04122/s1600/cara-delevingne-saint-laurent-fall-campaign-2013.jpg" height="320" width="213" /></a>- Chodź Scarleth. - gosposia poprowadziła mnie do kuchni,a potem podała mi ciepły posiłek. - Biedna jesteś.. Nieszczęśliwie zakochana, a do tego Twój ojciec.. - pokręciła głową.<br />
- Mój ojciec co ?<br />
- Nic nie mogę Ci powiedzieć Scar. - uciekła z kuchni. Zjadłam szybko i wyszłam z kuchni. Poczułam jak posiłek wraca. To co zobaczyłam wmurowało mnie w ziemię. Mój ojciec i Layla.. Nie.. to za dużo. Wybiegłam z domu. Czemu ciągle muszę biegać ?!<br />
- Scar zaczekaj ! - Layla złapała mnie za ramię.<br />
- Lizałaś się z moim ojcem ! Na co ja mam czekać !<br />
- Wszystko Ci wytłumaczę bo<br />
- Ja nie chcę tego słuchać ! Byłyśmy przyjaciółkami ! Czy ty normalna jesteś ?!<br />
- Layla zostaw nas. - tata położył dłoń na moim ramieniu. Od razu ją strąciłam. Lay weszła do domu, a ja spojrzałam na niego z obrzydzeniem.<br />
- Nie zachowuj się tak. Chciała Ci powiedzieć wcześniej, ale ja bałem się Twojej reakcji.<br />
- Hmm.. No dziwne ! Młodszą sobie kurwa znajdź !<br />
- Nie tym tonem Scarleth.<br />
- Zabawiałeś się z nią ?!<br />
- Layla jest w ciąży. - chyba zbieram szczękę z ziemi. Odepchnęłam go i wróciłam do domu. Wzięłam torebkę, a w niej kilka ulubionych ubrać i.. przyjaciela. Moją żyletkę.<br />
- Scar dokąd idziesz ?! Porozmawiajmy.<br />
- Nie MAMUSIU. Nie mamy już o czym. - trzasnęłam drzwiami i wsiadłam do mojego samochodu. Tak dawno nim nie jeździłam.<br />
- Scarleth grozi Ci<br />
- Wolę już jego niż Ciebie i ją ! - krzyknęłam przez szybę i odjechałam z podjazdu. Musiałam jechać w miejsce gdzie jest jedyna osoba, która mnie kochała. Pojechałam na cmentarz zapłakana i zmarznięta.<br />
- Mamusiu... - zapaliłam znicz na jej grobie. Usiadłam na ziemi i płakałam z głową opartą na nagrobku. - Dlaczego Cie tu nie ma.. Tak bardzo Cie potrzebuję.. - zachłysnęłam się łzami i odnalazłam w torebce żyletkę. Przyłożyłam ją do nadgarstka, ale poczułam coś na moich plecach.<br />
- Doll.. Daj mi to..- Harry kucnął obok mnie i wyciągnął rękę po żyletkę. Miał na sobie tylko czarną bokserkę. Jego bluza spoczywała na moich ramionach. - Daj skarbie.. - podałam mu ją jak robot. - Co ty chciałaś zrobić ? Misiu.. - głaskał mnie po włosach.<br />
- Dlaczego tu jesteś ?<br />
- Bo wszystko zrozumiałem.. Odwieźć Cie do domu ?<br />
- Ja nie mam domu.<br />
- Chcesz jechać do mnie ?<br />
- Nie.<br />
- Dokąd chcesz jechać ?<br />
- Do babci.<br />
- A gdzie babcia mieszka ?<br />
- W Littlehampton.<br />
- Chodź, odwiozę Cie. Nie powinnaś prowadzić w takim stanie. Coś może Ci się stać.<br />
- Nie musisz tego robić.<br />
- Scarleth proszę Cie. Pozwól mi się Tobą zająć. Wiem, że nie jestem dobrym chłopakiem, ale ja postaram się zmienić. Zrozumiałem, że Cie kocham. - nasze usta złączyły się w długim pocałunku.<br />
<br />
<br />
<b><i>Wybaczcie mi, że tak długo, ale kompletnie nie miałam czasu ani weny. Mam nadzieję, że Wam się podoba. </i></b><br />
<b><i><br /></i></b>
<b><i>czytasz = komentuj / Horanowa.;) </i></b>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05489469463868871484noreply@blogger.com74tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-67877718349673588652014-04-20T01:25:00.000-07:002014-04-22T05:01:26.711-07:00Rozdział 27 - Surprise*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
Pozwolił mi z nią porozmawiać. Powoli weszłam do pokoju,w którym ją trzymał i usiadłam obok niej na łóżku. Uśmiechnęła się do mnie słabo i porozumiewawczo ścisnęła moją dłoń.<br />
- Nie powinnaś w tym tkwić, Lay...<br />
- Ale w tym tkwię, Scar. Po uszy.<br />
- Nie chciałam tego.<br />
- Wiem. - przygryzłam wargę i spojrzałam na nią smutno - Kochasz go?<br />
- Nie. Już nie.<br />
- A kochałaś?<br />
- Tak, dopóki mnie nie skrzywdził... - drzwi się otworzyły, a ja od razu zesztywniałam.<br />
- Doll, Zayn zaprowadzi cię do Victorie. Odwiozę twoją waleczną towarzyszkę do domu. - stanęłam przed nim i postanowiłam stawić czoło jego oczom, ale gdy zobaczyłam jego zielone tęczówki momentalnie spuściłam wzrok. - Chciałaś coś powiedzieć, Scarleth?<br />
- Tak... Nie zrób jej krzywdy. - przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło, a po moim ciele przeszedł dreszcz.<br />
- Jeżeli mnie nie wkurwi, to jej nie skrzywdzę, Doll... A teraz idź. Twoja koleżanka już chyba wie, że nie może otworzyć przed nikim buźki, bo skończy martwa, co? - Layla pokiwała głową. Wyrwałam się z objęć Harry'ego i i mocno ją przytuliłam.<br />
- Do zobaczenia, Lay. Przepraszam...<br />
- Wyciągnę cię z tego. Nie wiem jak, ale dam radę - szepnęła mi na ucho i rozciągnęła mi uśmiech aż po uszy - Do zobaczenia, Scar.<br />
<br />
<br />
*** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
Odwoziłem Laylę pod jej dom. Śliczna, ale pyskata jak cholera. Przez pół drogi miałem ochotę ją udusić. Kiedyś myślałem, że Scarleth jest wkurwiająca. Cóż, nigdy się tak nie pomyliłem. Ta laska obok chyba została stworzona do tego, żeby mnie wkurwiać... Chcąc jakoś zagłuszyć jej głos opieprzający mnie, jakim to skurwielem jestem, wyjąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem do Zayn'a.<br />
- Jeszcze jej nie zabiłem, nie musisz dzwonić co minutę... Albo dzwoń. Jeszcze raz pogłośni i ściszy telewizor, to odetnę jej rękę, przyrzekam... - zaśmiałem się głośno i zignorowałem pytające spojrzenie koleżaneczki mojej Doll.<br />
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-FY7t6xORjxE/U02UkiPEDVI/AAAAAAAAAnM/3IDzXlmogd4/s1600/Hazzu%C5%9B1.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-FY7t6xORjxE/U02UkiPEDVI/AAAAAAAAAnM/3IDzXlmogd4/s1600/Hazzu%C5%9B1.png" height="320" width="273" /></a>- Będą mi te rączki jeszcze potrzebne, hamuj się, Malik. - wymamrotał coś o jakichś wymiotach i się rozłączył. Czasami jest zabawny.<br />
- Mógłbyś mi łaskawie...<br />
- Po prostu zamilcz, zanim cię zaknebluję. - warknąłem i zacisnąłem palce na kierownicy.<br />
- Okres masz? - prychnęła i po raz setny szarpnęła za klamkę.<br />
- Drugie ostrzeżenie, mała.<br />
- Dlaczego jej to robisz? - nie no, dlaczego ona się, kurwa, nie może zamknąć?!<br />
- Ostrzegałem - zatrzymałem auto na poboczu i wyszedłem z niego. Sekundę później już stanąłem pod jej drzwiami i brutalnie wyciągnąłem ją z samochodu, zadrżała - A teraz posłuchaj mnie uważnie, dziewczynko... Nie twoja sprawa, co robię ze Scarleth i jak to robię. Mam w nosie twoje potrzeby, więc jeżeli jeszcze raz zaczniesz jęczeć, że jesteś głodna, to skończysz nieprzytomna. A teraz odpowiesz na moje pytanie. Skoro taka wielka z ciebie przyjaciółka, gdzie byłaś, gdy Scar się cięła i odurzała narkotykami? - spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami i nie powiedziała nic. To mi wystarczyło. Złapałem ją za włosy i z powrotem wepchnąłem do auta. Przez resztę trasy miałem swój upragniony spokój.<br />
Stanęliśmy pod domem. Dziewczyna chciała wychodzić, ale zanim to zrobiła, zdążyłem przyłożyć jej pistolet do żeber. Zamarła.<br />
- Posłuchaj jeszcze raz, księżniczko. Nie powiesz nikomu ani słowa o tym, gdzie byłaś, a Danell'owi wciśniesz jakiś kit, obojętnie jaki, byle go łyknął. Jak nie...<br />
- Jak nie, to co? - obróciła się do mnie z wyzywającym uśmieszkiem na twarzy - Zgwałcisz mnie, jak dziewczynę, którą podobno kochasz? Jakiś ty dorosły, tyle wiesz o uczuciach... - uderzyłem ją w twarz.<br />
- Wypierdalaj z tego samochodu, mała, zanim oberwiesz mocniej.<br />
- Jesteś zwykłym chujem. Nie zasługujesz na nią. - wyszła, zanim zdążyłem choćby ją obrazić. Trudno.<br />
Wracałem spokojnie do domu, ale miałem wrażenie, że ktoś za mną jedzie. Nigdy nie powinno się ignorować takich odczuć. Kluczyłem przez kilkadziesiąt minut, aż w końcu pozbyłem się tego cholernie upierdliwego wrażenia, chociaż lekki strach wciąż gdzieś się we mnie tlił...<br />
Nie mogą pozwolić na to, żeby kolejny raz zabrali mi Scarleth.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
Wszedłem do domu i zobaczyłem, jak Zayn trzyma Vic na kolanach, a Scarleth siedzi obok i milczy. W takim stanie nie była od dawna. Była blada i miała podkrążone oczy. Gdy mnie zauważyła cała się zestresowała i spięła. Zaczynało mnie to coraz bardziej wkurzać. Nie wiedziałem, co do niej czuję, ale nie chciałem, żeby aż tak się mnie bała. Miała być moją królową... I była, ale czy wciąż jest? Zresztą nieważne, nie myśl o tym teraz, Styles. Musisz coś zrobić. Stanąłem na środku pokoju i spojrzałem na Shade.<br />
- Scar... Skarbie, chodź do mnie. - powoli wstała i stanęła przede mną. Obróciłem ją tyłem do siebie i zrobiłem jej dużą malinkę na szyi. Znów moja. - Doll, wiesz, co się stało z rodziną Vic? - zesztywniała i w sekundzie obróciła się do mnie.<br />
- Czy ty grozisz w tej chwili mojemu ojcu? - uśmiechnąłem się.<br />
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-BPYzvVNaVrk/U02VTPIxOUI/AAAAAAAAAnU/v8-j3m3yJ0w/s1600/Cara74.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-BPYzvVNaVrk/U02VTPIxOUI/AAAAAAAAAnU/v8-j3m3yJ0w/s1600/Cara74.jpg" height="400" width="265" /></a>- Nie, twojemu ojcu grożę od dawna... Pytam.<br />
- Tak, wiem.<br />
- A wiesz, kim byli jej rodzice?<br />
- Nie.<br />
- Moi rodzice mieli drugą największą na świecie firmę produkującą telefony komórkowe, Scar... - szepnęła brunetka i objęła Zayn'a w pasie, chowając twarz w jego szyi. Już się go nie boi?<br />
- Dokładnie... A wiesz, z kim twój tatuś chciał nawiązać współpracę, skarbie, i kto mu odmówił? - miała coś powiedzieć, ale jej przerwałem - Nie odpowiadaj, tylko pomyśl. Wiem, że świetnie łączysz fakty, podobnie jak ja połączyłem przyjazd twojego ojca z pojawieniem się Vic w naszej sypialni i zostawieniem przeze mnie telefonu na szafce. - brunetka zesztywniała i wbiła w Mulata przepraszające spojrzenie, ale na jego twarzy zdążyła pojawić się maska obojętności, którą na pewno zdejmie, gdy wróci z panią doktor do domu.<br />
- Co próbujesz powiedzieć, Hazz? - Zayn spojrzał mi w oczy i wygodniej rozsiadł się na kanapie.<br />
- Próbuję powiedzieć, że to szanowny pan Danell nasłał tamte laski na rodzinę Victorie - przytuliłem mocno moją Malutką Scar i zaciągnąłem się jej zapachem.<br />
- Pojebało cię, Styles? - Malik mocno tulił do siebie tę całą wkurwiającą Shade... Wszystkie kobiety są jakieś irytujące, ja pierdolę...<br />
- Vic, ja... - Scar chciała mi się wyrwać, ale mocno trzymałam ją za ramiona. Uśmiechnąłem się pod nosem i oblizałem wargi. Styles zawsze wygrywa.<br />
<br />
<br />
*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-cZIv86BHtVE/U02T3Bv6OrI/AAAAAAAAAnA/Vyxs456QH_g/s1600/Dan6.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-cZIv86BHtVE/U02T3Bv6OrI/AAAAAAAAAnA/Vyxs456QH_g/s1600/Dan6.gif" /></a>Brunetka wyglądała jakby miała zaraz zemdleć. Jej opalona cera stopniowo bladła. Chyba dotarło do niej, że pomagała odzyskać dziecko osobie, która wydała wyrok śmierci na jej rodziców. Po kilku minutach niczym niezmąconego milczenia przeniosła na mnie zmęczone, zbolałe spojrzenie. Nie wiedziałam, że w tak drobnej osobie może zmieścić się aż tyle bólu. Westchnęła głośno i przygryzła dolną wargę.<br />
- Popełniłam trzy ogromne błędy Scarleth. Pierwszym było to, że podałam ci wtedy telefon... Gdyby nie to, najprawdopodobniej nie byłabyś tu teraz, z tym psycholem, tylko bezpieczna z ojcem. - Harry spojrzał na nią wściekły, ale powstrzymał się od powiedzenia czegokolwiek, a Zayn mocno ścisnął jej ramię. Syknęła, ale kontynuowała - Drugim było to, że poddałam się i nie dałam rady wyważyć tych cholernych drzwi, gdy dowiedziałam się, co może ci się stać. - po jej bladych policzkach spłynęły łzy. Gdyby Styles mnie nie trzymał już dawno bym ją przytuliła...<br />
- A ten trzeci błąd? - szepnęłam i popatrzyłam na nią ze współczuciem. Przeniosła spojrzenie na Zayn'a, widziałam, jak zadrżała jej dolna warga.<br />
- Trzecim błędem było to, że dowiedziałam się, że mam dla kogo żyć... - utkwiłam w niej przerażony wzrok i zatkałam usta ręką, Hazz spojrzał zdezorientowany na Malika, ten odpowiedział tym samym. Ale ja już wiedziałam. To niemożliwe...<br />
- Co masz na myśli, Love? - wyszeptał i gwałtownie, a nawet odrobinę brutalnie ujął jej twarz w dłonie - Mów. Natychmiast. - wzięła kilka głębokich wdechów i położyła swoje dłonie na jego przedramionach. Gdy mówiła, głos jej drżał. Bała się, jak cholera.<br />
- Jestem w ciąży, Zayn.Unknownnoreply@blogger.com47tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-91680694436045011732014-04-12T07:03:00.000-07:002014-04-12T07:03:02.111-07:00Rozdział 26 - Leave me *** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixtSLgP1KjVZTqCs42iLpLK0PSkl20fvcpTX8mfUQzi3RWjyAQS1M67zgaVJSmYzVtn-7ateBzeRiRbISqT23uecULrknx02nFJXyfodnja27ZCpiUN2S1k5-wUN-Vmrgiyfsge_IrMRnA/s1600/george-clooney-young-wallpaper.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixtSLgP1KjVZTqCs42iLpLK0PSkl20fvcpTX8mfUQzi3RWjyAQS1M67zgaVJSmYzVtn-7ateBzeRiRbISqT23uecULrknx02nFJXyfodnja27ZCpiUN2S1k5-wUN-Vmrgiyfsge_IrMRnA/s1600/george-clooney-young-wallpaper.jpg" height="240" width="320" /></a>- Zaśnij córeczko. Jesteś bezpieczna. Jesteś w domu, nikt Cie nie skrzywdzi. - tatuś poprawił moją kołdrę i pocałował mnie w czoło. Obstawił gorylami cały dom. Wtuliłam się w poduszkę i jakoś udało mi się usnąć. Nie był to najlepszy sen w moim życiu bo po dwóch godzinach obudziłam się.<br />
- Scar ?<br />
- Layla ! - moja przyjaciółka. Nie widziałam jej od kiedy ON mnie porwał. Przytuliła mnie mocno.<br />
- Twój tata do mnie zadzwonił.. Powiedział, że będziesz mnie potrzebowała.<br />
- Chcę gdzieś iść i o wszystkim zapomnieć.. Usunąć go ze swojego życia.<br />
- Czyli uciekłaś z domu ?<br />
- Nie Lay. Powiedziałabym Ci gdybym zamierzała uciec. Zostałam porwana. Ubiorę się i gdzieś pójdziemy dobra ?<br />
- Pewnie. - wstałam niepewnie z łóżka. Dziwny ból nadal jest, ale już nie tak dokuczliwy jak wcześniej. Niedługo później wyszłyśmy z domu.<br />
<br />
*** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
Mała, głupia Doll. Nie wie, że ode mnie się nie ucieka ? Chyba jej przypomnę.<br />
- Cześć kochanie.. - jej mina ? Bezcenna.<br />
- H.. Harry ?<br />
- Milcz. - spojrzałem na dziewczynę stojącą obok niej. Jej chłodne niebieskie oczy spoczęły na mnie. Boi się mnie, ale za cholerę do tego nie przyzna. Charakterna jak moja Doll.<br />
- Jestem Harry. - wyciągnąłem do niej rękę.<br />
- Chyba raczej chu - Scarleth zasłoniła jej usta ręką. Dobry ruch.<br />
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_BQQ26BocAbwcKuSDlkIM9_FSc8HfwGvnCGonnSiTmwSeDvM4cH9mNG4XnzmcpZIyEtMlFnf-vXVGeqNkqrCj1v1cGXex30of-_P9laGdTaDc14V-tBQ3ZU7e6XwamHrQ5-exx4D7yH9M/s1600/tumblr_mxyzr8hRwZ1sq0hn9o1_500.png" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_BQQ26BocAbwcKuSDlkIM9_FSc8HfwGvnCGonnSiTmwSeDvM4cH9mNG4XnzmcpZIyEtMlFnf-vXVGeqNkqrCj1v1cGXex30of-_P9laGdTaDc14V-tBQ3ZU7e6XwamHrQ5-exx4D7yH9M/s1600/tumblr_mxyzr8hRwZ1sq0hn9o1_500.png" height="320" width="266" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Scar i Layla ;) </td></tr>
</tbody></table>
- Doll pójdziesz ze mną.<br />
- Nie ma mowy. - przejechałem dłonią po policzku tajemniczej dziewczyny.<br />
- Chcesz, żeby coś jej się stało ? - spojrzałem na Scar.<br />
- Czego ode mnie jeszcze chcesz ? Dostałeś czego chciałeś ! Zemściłeś się na moim tatusiu ! Skrzywdziłeś mnie ! - ale drama time.<br />
- Przecież Cie kocham.<br />
- Kochasz mnie ? Świetny żart.<br />
- Chyba za bardzo sobie pozwalasz. - chciałem złapać ją za ramię i zaciągnąć do auta, ale stanęła przed nią ta dziewczynka.<br />
- Trzymaj gardę lala. - chciałem ją uderzyć, ale zablokowała mój cios i jednym zwinnym ruchem sprowadziła mnie na ziemię.<br />
- Scarleth ! - kurwa mać Danell.<br />
- Jak chcesz żeby Scarleth przeżyła noc to mnie puszczaj. - wstała z moich pleców, a ja szybko uciekłem. To się tak nie skończy Doll. Mnie się nie zostawia.<br />
<br />
<br />
*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
Drżałam ze strachu kiedy tatuś prowadził mnie do domu. Dlaczego on zawsze wie, gdzie ja jestem ?<br />
- Scar córeczko spokojnie. - trzymałam Laylę za rękę. Tatuś usiadł ze mną w salonie i mocno mnie przytulił. Ryczałam jak dziecko.<br />
- Nie skrzywdzi Cie. Nikt Cie już nigdy nie skrzywdzi.. - pocałował mnie kolejny raz w czoło. Layla gładziła moje włosy. - Lay ty też tutaj zostajesz. Jesteś zagrożona.<br />
- Dobrze Panie Danell.<br />
- Powiadomię Twojego ojca. Idźcie do pokoju Scar. - wstał i założył marynarkę.<br />
- Dokąd idziesz ?<br />
- Nikomu nie pozwolę krzywdzić mojej córeczki. Ochrona jest całodobowa więc spokojnie.<br />
- Tatusiu uważaj na siebie.. - powiedziałam cicho.<br />
- O mnie się nie martw. Layla dopilnuj, żeby coś zjadła. - pogłaskał mnie i wyszedł. Dlaczego Harry mi to zrobił ?<br />
- Chcesz jeść ? - zapytała mnie moja przyjaciółka.<br />
- Nie. Położę się. Zostań w gościnnym. - uśmiechnęłam się do niej smutno i poszłam do swojego <a href="http://damsko.pl/demot/0_0_0_858054878_middle.jpg" target="_blank">pokoju</a>.<br />
<br />
*** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
Zatkałem jej usta ręką drugą łapiąc ją w talii.<br />
- Skarbie.. Tęskniłem. - mruknąłem wprost do jej ucha. Paraliżował ją strach. - Lubisz Vic prawda ? - kiwnęła głową. - A Laylę ? - kiwnęła drugi raz. - Coś Ci pokażę. - sprowadziłem ją na dół po schodach, a potem do salonu. Zayn podtrzymywał Victorie, a Louis trzymał Laylę. - Masz wybór. Albo idziesz ze mną, albo one zginą na Twoich oczach, Doll. - spojrzała na mnie oczami pełnymi łez. - Pospiesz się. Kończy mi się cierpliwość. - drżącymi dłońmi odsunęła moją rękę ze swoich ust.<br />
- Wy-wypuść je to z Tobą p-pójdę..<br />
- Czego ryczysz ?<br />
- B-bo.. boję się..<br />
- Czego ? Przy mnie nikt Cie nie skrzywdzi. Ale wiesz co ? Kłamałem. Wezmę sobie i Ciebie i ją. - wskazałem palcem na Laylę.<br />
- D-dlaczego ?<br />
- Za dużo wie, Doll.<br />
- Mówiłeś, że.. że mnie kochasz.<br />
- Kocham Cie. Problem w tym, że nie umiem tego okazać. A wiesz co jest najlepsze? Że Twoja przyjaciółka we wszystkim mi pomogła. - podszedłem do Lay i wpiłem się w jej usta. Wyrywała się, ale miałem za dużo siły. Scarleth musi cierpieć. Złamałem ją. Wiedziałem, że ją złamię. Wróciłem do Doll, ale zrobiła coś czego się nie spodziewałem. Uderzyła mnie w twarz.<br />
- Nie waż się mówić o Laylii w taki sposób ! - nie uwierzyła mi w moją bajkę.<br />
- Idziemy. - szarpnąłem ją za ramię i zaciągnąłem do samochodu. Musiałem wrzucić ją do bagażnika bo strasznie się darła. Odjechaliśmy w chwili kiedy pod domem Danella zaczęły parkować samochody ochrony. Zawiozłem Scar i Laylę do mojego <a href="http://papilot2.mykmyk.pl/img/660/0/41474072.jpg" target="_blank">nowego domu</a>. Jej ojciec znajdzie nas w tym starym. Louis zamknął Lay w pokoju bez klamek, a Scar została ze mną sam na sam.<br />
- Dlaczego mi to zrobiłeś ?<br />
- Co Ci zrobiłem Doll ? - dałem jej wodę.<br />
- Zgwałciłeś mnie.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpZ3XqGcsR3cs83AhqkqALuAArsSxTW9qLEO2pcuZrHLGCyAaiNLING6PZUwntIkyQ6Qf6vRjMKj30issG9MJ0rzaEQP2GLfi_I2kN4xvN_orZQxTL_BFXDh5qwqzgys6GlslEldSETuBp/s1600/1964897_637611959619703_1053262408_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjpZ3XqGcsR3cs83AhqkqALuAArsSxTW9qLEO2pcuZrHLGCyAaiNLING6PZUwntIkyQ6Qf6vRjMKj30issG9MJ0rzaEQP2GLfi_I2kN4xvN_orZQxTL_BFXDh5qwqzgys6GlslEldSETuBp/s1600/1964897_637611959619703_1053262408_n.jpg" height="400" width="327" /></a></div>
- Słucham ?! Prosiłaś mnie o seks.<br />
- Dosypałeś mi coś do drinka.<br />
- Albo się nawaliłaś, napaliłaś i ze mną przespałaś.<br />
- Wiesz, że taka nie jestem Harry.<br />
- Scarleth nic Ci nie zrobiłem. Gdybyś powiedziała, że nie chcesz to bym Cie nie tknął. - dawaj malutka uwierz w moje kłamstwa.<br />
- Odpychałam Cie.<br />
- Każda dziewica odpycha bo się boi. Potem sama wyjęłaś mi penisa ze spodni.<br />
- Kłamiesz.<br />
- Po co miałbym kłamać ?<br />
- Nie wiem ! Harry ja nie chcę tutaj być ! Nie chcę być z Tobą !<br />
- Nie chcesz być ze mną ? - Louis przyprowadził mi Laylę. Ładniutka. - A myślisz Scar, że jej byłoby ze mną dobrze ? - przejechałem opuszkami palców bo policzku brunetki.<br />
- Zostaw Lay w spokoju !<br />
- Sama zdecyduj. Albo będziesz ze mną i będziesz grzeczna, albo ona ucierpi.<br />
- Po co to robisz ?<br />
- Szybka decyzja.. - bawiłem się rąbkiem koszulki Laylii. Jej oddech przyspieszał.<br />
- Wypuść ją, a ja zostanę. - uśmiechnąłem się. 2:0 Danell.<br />
<br />
Wybaczcie, że tak długo. Szkoła ! ;/ / Horanowa.:)Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05489469463868871484noreply@blogger.com57tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-70193093489969937662014-04-06T10:02:00.000-07:002014-04-06T10:02:10.305-07:00Rozdział 25 - More lies<a href="http://3.bp.blogspot.com/-BfUeSazhmH0/U0GGfXfRKlI/AAAAAAAAAkY/KkNKFLukeSY/s1600/Cara69.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-BfUeSazhmH0/U0GGfXfRKlI/AAAAAAAAAkY/KkNKFLukeSY/s1600/Cara69.jpg" height="265" width="400" /></a>- O czym ty do mnie mówisz? - spojrzał na mnie tymi złymi, zielonymi tęczówkami, których tak bardzo nie chciałam oglądać. Mimowolnie zadrżałam.<br />
- Ja... Ja nie... - pokręcił głową z dziwnym uśmiechem na twarzy i wpił się w moje usta. Próbowałam się odsunąć, ale przeszkadzała mi ściana. Zaczęłam się bać pomimo tego, że jego dotyk wywoływał tak przyjemne ciarki na mojej skórze. Moje umysł i ciało działały niezgodnie, nie potrafiłam się odnaleźć, w dodatku ta cholerna pustka w głowie... Założył prezerwatywę. Zanim urwał mi się film, właśnie to zdążyłam zarejestrować. To i fakt, że ja... Ja tego nie chciałam.<br />
<br />
<br />
* * *<br />
<br />
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez niedokładnie zasunięte zasłony. Jęknęłam cicho i złapałam się za głowę. Co się w zasadzie stało, że tak mnie, za przeproszeniem, napierdala? Otworzyłam oczy.<br />
- Vic? - brunetka siedziała na brzegu łóżka z twarzą ukrytą w dłoniach. Co się, kurwa, dzieje? - Victorie, Zayn cię skrzywdził? - nie patrząc się w moją stronę podała mi ubrania.<br />
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-sU4JPHdX_XM/U0GGpv_F1PI/AAAAAAAAAkg/Y8z5VB5vRZU/s1600/Dan8.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-sU4JPHdX_XM/U0GGpv_F1PI/AAAAAAAAAkg/Y8z5VB5vRZU/s1600/Dan8.gif" height="225" width="400" /></a>- Ubierz się, Scar. - szepnęła, a w jej głosie był ból. Do tej pory nawet nie zauważyłam, że byłam naga. W mojej głowie zrodziła się jedna, uporczywa myśl, ale nie mogłam jej wychwycić. Nie wiedziałam, dlaczego nie byłam ubrana, ani jak w zasadzie wylądowałam w tym cholernym łóżku. Gdy chciałam się schylić, żeby nałożyć bieliznę poczułam ból w okolicy podbrzusza... I wtedy wszystko wróciło, spadło na mnie nagle i w takiej kupie, że zakręciło mi się w głowie. Zakryłam dłonią usta i usiłowałam złapać oddech.<br />
- On mnie zgwałcił? - szepnęłam i poczułam słoną ciecz, wzbierającą w kącikach moich oczu. Dziewczyna powoli podeszła do mnie i objęła mnie. Boże, zgwałcił mnie. Nie chciałam tego, pamiętam.<br />
- Tak mi przykro... - głaskała mnie po włosach i próbowała uspokoić, ale nie mogłam. Zaufałam mu. Ten chuj mnie skrzywdził. Znowu. - Scarleth, spójrz na mnie. - podniosłam wzrok. Shade trzymała w dłoni telefon Hazzy, który widocznie zostawił na szafce nocnej. - Dzwoń po ojca, Scarleth.<br />
- Nie chcę, żeby wzywał policję, a na pewno to zrobi... - Victorie ujęła moją twarz w dłonie tak, że nawiązała ze mną kontakt wzrokowy, czego wcześniej nie dała rady zrobić.<br />
- Nie, Scar. Zrobi dokładnie to, co będziesz chciała. Zaufaj mi.<br />
<br />
<br />
*** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
Nalałem sobie soku do szklanki i z uśmiechem spojrzałem na Zayna.<br />
- Humor dopisuje? - powiedział, ale nie spojrzał w moją stronę, wciąż uważnie wpatrywał się w jakiś obraz wiszący na ścianie.<br />
- Cholernie. Napijesz się? - pokręcił głową - Dlaczego? Na tą okazję mógłbym nawet znaleźć coś mocniejszego.<br />
- Bo nie chcę, prowadzę. - zapadło długie, niczym niezmącone, a nawet niezręczne milczenie. Malik był dziwnie oschły. Czyżby Vic tak szybko mu się znudziła? Obstawiałem trochę dłuższe zainteresowanie... Co do pani doktor, na górze też wydawało się być za cicho. Poczułem ukłucie dziwnego strachu, ale zniknęło ono równie szybko, jak się pojawiło - Domyślam się, że jest dobra. - uśmiechnąłem się szeroko.<br />
- Bardzo. Szkoda, że o tym nie wie...<br />
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-BwwnoZKRwuU/U0GFN73L0fI/AAAAAAAAAkQ/IVtgSFXKasE/s1600/Harry20.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://2.bp.blogspot.com/-BwwnoZKRwuU/U0GFN73L0fI/AAAAAAAAAkQ/IVtgSFXKasE/s1600/Harry20.png" height="320" width="250" /></a>- Kiedy ci to sugerowałem nie wiedziałem, że weźmiesz to na poważnie. - opróżniłem szklankę.<br />
- Pomysł miałeś genialny, a dla zemsty posunę się naprawdę daleko - przygryzłem dolną wargę - To była moja siostra. Nie odpuściłbym...<br />
- Czego byś nie odpuścił, Harry? - Scarleth szła powoli, podpierając się ściany, Victorie szła za nią, jakby ją asekurując. Wbiłem w córkę Danella chłodne spojrzenie. Wyczuwałem w jej głosie oskarżenie.<br />
- Skopania tyłka twojemu ojcu za to, jak cię skrzywdził, kochanie - Shade wywróciła oczami, ale Zayn skutecznie zgromił ją wzrokiem. Nawet specjalnie się przy tym nie wysilił. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Co kurwa? Zanim się zorientowałem, Doll już otwierała drzwi. Natychmiast stanąłem za nią jak cień.<br />
- Danell...<br />
<br />
<br />
*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
Udało się. Vic miała rację. Posłuchał. Mimo to, jego ochota żeby pobić Harry'ego była wręcz namacalna.<br />
- Tatuś - uśmiechnęłam się i rzuciłam mu na szyję. Miałam ochotę krzyczeć, żeby mnie stąd zabrał. Jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak oszukana. Kochałam go. Przyznałam to przed sobą, pozwoliłam temu działać i wszystko się zjebało. Jakże to pasuje do mojego życiorysu...<br />
- Zbieramy się skarbie? - pokiwałam szybko dłonią i zaczęłam zakładać adidasy, ale poczulam silny uścisk dłoni na ramieniu.<br />
- Nie zjadłaś śniadania, skarbie. - spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się ciepło, choć w środku się gotowałam. Wypierdalaj mi z tym skarbie, jebany gwałcicielu.<br />
- Tatuś mnie zabierze, prawda?<br />
- Zjemy co tylko zechcesz.<br />
- Dobrze, leć, Malutka. - pocałowałam go w policzek, ale zrobiłam to z ogromnym wstrętem. Całkiem prawdopodobne, że tym policzkiem opierał się o mój, gdy robił mi krzywdę.<br />
- Pa, Vic! -pomachałam przyjaciółce i wsiadłam do auta taty. Dopiero tu mogłam swobodnie odetchnąć.<br />
<br />
<br />
*** Oczami George'a ***<br />
<br />
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-qfU5GUtmKh4/U0GD5lcH6cI/AAAAAAAAAkI/pjeDWxqph5o/s1600/Clooney.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-qfU5GUtmKh4/U0GD5lcH6cI/AAAAAAAAAkI/pjeDWxqph5o/s1600/Clooney.jpg" height="225" width="400" /></a>Mocno ją przytuliłem, gdy zobaczyłem, jak dławi się łzami. Miałem ochotę wrócić się pod dom Stylesa, ale Scarleth wyraźnie dała mi do zrozumienia, że nie powinienem.<br />
- Skrzywdził cię - bardziej stwierdziłem, niż zapytałem - Powiedz mi, co ci zrobił.<br />
- Tatuś...<br />
- Powiedz - spojrzała na mnie tymi swoimi wielkimi oczami i odetchnęła głęboko. Milczała jeszcze długą chwilę sprawiając, że coraz bardziej bałem się odpowiedzi, która, gdy w końcu padła, dosłownie zwaliła mnie z nóg.<br />
- On mnie pobił mnie i zgwałcił, tatusiu. - zesztywniałem i przestałem oddychać. Skrzywdził moją córkę. Zadarł z niewłaściwym człowiekiem.<br />
Zniszczę go.Unknownnoreply@blogger.com53tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-86635884633005014222014-04-01T13:35:00.000-07:002014-04-01T13:35:14.040-07:00Rozdział 24 - Dissapoint Założyłam na siebie <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhKYmA-LTjehoTRyjG7JyWMxL3GwXT5CqtoNqTp6t_02MY9NaT7DUWB-W1pc6gvUEWWvlp2KPb5jLS9by_t9lYfQrVsKdD9o4bmXZRG4W1wbUTJYkDdnv5OGSNFjHw4LRewmo7Jj_gWqFU/s1600/Cara-Delevingne-Style.com_.4.jpg" target="_blank">ubranie</a> i jeszcze delikatnie poprawiłam makijaż.<br />
- Dla mnie się tak nie stroisz.. - odwróciłam się i spojrzałam na Hazza. Wyglądał na spokojnego, ale jego oczy zdradzały wszystko.<br />
- Bo Ty mnie nigdzie nie zabierasz. - podeszłam do niego powoli i się przytuliłam.<br />
- Wiesz.. odwołaj spotkanie z nim, a zabiorę Cie gdzie tylko będziesz chciała.<br />
- Albooo zabierzesz mnie jutro gdzie będę chciała.<br />
- Jasne. - prychnął.<br />
- No czemu się złościsz ?<br />
- Nie złoszczę. Masz odbierać telefony.<br />
- Dobrze.<br />
- Odpisywać na smsy.<br />
- Dobrze.<br />
- I na 21 masz być najpóźniej w domu, ale jak wrócisz za minutę też się nie pogniewam.<br />
- Dobrze dobrze.. - usłyszałam dzwonek do drzwi. Jak w skowronkach pobiegłam na dół, a Harry poszedł za mną. Otworzyłam drzwi z uśmiechem, ale po chwili zastąpiła go fala smutku. Zamiast tatusia kolejny raz zobaczyłam jednego z jego goryli.<br />- Panno Scarleth Ojciec kazał przekazać, że się spóźni, a ja - zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i pobiegłam na górę.<br />
<br />
<br />
*** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
Hmm.. Myślałem, że Danell będzie bardziej o nią walczył, a ja wygrałem przy pierwszej jego szansie. Szkoda tylko, że przez niego cierpi Scarleth. Poszedłem za nią i usiadłem na skraju łóżku.<br />
- Kochanie.. - ryczy w poduszkę. Bawiłem się leniwie jej włosami. - Spójrz na mnie myszko. - podniosła głowę i spojrzała na mnie smutno. - Widzisz ? Miałem rację tak ? Mówiłem Ci, że on Cie skrzywdzi. Chciałem Cie ochronić, ale nie chciałaś mnie słuchać. Nie powinienem się na to zgodzić. - pocałowałem ją w czoło i wytarłem łzy. Usiadła po turecku i spojrzała na mnie.<br />
- Przytulisz ? - z satysfakcją rozłożyłem ramiona. Wtuliła się we mnie. O tak Danell. Zaraz Ci rozdziewiczę córkę.<br />
- Poprawić Ci humor kochanie ? - całowałem jej głowę.<br />
- A mógłbyś ?<br />
- Ufasz mi skarbie ?<br />
- Ufam Ci. - moje dłonie zwinnie ześlizgnęły się w dół jej pleców. Nie protestowała. Zachowywała się jakby szukała bliskości. Uniosłem jej podbródek jednym palcem i wpiłem w jej usta. Delikatnie całowałem ją równocześnie wsuwając ręce pod jej koszulkę. Dzwonek do drzwi. Kurwaa !<br />
- Poczekaj tu aniołku. - pocałowałem ją jeszcze raz i zbiegłem na dół. Otworzyłem drzwi i wybuchnąłem śmiechem.<br />
- Serio Danell ? Czego tu jeszcze chcesz ?<br />
- Gdzie jest Scar ?!<br />
- Płacze przez Ciebie na górze.<br />
- Lepiej się odsuń. - chciał wejść do domu, ale mu na to nie pozwoliłem.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivWNwwlvtnuCVOTtBcrmzgyEmrz0wy2aHiPNHFG8mnsYViP6EI9yifH7t9zecDIMBvv9A5pfcQ21y2GaDc_aS_QxPNZZEO1KrZdkA7vqBap_IEex-k3nF710FUsZO3j5Q1JnXTAh8X5YM6/s1600/large+(1).gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivWNwwlvtnuCVOTtBcrmzgyEmrz0wy2aHiPNHFG8mnsYViP6EI9yifH7t9zecDIMBvv9A5pfcQ21y2GaDc_aS_QxPNZZEO1KrZdkA7vqBap_IEex-k3nF710FUsZO3j5Q1JnXTAh8X5YM6/s1600/large+(1).gif" height="320" width="320" /></a>- Scarleth nie ma czasu. Właśnie zamierzaliśmy się kochać więc.. - chciałem zamknąć drzwi, ale zablokował je stopą.<br />
- Tknij moją córkę, a przysięgam, że Cie zabiję.<br />
- Grozisz czy obiecujesz Danell ? - zamknąłem drzwi i włączyłem system ochronny domu.<br />
- Scar ? - stała przy oknie w sypialni i patrzyła jak jej ojciec odchodzi.<br />
- Dziękuję, że.. że go spławiłeś.<br />
- Ja go nie spławiłem. Po prostu powiedziałem mu, że nie chcesz go widzieć. Chodź.. - pociągnąłem ją za rękę. Chciałem ją położyć, ale się wybroniła.<br />- Zjemy coś ?<br />
- Skończyliśmy na czymś innym.<br />
- Umieram z głodu. - wywróciłem oczami i sprowadziłem ją na dół.<br />
- Co sobie Pani życzy ?<br />
- Frytki i gyrosa. - zaśmiałem się i wziąłem do roboty.<br />
- Drinka skarbie ?<br />
- Chętnie. Muszę się odstresować. - uśmiechnąłem się i zrobiłem jej <a href="http://www.2drink.pl/wp-content/uploads/2013/12/Six-Cycle3.jpg" target="_blank">kolorowego drinka</a>.<br />
- Smacznego skarbie. - pocałowałem ją w czoło i podałem jej jedzenie i drinka.<br />
- Ty nie pijesz ?<br />
- Nie kochanie. Nie przepadam za alkoholem. - zająłem się swoim talerzem. No pij kochanie drinka z narkotykiem..<br />
<br />
<br />
*** Oczami Victorie ***<br />
<br />
- Uspokój się, Love. - szepnął mi do ucha.<br />
- Z-zostaw mnie.. - jęknęłam przerażona. Zabrał mi telefon i trzymał moje nadgarstki jedną ręką.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibrvDOfEK4bBaHcdynBUtZdcrirpBGXw3cj3LKjhS3DaTadiehuoh96d04FQe90gqoQOGzbd7MoH5hRSrA4RnX5VGUmkSASqqRKfVuJngc-qEjEx8uyuv1OdHRftw89A9BxPHx1fY4ZLpi/s1600/tumblr_n17ss06K3v1s2l1mzo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibrvDOfEK4bBaHcdynBUtZdcrirpBGXw3cj3LKjhS3DaTadiehuoh96d04FQe90gqoQOGzbd7MoH5hRSrA4RnX5VGUmkSASqqRKfVuJngc-qEjEx8uyuv1OdHRftw89A9BxPHx1fY4ZLpi/s1600/tumblr_n17ss06K3v1s2l1mzo1_500.gif" height="140" width="320" /></a></div>
- Dzisiaj Ci się upiecze. Nie kłamałaś. Scarleth skarżyła się na Harry'ego ?<br />
- Nie.<br />
- To po dzisiejszej nocy zacznie. - powiedział cicho i wrócił do domu. Pobiegłam za nim.<br />
- O czym mówisz ?<br />
- Nie powiem Ci bo jej wszystko wypaplasz.<br />
- A wcale nie !<br />
- Nie kłam. - klepnął mnie w tyłek i poszedł do łazienki. Teraz albo nigdy. Złapałam w ręce jego telefon i chciałam go odblokować, ale założył blokadę. Kurwa.<br />
- Wytłumaczysz mi co ty robisz ? - wszedł do salonu kiedy próbowałam otworzyć balkon.<br />
- Zayn czy on ją skrzywdzi ?<br />
- Nie. Będzie jej dobrze.<br />
- Zgwałci ją ?!<br />
- Nie. Ona będzie go błagała, żeby ją pieprzył.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguB2IwQXBtX8JSNipCfFxeMNpiz9ax6FjsxomS5-Q7et9qOqcDMczNEa9_Rp3FvMBwZFILws7wITWvCMcOBLZTOOtKWD5BxnSHjncyVVjMFr7gUgrUQCfpCnBFI39c4i90W0mmwYhHqehB/s1600/Cara-Delevingne-posted-revealing-black-white-lingerie-shot.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEguB2IwQXBtX8JSNipCfFxeMNpiz9ax6FjsxomS5-Q7et9qOqcDMczNEa9_Rp3FvMBwZFILws7wITWvCMcOBLZTOOtKWD5BxnSHjncyVVjMFr7gUgrUQCfpCnBFI39c4i90W0mmwYhHqehB/s1600/Cara-Delevingne-posted-revealing-black-white-lingerie-shot.jpg" height="320" width="320" /></a>- O czym ty mówisz ?!<br />
- Zajmij się swoim życiem. - zabrał telefon, portfel i wyszedł, a ja zostałam sama z moimi myślami.<br />
<br />
<br />
*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
Złapałam w zęby jego wargę kiedy wsunął dłoń między moje nogi. W końcu posadził mnie na blacie w kuchni i prawie zdarł ze mnie ubrania. Oddawałam się przyjemności jego dotyku, ale mój umysł był pusty. W mojej głowie było coś czego nie miałam tam nigdy wcześniej. Rzucił mnie na łóżko w sypialni i wyjął z szafki nocnej prezerwatywę. Miałam na sobie jeszcze bieliznę.<br />
- Harry.<br />
- Hm ? - rozerwał opakowanie zębami.<br />
- Czy ty podałeś mi coś w piciu albo jedzeniu ? - zmierzyłam się z jego oczami.<br />
<br />
<br />
<span style="color: red;">czytasz = komentuj.</span><br />
<span style="color: red;"><br /></span>
<span style="color: red;">Harry świnia tak bardzo. / Horanowa.:) </span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05489469463868871484noreply@blogger.com64tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-27570327164678687012014-03-28T07:32:00.000-07:002014-03-28T07:32:56.787-07:00Rozdział 23 - Help me*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-6w0upNIPSIg/UzSbjNv4xVI/AAAAAAAAAhk/pfVQzUkVHY0/s1600/Cara78.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://4.bp.blogspot.com/-6w0upNIPSIg/UzSbjNv4xVI/AAAAAAAAAhk/pfVQzUkVHY0/s1600/Cara78.jpg" height="320" width="247" /></a>Otworzyłam oczy i pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, było zamknięcie ich z powrotem. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Czy ja mam, kurwa, kaca? Co? Jęknęłam cicho i przewróciłam się na bok, dłonią próbując odnaleźć drugie 36,6 stopnia Celsjusza obok siebie, bezskutecznie jednak. Harry'ego tu nie było. I dobrze. Mimo wszystko, wciąż miałam mętlik w głowie. Powoli wstałam i ignorując ból pleców oraz tyłka weszłam do łazienki. Nie wiedziałam, czy mogłam kąpać się z tymi bandażami, ale nie chciałam dzwonić do Victorie. Po pierwsze dlatego, że nie wiedziałam, która godzina, a po drugie, mogła ledwo się ruszać. Domyślam się, że Zayn dał jej nauczkę za nieposłuszeństwo. Westchnęłam głośno i stanęłam pod prysznicem, wcześniej decydując się zdjąć ten bandaż z pleców. Gdy tylko spłynęła po nich ciepła woda, miałam ochotę krzyknąć, ale w dobrym momencie przygryzłam wargę. Po godzinie, odprężona i już mniej obolała, wyszłam spod prysznica i opatuliłam się ręcznikiem. Przelotnie spojrzałam w lustro, ale to, co zobaczyłam, tylko mnie <br />
zmartwiło. Gdzie się podziała dziewczyna, którą byłam jeszcze kilka miesięcy temu? Gdzie się podziała wojowniczka tak bardzo pragnąca wolności i niezależności? Dlaczego w zasadzie tu byłam? Nie minęła nawet sekunda, gdy odpowiedziałam sobie na to pytanie, a na moje usta wkradł się drobny, ciepły uśmiech. Harry. Mój ukochany - Harry.<br />
<br />
* * *<br />
<br />
Zeszłam do kuchni. Jakiś cudowny zapach nieprzyzwoicie wyostrzył mój apetyt na tyle, że byłabym w stanie zjeść zawartość całej lodówki. Niezależnie od jej zawartości zresztą. Stanęłam przy blacie i rozejrzałam się po pomieszczeniu, szukając wzrokiem mojego prywatnego kucharza, a od zeszłej nocy również własnej dziwki. Uśmiechnęłam się szeroko.<br />
- Kogoś szukasz? - pisnęłam i szybko odwróciłam się. Za ten uśmieszek jeszcze mi zapłaci. - Przestraszyłem cię?<br />
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-8rQP3MnmrKo/UzScOULLjKI/AAAAAAAAAhs/6PjBqCSO9FM/s1600/Harry_kola%C5%BC.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-8rQP3MnmrKo/UzScOULLjKI/AAAAAAAAAhs/6PjBqCSO9FM/s1600/Harry_kola%C5%BC.png" height="400" width="370" /></a>- Nie, wcale! - zaśmiałam się i zarzuciłam mu ręce na szyję. Nie miał koszulki, do tego z tym swoim nieładem na głowie wyglądał jak ciastko. Po raz kolejny uświadomiłam sobie, że byłam bardzo, ale to bardzo głodna, chociaż bardziej jego, niż jedzenia.<br />
- Widzę, że humorek dopisuje? - mruknął i jednym ruchem przyciągnął mnie do siebie. O dziwo, nawet tego nie poczułam, ale gdy zachłannie wpił się w moje usta... Cóż, to ciężko było przeoczyć. Z zachwytem oddałam pocałunek i wplątałam palce w jego włosy, poczułam, jak kąciki jego ust się podnoszą. Oderwałam się od niego akurat, gdy chciał mnie podnieść.<br />
- Zrób mi naleśniki, co? - zachichotałam i pocałowałam go w policzek, na co tylko wywrócił oczami.<br />
- A ty co będziesz w tym czasie robić? - wyplątałam się z jego objęć i zabrałam mu telefon z tylnej kieszeni spodni. Patrzył na mnie zdziwiony. Nie dziwię się.<br />
- Zadzwonię do Vic. Muszę z nią pogadać... - czy mi się wydaje, czy on właśnie odetchnął z ulgą?<br />
- Leć, Malutka. - jestem cała w skowronkach. Chyba zacznę częściej pić, bycie na lekkim kacu zdecydowanie mi służy. Wyszłam z kuchni do ogrodu i wybrałam numer dziewczyny. Odebrała akurat, gdy miałam się rozłączać.<br />
- Vic, hej, ja...<br />
- Poczekaj. - szepnęła. Po szeleście wywnioskowałam, że wymyka się z łóżka. Znając temperament Zayna, nieźle ryzykowała - Ok, jestem. Coś się dzieje?<br />
- Nie, dlaczego? - odetchnęła głęboko i po chwili usłyszałam jej cichy śmiech.<br />
- Tak zapytałam... Jak plecy? - ugh, zawsze jest taka konkretna...<br />
- Trochę piekło przy prysznicu, ale już jest ok, dzięki. - musiała wyczuć coś w moim głosie, bo natychmiast mi przerwała.<br />
- Wybaczyłaś mu. - whoa, dobra jest.<br />
- Tak. To dziwne, wiem. - usłyszałam, jak nabrała powietrza w płuca.<br />
- Mogę temu zaprzeczać, ale cię rozumiem. Nawet nie wiesz, jak bardzo...<br />
- Victorie. - chłodny głos Zayna, który usłyszałam w słuchawce sprawił, że moja przyjaciółka wstrzymała oddech. Oczyma wyobraźni już widziałam, jak przygryza dolną wargę i jak strach powoli pojawia się w jej tęczówkach.<br />
- Vic? - szepnęłam, zaciskając palce na komórce. Z początku milczała, próbując uspokoić oddech, ale dała sobie spokój. Po dłuższej chwili cichym i drżącym głosem wróciła do mnie.<br />
- Ja chyba... Chyba muszę kończyć. Trzymaj się. - nie zdążyłam nawet nabrać powietrza w płuca, a już się rozłączyła. Powoli odsunęłam telefon od ucha i zamknęłam oczy, chcąc zatrzymać zawroty głowy i ten dziwny ścisk w żołądku. Cholera.<br />
<br />
*** Oczami Victorie ***<br />
<br />
- Z kim rozmawiałaś? - głośno przełknęłam ślinę i przeniosłam wzrok, który jeszcze niedawno utkwiłam w jego twarzy, na jego ramiona. Oczy pełne chłodu nie były czymś, z czym dałabym radę się teraz zmierzyć.<br />
- Ze Scarleth. - sztuczny, ironiczny uśmiech. Sekunda. Krok. Odległość między nami. Milimetry. Jego dłoń spokojnie spoczywająca na moim policzku. Paraliżujący strach.<br />
- Dlaczego ci nie wierzę? - nachylił się i szeptał do mojego ucha, podczas gdy opuszkami palców wciąż leniwie gładził mój policzek. - Bo nie umiesz kłamać, Love. - poczułam, jak uginają się pode mną nogi.<br />
-Nie kłamię, Zayn - szepnęłam bliska płaczu, głos mi się łamał, z każdą chwilą będąc coraz bardziej przytłoczoną otaczającym go zapachem. Bo mimo, że zapach jego skóry sprawiał, że nie chciałam czuć żadnego innego, to mroczna aura, która zawsze go otaczała, zabijała mnie.<br />
- Cii... - położył mi palec na ustach, swoimi wargami finezyjnie musnął moje czoło, zadrżałam - Kłamiesz... Mam cię przerżnąć tak, żebyś nie była w stanie chodzić przez następny tydzień? - otworzyłam szeroko oczy i gwałtownie się odsunęłam. Już wiedziałam.<br />
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-UkJPBexqZYY/UzScezHVbII/AAAAAAAAAh0/R0re6qkhoD8/s1600/Dan1.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-UkJPBexqZYY/UzScezHVbII/AAAAAAAAAh0/R0re6qkhoD8/s1600/Dan1.gif" height="223" width="400" /></a>- Niezależnie od tego, co powiem i tak skończyłoby się tak samo, mam rację? Ty nie chcesz prawdy. Chcesz swojego spełnienia kosztem mojego strachu i bólu. - ośmieliłam się podnieść głowę. Uśmiechnął się, oblizał wargi, a w jego miodowych tęczówkach dostrzegłam coś jeszcze. Chore pożądanie. Cmoknął z aprobatą i przeniósł wzrok na mój obojczyk.<br />
- Rozgryzłaś mnie, Love - przycisnął mnie do ściany, mocno wbijając przy tym palce w moje biodro i kark. Wstrzymałam oddech i znów zamknęłam oczy, odcinając łzom drogę ucieczki. Nie dam mu tej satysfakcji. To znaczy, tak myślałam, dopóki jego dłonie nie znalazły się pod moją koszulką.<br />
- Zayn, proszę, n-nie. - pierwsza słona kropla spłynęła po mojej bladej twarzy i rozprysła się na jego ramieniu.<br />
- Taka niewinna... - jego usta i zęby na mojej szyi utrudniały duchową ucieczkę, ssąc i przygryzając moją skórę mówiły o tym, co się zaraz stanie. Próbowałam go odepchnąć, ale na próbach się skończyło. - Możesz usiłować się bronić, ale obiecuję, że zaboli bardziej.<br />
<br />
*** Oczami Scarleth ***<br />
<br />
- Scar, Malutka, zrobiłem ci... - zobaczył moją minę w jednej chwili znalazł się przy mnie.<br />
- Naleśniki? - dokończyłam za niego, bo nie chciałam, żeby był na mnie zły. Chciałam udawać, że wszystko jest w porządku, ale zdradził mnie mój łamiący się głos.<br />
- Co się dzieje, Scarleth? - rozpocząć to, czy nie...? Jestem jej to winna.<br />
- Boję się o Vic - było tak, jak myślałam. Odsunął się ode mnie i zesztywniał.<br />
- Nie mam wpływu na to, co robi Zayn.<br />
- Harry, ja wiem, ale... - uciszył mnie gestem i podsunął pod nos talerz z jedzeniem.<br />
- Koniec tematu, Doll. Jedz. Musisz mieć siły na spotkanie z ojcem . - pocałował mnie w czoło i wyszedł, zostawiając mnie samą. Wiedziałam, że tylko go zdenerwuję. Ale z drugiej strony, spotkanie z tatusiem... Mam pozwolenie na zobaczenie się z nim. Może jednak jeszcze może być lepiej.Unknownnoreply@blogger.com41tag:blogger.com,1999:blog-7230049042300803463.post-76271256230877818202014-03-20T06:03:00.000-07:002014-03-20T06:03:36.187-07:00Rozdział 22 - Pain - Hazz<br />
- Milcz. - rozpiął pasek od spodni i powoli go zdjął. Złożył go na pół w ręce i spojrzał na mnie.<br />
- Na górę. - warknął i poszedł pierwszy. W moim gardle uformowała się jakaś dziwna kulka. To chyba ze strachu. Poszłam powoli po schodach. - Długo mam czekać ?! - wbiegłam na górę i poszłam do sypialni. - Połóż się na brzuchu.<br />
- Co ty chcesz zrobić ?<br />
- Zamknij się.<br />
- Harry przecież - uderzył mnie w twarz. Poczułam palące łzy na policzkach. Położył mnie na łóżku i uderzył pasem pierwszy raz.<br />
- Powiedziałem zamilcz, nie posłuchałaś ! - kolejne uderzenie - Powiedziałem, że jesteś moja i nikt nas nie rozdzieli. Nie posłuchałaś ! - uderzył mnie mocniej więc jęknęłam z bólu. Wymieniał wymyślone sytuacje, a ja za każdym razem obrywałam pasem. Już nawet nie płakałam. Kiedy wreszcie skończył piekły mnie plecy i tyłek. Koszulkę miałam porwaną, a plecy całe w śladach po uderzeniach. Nie byłam w stanie się poruszyć. Chciałam do kogoś zadzwonić, ale on by mnie wtedy zabił więc po prostu leżałam tam umierając.<br />
Usłyszałam jak on wchodzi do pokoju. Zadrżałam ze strachu, ale on usiadł na skraju łóżka i rozciął moją koszulkę. Jego delikatne ręce błądziły po moich ranach.. Sprawiało mi to ból, ale nic nie powiedziałam. Pocałował delikatnie miejsce gdzie najbardziej mnie bolało, a po chwili obłożył moje plecy lodem. Głaskał mnie delikatnie po głowie. Zasłużyłam.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZyP7ml4G_Dw5B8kpEDjI7Gu_eL0QbzcOUKXpO6uknCPhAggmYwiP-t-joXRIlSWrJoCEHfdR0P6k_dwaseQ4rAw08nlKG5z9XpxzPnz4DCOrumugAXIyIK0tggYH4Uj7-Hay09HfvVPEm/s1600/tumblr_mvymhgTCwF1r1s648o3_500.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgZyP7ml4G_Dw5B8kpEDjI7Gu_eL0QbzcOUKXpO6uknCPhAggmYwiP-t-joXRIlSWrJoCEHfdR0P6k_dwaseQ4rAw08nlKG5z9XpxzPnz4DCOrumugAXIyIK0tggYH4Uj7-Hay09HfvVPEm/s1600/tumblr_mvymhgTCwF1r1s648o3_500.gif" height="165" width="320" /></a>- Coś ty jej zrobił ?! - uniosłam się na łokciu i spojrzałam na przerażoną Victorie.<br />
- Vic wyjdź. - Zayn stanął przed nią, a Harry spojrzał na mnie smutno. Nie mam zamiaru się do niego odezwać.<br />
- Nie wyjdę ! Ona krwawi ! On ją skatował zob - usłyszałam charakterystyczny plask. Taki sam jak niedawno rozległ się po pomieszczeniu kiedy ręka Harry'ego zderzyła się z moim policzkiem.<br />
- Scarleth..- odwróciłam od niego wzrok. Nie chcę z nim rozmawiać. - Doll.. Przepraszam..<br />
- Przepraszasz ?<br />
- Tak.. Ja musiałem.. To wszystko wyszło spod kontroli ty zachowywałaś się tak dziwnie..Przecież wiesz, że Cie kocham..<br />
- Zostaw mnie z Victorie..<br />
- Myszko powinienem być przy Tobie..<br />
- Już wystarczająco dzisiaj zrobiłeś Harry.<br />
- Kochanie<br />
- Proszę Cie.. Zostaw mnie z Victorie. Nie chcę teraz na Ciebie patrzeć.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNdzZaLz37dZl8e3ywJbrhF4vC1ZjZn4GHqkcrha1yqER3A9YGbKW8pvM1Nj-7WSpxPCyvO3NbpWWVYM4uT2hhV5xnFaQ5EhvcBnkV_U-Rj5a7lFWOKkOGH89UhrZZxH_Rb0L5nMLTHGLd/s1600/170186-harry-styles-harry-gif.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNdzZaLz37dZl8e3ywJbrhF4vC1ZjZn4GHqkcrha1yqER3A9YGbKW8pvM1Nj-7WSpxPCyvO3NbpWWVYM4uT2hhV5xnFaQ5EhvcBnkV_U-Rj5a7lFWOKkOGH89UhrZZxH_Rb0L5nMLTHGLd/s1600/170186-harry-styles-harry-gif.gif" height="274" width="320" /></a>- Kocham Cie.. - pocałował mnie w skroń i razem z Zaynem wyszli. Dziewczyna opadła obok mnie na kolana i patrzyła na moje plecy.<br />
- Co on Ci zrobił ?<br />
- Zlał mnie pasem..- otworzyła usta ze zdziwienia i zdjęła ze mnie lód.<br />
- Boże.. - jęknęła. - Gdzie jest apteczka ?<br />
- W łazience. - na chwilę zostałam sama. Właśnie zaliczam pyszny ból dupy bo boli mnie dupa.<br />
- Victorie ?<br />
- Tak ?<br />
- Weź maść na ból dupy !<br />
- Dla Harry'ego ?<br />
- Nie, dla mnie. Dupa mnie boli. - wybuchnęłyśmy śmiechem. Zrobiła mi opatrunek i pomogła wstać. Skrzywiłam się lekko.<br />
- I jak ?<br />
- Może być.. - zeszłyśmy na dół. Harry siedział na kanapie, twarz ukrył w dłoniach. Usiadłam delikatnie obok niego, a on uniósł wzrok. Miałam na sobie jedną z jego koszulek. Tyłek aż tak nie bolał.. Gorzej plecy.<br />
- Kochanie.. - wyciągnął do mnie dłoń, a ja podałam mu swoją. - Wybaczysz mi prawda ?<br />
- Tak.<br />
- Naprawdę przepraszam. Mogę Cie pocałować ? - kiwnęłam głową. Pocałował mnie delikatnie w policzek, a potem zsunął do moich ust. Przygryzł delikatnie moją wargę po czym jego język delikatnie wsunął się w moje usta.<br />
- Kocham Cie.. - szepnął i dał mi jeszcze krótkiego buziaka. Objął mnie ramieniem i przytulił do siebie. Bolały mnie plecy, ale on mnie ostrzegał. Zrobił to co musiał.<br />
<br />
<br />
*** Oczami Harry'ego ***<br />
<br />
Nie chciałem jej skrzywdzić, ale ja nie mogłem pozwolić jej wejść mi na głowę. Musiałem jej pokazać kto rządzi. Nie była na mnie zła. Była bardziej.. przygnębiona. Smyrałem ją loczkami po policzku na siłę wywołując jej uśmiech.<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBAz2dFczLJl5Ih24-V4BbHxVKM3Ielg8vDtGX72Cj_Sx2hsuDQ64c2A4KU1gP37utimtZz3x1dN1zkpUVaZctY3DwdLgjqKdLc6Og6hOsrn2KcGjw0bL0aMB2StSPxH7WAl9MnPPWxYYe/s1600/600full.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBAz2dFczLJl5Ih24-V4BbHxVKM3Ielg8vDtGX72Cj_Sx2hsuDQ64c2A4KU1gP37utimtZz3x1dN1zkpUVaZctY3DwdLgjqKdLc6Og6hOsrn2KcGjw0bL0aMB2StSPxH7WAl9MnPPWxYYe/s1600/600full.jpg" height="223" width="400" /></a>- My będziemy wychodzić. - Zayn wział Victorie za rękę i wyciągnął z domu, a ja poszedłem zamknąć drzwi.<br />
- Chcesz coś zjeść ? - zapytałem Scar. Pokręciła przecząco głową, a ja kucnąłem przed nią.<br />
- Jesteś na mnie zła ? - znów zaprzeczyła. - Myszko co ja mam zrobić ? - wzruszyła ramionami. - Możesz jutro spotkać się z tatą.<br />
- Mogę ?<br />
- Możesz. - uśmiechnęła się. - Zjesz coś prawda ?<br />
- Mogę coś zjeść.<br />
- Chodź..- pomogłem jej wstać i zaprowadziłem do kuchni. Usiadła na wysokim krześle barowym i kręciła się pijąc drinka, którego jej zrobiłem.<br />
- Harry ?<br />
- Tak ?<br />
- Zrobisz coś dla mnie ?<br />
- Wszystko.<br />
- Zdejmij koszulkę. - zaśmiałem się i podszedłem do niej.<br />
- Mam Ci zrobić striptiz ?<br />
- Tak ! Ale najpierw kolację i więcej drinków. - pocałowałem ją namiętnie.<br />
- Ale coś za coś skarbie. Jak ja się rozbieram to ty też.- zaczęła rozpinać guziki mojej koszuli nie odrywając się od moich ust. Zsunęła ją z moich ramion i oderwała ode mnie.<br />
- Zadowolona ?<br />
- Teraz proszę moje drinki i kolację. - zaśmiałem się i pocałowałem ja w czoło. Chwilę później postawiłem przed nią sałatkę z owoców morza i zacząłem przygotowywać drinki. Zjadła wszystko, a ja podałem jej drinka.<br />
- Rozbieraj się.. - mruknęła zanurzając w nim usta. Nie wierzę, że to robię. Włączyłem radio ( https://www.youtube.com/watch?v=Qc9c12q3mrc ) i zacząłem się wydurniać ściągając z siebie powoli ubrania. Zostałem tylko w bokserkach kiedy mnie zatrzymała. Śmiejąc się zeszła z krzesła i podeszła do mnie roześmiana.<br />
- Moja dziwka. - cmoknęła mnie w usta ciągle się śmiejąc.<br />
- Jak Ty mnie nazwałaś ? - przyciągnąłem ją do siebie z uśmiech.<br />
- Moja dziwka.. - powtórzyła całując mnie namiętnie.<br />
- Kocham Cie skarbie.<br />
- Ja Ciebie też Harry. Ale ubierz się już.<br />
- Myślałem, że ty się rozbierzesz.<br />
- Nie dzisiaj..<br />
- A kiedy ? - jest lekko podpita, mogę ją wypytać.<br />
- Jak przestaną boleć mnie plecy kochanie.. - pocałowała mnie kolejny raz.<br />
- Wiesz.. Możemy nie angażować w to Twoich pleców.. - objąłem dłońmi jej piersi powodując u niej jęknięcie. Przyciągnąłem ją w pocałunku.<br />
- Harry nie.. - odsunęła się. Kurwa.<br />
- Kochanie, ale obiecujesz, że jak zagoją się plecy to to zrobimy ?<br />
- Obiecuję.. - pocałowałem ją i zaniosłem do sypialni. Ułożyłem na swoim torsie jak lalkę.<br />
- Śpij skarbie. Kocham Cie.<br />
- Ja Ciebie też Harry..<br />
<br />
<br />
Jest 22 rozdział ode mnie :)<br />
<br />
<span style="color: red;"><b><i>czytasz = komentuj / Horanowa.;) </i></b></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/05489469463868871484noreply@blogger.com84