poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 34 - We were friends, but.. you cheated on me.

*** Oczami Harry'ego ***

- Nie wierzę w to. Dlaczego mi nie powiedziałeś Zayn ? Naraziłeś Scarleth !
- Dowiedziałem się dosłownie minutę przed tym jak przyjechaliście. - nie mogę mieć do niego żalu. Nikt z nas nie podejrzewał, że Victorie pracuje dla innego gangu. Była wtyką kolesi nazywających się Vampsami.
Kierowaliśmy się już do sklepu, w którym najprawdopodobniej była  moja Scarleth. Byłem zły. Bardzo zły. Weszliśmy tam jak gdyby nigdy nic. Zayn poszedł w prawo, a ja w lewo. Spacerowałem między wieszakami niby coś oglądając.
- Przymierzalnie. - mruknął Zayn. Poszliśmy tam. Wyjąłem broń. On nawet wiedział, do której wejść. Pociągnął za zasłonę wchodząc tam z zaskoczenia. Wypchnął Scarleth w moje ramiona.
- Zabierz ją. - powiedział, a potem usłyszałem tylko plask. Wziąłem moje maleństwo na ręce i wyniosłem ze sklepu w chwili kiedy usłyszałem strzał. Wszyscy dookoła padli na ziemię, a ja szedłem w stronę wyjścia. Wiedziałem kto strzelił i wiedziałem do kogo.
- Harry co się dzieje ?
- Nic króliczku. Nic. Kupiłaś sobie coś ładnego ?
- Nie zdążyłam. - westchnąłem i ją postawiłem.
- Jutro pojedziemy razem. Obiecuję. Spędzimy razem cudowny dzień.
- Dobrze, ale chciałabym, żebyś powiedział mi co się dzieje.
- Nie będę Cie straszył maleńka. - dołączył do nas Zayn.
- Gdzie Vic ? - oboje milczeliśmy. Scar patrzyła na mnie przerażona i zaczęła szybciej oddychać. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do auta zanim zaczęła robić aferę na środku sklepu. Odwiozłem Zayna i ruszyłem w stronę domu. Kiedy położyłem dłoń na jej udzie to ją zepchnęła.
- Scarleth o co jesteś na mnie zła ?!
- Zabiliście Victorie, a zaraz zabijesz mnie ! Ufałam Ci !
- Scar.. Zayn musiał to zrobić. Vic była wtyką. Skontaktowała się z nim matka Victorie. Tak. Jej matka. Vic od początku okłamywała nas wszystkich. Chciała Cie zabić.


*** Oczami Scarleth ***

Nie mogę w to uwierzyć. Vic przeciwko mnie ? Po tym wszystkim co zrobił jej Zayn ?
- Harry ?
- Tak maleńka ? - położyłam jego dłoń na mojej nodze.
- Pojedziemy na wakacje ? - gładziłam jego poranione knykcie.
- Gdzie byś chciała moja maleńka ?
- Bora bora.
- Co tylko powiesz. - wziął mnie za rękę i ucałował jej wierzch. Kocham go najbardziej na świecie. Z tych całych nerwów usnęłam kiedy wiózł mnie do domu.


*** Oczami Harry'ego ***

Scar ma dość. Musi dużo odpoczywać. Kiedy się obudziła dałem jej picie ze środkami nasennymi. Spakowałem nas i ruszyłem ze śpiącą dziewczyną na lotnisko. Mam swój samolot bo w końcu latanie tymi publicznymi to katorga.
- Harry ? - obudziła się kiedy wnosiłem ją do samolotu.
- Tak kochanie ?
- Co ty robisz ?
-  Zabieram Cie na wakacje. - uśmiechnęła się do mnie najpiękniej, tak jak tylko ona umie. Kocham ją. Tak najbardziej. Chyba czas się do tego przyznać.


*** Oczami Zayna ***

- Gdy nie ma wódki dręczą mnie smutki, wódka wódka wódka musi być ! - zaśpiewałem nalewając sobie kielona. Przyzwyczaiłem się do samotności. Pozbyłem się uczuć. Od dłuższego czasu wiedziałem, że Vic coś kombinowała i to sprawiło, że coś co może do niej czułem wygasło.
- Zayn ? Jesteś tutaj ? - Louis.
- Tak przyjacielu, wejdź. Już Ci polewam. - chwiejnym krokiem ruszyłem po kieliszek.
- Nie, dzięki. Jestem z Eleanor.
- O. To wezmę dwa kieliszki. - zaśmiał się i położył dłoń na moim ramieniu.
- Daj spokój. Usiądź. - no i chwiejnie ruszyłem w stronę kanapy.
- Co Was sprowadza moi mili ? - polałem sobie jeszcze troszeczkę.
- Zabieramy Cie do siebie.
- A co ty mówisz ?
- Zayn oni będą na Ciebie polować.
 -To ich zabiję.
- Zabieramy Cie. Spak.. Eleanor Cie spakuje i proszę Cie uspokój się.
- Ale przecież ja jestem bardzo spokojny. - patrzyłem jak dziewczyna idzie na górę.
- Trzymasz się ?
- Trzymam. Wiozę się pomału. - zaśmiał się i pomógł mi wstać. - Louis ?
- Tak ?
- A u Was też mogę pić prawda ?
- Możesz Zayn.
- Tylko mi dywanów nie zarzygaj. - wtrąciła El. Lubię Eleanor. Urocza dziewczyna.

*** Oczami Harry'ego ***

- Księżniczko moja ? - postawiłem śniadanie na szafce nocnej i usiadłem obok niej. Kochałem się z nią w nocy. Jak zawsze było mi idealnie.
- Hej kochanie. - uśmiechnęła się do mnie.
- Jak tam ? - odgarnąłem jej włosy z buzi.
- Dobrze, a tam ?
- Cudownie. Zjedz. - usiadła na łóżku.
- A możemy wyjść na taras ?
- Chodź. - wziąłem tacę, a ona założyła moją wczorajszą koszulę. Wyszliśmy na taras. Bora bora. Domki na wodzie, słońce, krystalicznie czysta woda. Usiedliśmy i jedliśmy.
- W nocy było super.
- Mi też się podobało. - dałem jej buziaka. - Wiesz co mnie zastanawia ?
- Co ?
- Zawsze jak jesteśmy z daleka od Londynu to jest między nami przecudownie.
- Też to zauważyłem. Scar.. podjąłem pewną decyzję.
- Jaką ? - poszedłem i ostatni raz spojrzałem na wyjątkową różę. Teraz albo nigdy. Wróciłem na taras. Klęknąłem na jednym kolanie i wręczyłem jej kwiat.
- Scarleth, czy zgodzisz się zostać moją żoną ?



poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 33 - Secret

- Powiedziałem Ci Danell. Zostaw Scar w spokoju, a o niczym jej nie powiem. Wkurw mnie jeszcze raz, a ona dowie sie o wszystkim. Tego chcesz ? Nie sądzę. - razem z chłopakami wróciliśmy do auta. Oni pojechali się schlać, a ja do domu. Mała jeszcze nie spała.
- Co jest kotuś ? - pocałowałem ją w czoło.
- Nie mogłam bez Ciebie zasnąć. Bałam się sama.
- Muszę Ci psa kupić.
- Harry, a co właściwie stało się z Killerem ?
- Umm... Uciekł ? - zaśmiała się.
- Rozumiem. Idź pod prysznic i chodź spać.
- Idę miśku. - wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Zostawiłem Scar na łóżku i poszedłem pod prysznic. 15 minut później byłem obok niej. Wziąłem telefon i napisałem do Zayna.


*** Oczami Scarleth *** 

Rano nawet udało mi się przygotować Hazzie śniadanie ! Z dumą czekałam aż zejdzie na dół.
- Hej maleńka.
- Hej Hazz. Zrobiłam śniadanie. - uśmiechnęłam się.
- Chcesz mnie zabić ?
- Oj no weź ! Starałam się ! - zrobiło mi się przykro. Przytulił mnie.
- Przecież żartuję. Na pewno jest pyszne. - usiedliśmy do stołu. - A zjesz pierwsza ? - wydęłam dolną wargę udając smutek. Wiedziałam, że się nabija. Zaśmiał się jeszcze raz i zaczął jeść.
- I jak ?
- Całkiem smaczne te omlety. Wydaje mi się, że trochę udajesz, żebym ja Ci gotował.
- Nie..? - ten dzień jakoś miło się zaczął. Aż dziwnie. Hazz posprzątał po śniadaniu. Patrzyłam na jego ciało, gdy pakował naczynia do zmywarki. Był tak nieprzyzwoicie idealny...- Spotkasz się dzisiaj z Victorie.
- Och... - dopiłam kawę i zaczęłam bawić się palcami - Chcesz się mnie pozbyć na jakiś czas, czy coś?
- Nie, Scar. Chcę, żebyś się rozerwała i porozmawiała z jakąś dziewczyną - patrzyłam, jak na jego twarz wkradały się kolejno niepewność, zażenowanie i powaga - Chyba dziewczyny potrzebują tego raz na jakiś czas, czy coś... - nie mogłam się powstrzymać i parsknęłam śmiechem, ale gdy zobaczyłam jego mordercze spojrzenie odchrząknęłam i uśmiechnęłam się słodko.
- Nie no, masz rację.
- No... - pocałował mnie w czoło  - Leć na górę, Doll. Zayn też przyjdzie, więc przebierz się z tej piżamy...


*** Oczami Harry'eggo ***

Scarleth była jeszcze na górze, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Otworzyłem je i omal nie upuściłem szklanki z wodą, którą trzymałem w dłoni. Victorie wyglądała tak... Tak wow. Nigdy nie brakowało mi słów, ale tym razem słowa nie wystarczały. Jej kręcone, ciemne włosy wydawały się być jeszcze ciemniejsze, miała na sobie białą bokserkę, czarną skórzaną kurtkę, jeansy i czerwone szpilki, komponujące się ze szminką. Co zdziwiło mnie w sumie bardziej to fakt, że Zayn trzymał jej dłoń, nie nadgarstek, jak zazwyczaj.
- Emm... Cześć? - przepuściłem ich w drzwiach i patrzyłem, jak Malik obejmuje brunetkę i całuje ją w czubek głowy. Kątem oka zobaczyłem bandaże na nadgarstkach Vic. Co się w zasadzie działo?
- Gdzie Scarleth?
- Na górze, zaraz powinna zejść.
- Ok. Pójdą na zakupy, zgadzasz się? - niepewnie pokiwałem głową. Miałem złe przeczucia - Victorie nic nie odwali, Harry. Prawda? - dziewczyna kiwnęła głową i spojrzała z uśmiechem na Scarleth, która właśnie weszła do pokoju. Moja najpiękniejsza. Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem w skroń.


*** Oczami Scarleth ***

- Tylko wróćcie za dwie godziny.
- Dobrze, Harry...
- I bez numerów.
- Oczywiście, Zayn.
- Macie być...
- Punktualnie o 15.30, każda minuta spóźnienia zwiększa karę, bla, bla, bla.
- Victorie, lepiej uważaj. - dziewczyna uśmiechnęła się słodko i pocałowała Zayn'a w policzek, po czym szybko pociągnęła mnie za rękę do drzwi. Odwróciłam się jeszcze, żeby pomachać Harry'emu i z uśmiechem patrzeć, jak mi odmachuje. Godzinę później wciąż stałyśmy w korku. No tak, Londyn... Zerknęłam na nadgarstki Vic i przeniosłam na nią przerażone spojrzenie, ale ona tylko się uśmiechnęła.
- Spokojnie, to nic.
- Wygląda inaczej.
- Nie cięłam się. To od kajdanek - przygryzła wargę - Trochę się zmieniło, Scarleth. - odpowiedziała mi wszystko, a ja otworzyłam usta ze zdziwienia.
- POBIŁAŚ GO?
- Ma się ten talent - zarzuciła włosami. No cóż, nie ukrywam, że zdziwiło mnie to, że zamiast ją  pobić, o co bym go podejrzewała, przespał się z nią, a ślady na nadgarstkach są śladami po... Kajdankach? Nie, zdecydowanie nie chcę wiedzieć. Chodziłyśmy po centrum i wybierałyśmy sobie masę ciuchów. Świetnie się bawiłam. Tęskniłam za jej towarzystwem, za tym luzem, za przyjaciółką. Przymierzałam chyba setną sukienkę, gdy nagle Shade wbiegła do mnie do przebieralni i szybko zasłoniła zasłonkę.
- Co ty robisz?- uciszyła mnie gestem i szybko wyciągnęła telefon z kieszeni kurtki i napisała sms'a. Usłyszałam jak ludzie wychodzą ze sklepu i jak zamykają się drzwi i zasłaniają okna. Victorie wyjęła spod kurtki pistolet i przeładowała go. Przełknęłam nerwowo ślinę, gdy podała mi drugi - Umiesz korzystać z broni?
-To nie jest mój jedyny sekret,Scar... - szepnęła i zerknęła na wyświetlacz, a później delikatnie odchyliła zasłonę i przeklęła cicho.
- Vic, co się dzieje?
- Nie jesteś bezpieczna.
- Co? - zbyła moje pytanie.
- Jakby ci to powiedzieć, Scar... Dopóki Zayn i Harry tu nie przyjadą, jesteśmy w dupie.

Pojawił się pierwszy rozdział na blogu Insomnia! Zapraszam! http://insomnia-zaynmalik.blogspot.com/

Obserwatorzy