niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 27 - Surprise

*** Oczami Scarleth ***

Pozwolił mi z nią porozmawiać. Powoli weszłam do pokoju,w  którym ją trzymał i usiadłam obok niej na łóżku. Uśmiechnęła się do mnie słabo i porozumiewawczo ścisnęła moją dłoń.
- Nie powinnaś w tym tkwić, Lay...
- Ale w tym tkwię, Scar. Po uszy.
- Nie chciałam tego.
- Wiem. - przygryzłam wargę i spojrzałam na nią smutno - Kochasz go?
- Nie. Już nie.
- A kochałaś?
- Tak, dopóki mnie nie skrzywdził... - drzwi się otworzyły, a ja od razu zesztywniałam.
- Doll, Zayn zaprowadzi cię do Victorie. Odwiozę twoją waleczną towarzyszkę do domu. - stanęłam przed nim i postanowiłam stawić czoło jego oczom, ale gdy zobaczyłam jego zielone tęczówki momentalnie spuściłam wzrok. - Chciałaś coś powiedzieć, Scarleth?
- Tak... Nie zrób jej krzywdy. - przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło, a po moim ciele przeszedł dreszcz.
- Jeżeli mnie nie wkurwi, to jej nie skrzywdzę, Doll... A teraz idź. Twoja koleżanka już chyba wie, że nie może otworzyć przed nikim buźki, bo skończy martwa, co? - Layla pokiwała głową. Wyrwałam się z objęć Harry'ego i i mocno ją przytuliłam.
- Do zobaczenia, Lay. Przepraszam...
- Wyciągnę cię z tego. Nie wiem jak, ale dam radę - szepnęła mi na ucho i rozciągnęła mi uśmiech aż po uszy - Do zobaczenia, Scar.


*** Oczami Harry'ego ***

Odwoziłem Laylę pod jej dom. Śliczna, ale pyskata jak cholera. Przez pół drogi miałem ochotę ją udusić. Kiedyś myślałem, że Scarleth jest wkurwiająca. Cóż, nigdy się tak nie pomyliłem. Ta laska obok chyba została stworzona do tego, żeby mnie wkurwiać... Chcąc jakoś zagłuszyć jej głos opieprzający mnie, jakim to skurwielem jestem, wyjąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem do Zayn'a.
- Jeszcze jej nie zabiłem, nie musisz dzwonić co minutę... Albo dzwoń. Jeszcze raz pogłośni i ściszy telewizor, to odetnę jej rękę, przyrzekam... - zaśmiałem się głośno i zignorowałem pytające spojrzenie koleżaneczki mojej Doll.
- Będą mi te rączki jeszcze potrzebne, hamuj się, Malik. - wymamrotał coś o jakichś wymiotach i się rozłączył. Czasami jest zabawny.
- Mógłbyś mi łaskawie...
- Po prostu zamilcz, zanim cię zaknebluję. - warknąłem i zacisnąłem palce na kierownicy.
- Okres masz? - prychnęła i po raz setny szarpnęła za klamkę.
- Drugie ostrzeżenie, mała.
- Dlaczego jej to robisz? - nie no, dlaczego ona się, kurwa, nie może zamknąć?!
- Ostrzegałem - zatrzymałem auto na poboczu i wyszedłem z niego. Sekundę później już stanąłem pod jej drzwiami i brutalnie wyciągnąłem ją z samochodu, zadrżała - A teraz posłuchaj mnie uważnie, dziewczynko... Nie twoja sprawa, co robię ze Scarleth i jak to robię. Mam w nosie twoje potrzeby, więc jeżeli jeszcze raz zaczniesz jęczeć, że jesteś głodna, to skończysz nieprzytomna. A teraz odpowiesz na moje pytanie. Skoro taka wielka z ciebie przyjaciółka, gdzie byłaś, gdy Scar się cięła i odurzała narkotykami? - spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami i nie powiedziała nic. To mi wystarczyło. Złapałem ją za włosy i z powrotem wepchnąłem do auta. Przez resztę trasy miałem swój upragniony spokój.
Stanęliśmy pod domem. Dziewczyna chciała wychodzić, ale zanim to zrobiła, zdążyłem przyłożyć jej pistolet do żeber. Zamarła.
- Posłuchaj jeszcze raz, księżniczko. Nie powiesz nikomu ani słowa o tym, gdzie byłaś, a Danell'owi wciśniesz jakiś kit, obojętnie jaki, byle go łyknął. Jak nie...
- Jak nie, to co? - obróciła się do mnie z wyzywającym uśmieszkiem na twarzy - Zgwałcisz mnie, jak dziewczynę, którą podobno kochasz? Jakiś ty dorosły, tyle wiesz o uczuciach... - uderzyłem ją w twarz.
- Wypierdalaj z tego samochodu, mała, zanim oberwiesz mocniej.
- Jesteś zwykłym chujem. Nie zasługujesz na nią. - wyszła, zanim zdążyłem choćby ją obrazić. Trudno.
Wracałem spokojnie do domu, ale miałem wrażenie, że ktoś za mną jedzie. Nigdy nie powinno się ignorować takich odczuć. Kluczyłem przez kilkadziesiąt minut, aż w końcu pozbyłem się tego cholernie upierdliwego wrażenia, chociaż lekki strach wciąż gdzieś się we mnie tlił...
Nie mogą pozwolić na to, żeby kolejny raz zabrali mi Scarleth.

* * *

Wszedłem do domu i zobaczyłem, jak Zayn trzyma Vic na kolanach, a Scarleth siedzi obok i milczy. W takim stanie nie była od dawna. Była blada i miała podkrążone oczy. Gdy mnie zauważyła cała się zestresowała i spięła. Zaczynało mnie to coraz bardziej wkurzać. Nie wiedziałem, co do niej czuję, ale nie chciałem, żeby aż tak się mnie bała. Miała być moją królową... I była, ale czy wciąż jest? Zresztą nieważne, nie myśl o tym teraz, Styles. Musisz coś zrobić. Stanąłem na środku pokoju i spojrzałem na Shade.
- Scar... Skarbie, chodź do mnie. - powoli wstała i stanęła przede mną. Obróciłem ją tyłem do siebie i zrobiłem jej dużą malinkę na szyi. Znów moja. - Doll, wiesz, co się stało z rodziną Vic? - zesztywniała i w sekundzie obróciła się do mnie.
- Czy ty grozisz w tej chwili mojemu ojcu? - uśmiechnąłem się.
- Nie, twojemu ojcu grożę od dawna... Pytam.
- Tak, wiem.
- A wiesz, kim byli jej rodzice?
- Nie.
- Moi rodzice mieli drugą największą na świecie firmę produkującą telefony komórkowe, Scar... - szepnęła brunetka i objęła Zayn'a w pasie, chowając twarz w jego szyi. Już się go nie boi?
- Dokładnie... A wiesz, z kim twój tatuś chciał nawiązać współpracę, skarbie, i kto mu odmówił? - miała coś powiedzieć, ale jej przerwałem - Nie odpowiadaj, tylko pomyśl. Wiem, że świetnie łączysz fakty, podobnie jak ja połączyłem przyjazd twojego ojca z pojawieniem się Vic w naszej sypialni i zostawieniem przeze mnie telefonu na szafce. - brunetka zesztywniała i wbiła w Mulata przepraszające spojrzenie, ale na jego twarzy zdążyła pojawić się maska obojętności, którą na pewno zdejmie, gdy wróci z panią doktor do domu.
- Co próbujesz powiedzieć, Hazz? - Zayn spojrzał mi w oczy i wygodniej rozsiadł się na kanapie.
- Próbuję powiedzieć, że to szanowny pan Danell nasłał tamte laski na rodzinę Victorie - przytuliłem mocno moją Malutką Scar i zaciągnąłem się jej zapachem.
- Pojebało cię, Styles? - Malik mocno tulił do siebie tę całą wkurwiającą Shade... Wszystkie kobiety są jakieś irytujące, ja pierdolę...
- Vic, ja... - Scar chciała mi się wyrwać, ale mocno trzymałam ją za ramiona. Uśmiechnąłem się pod nosem i oblizałem wargi. Styles zawsze wygrywa.


*** Oczami Scarleth ***

Brunetka wyglądała jakby miała zaraz zemdleć. Jej opalona cera stopniowo bladła. Chyba dotarło do niej, że pomagała odzyskać dziecko osobie, która wydała wyrok śmierci na jej rodziców. Po kilku minutach niczym niezmąconego milczenia przeniosła na mnie zmęczone, zbolałe spojrzenie. Nie wiedziałam, że w tak drobnej osobie może zmieścić się aż tyle bólu. Westchnęła głośno i przygryzła dolną wargę.
- Popełniłam trzy ogromne błędy Scarleth. Pierwszym było to, że podałam ci wtedy telefon... Gdyby nie to, najprawdopodobniej nie byłabyś tu teraz, z tym psycholem, tylko bezpieczna z ojcem. - Harry spojrzał na nią wściekły, ale powstrzymał się od powiedzenia czegokolwiek, a Zayn mocno ścisnął jej ramię. Syknęła, ale kontynuowała - Drugim było to, że poddałam się i nie dałam rady wyważyć tych cholernych drzwi, gdy dowiedziałam się, co może ci się stać. - po jej bladych policzkach spłynęły łzy. Gdyby Styles mnie nie trzymał już dawno bym ją przytuliła...
- A ten trzeci błąd? - szepnęłam i popatrzyłam na nią ze współczuciem. Przeniosła spojrzenie na Zayn'a, widziałam, jak zadrżała jej dolna warga.
- Trzecim błędem było to, że dowiedziałam się, że mam dla kogo żyć... - utkwiłam w niej przerażony wzrok i zatkałam usta ręką, Hazz spojrzał zdezorientowany na Malika, ten odpowiedział tym samym. Ale ja już wiedziałam. To niemożliwe...
- Co masz na myśli, Love? - wyszeptał i gwałtownie, a nawet odrobinę brutalnie ujął jej twarz w dłonie - Mów. Natychmiast. - wzięła kilka głębokich wdechów i położyła swoje dłonie na jego przedramionach. Gdy mówiła, głos jej drżał. Bała się, jak cholera.
- Jestem w ciąży, Zayn.

sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 26 - Leave me

*** Oczami Scarleth ***

- Zaśnij córeczko. Jesteś bezpieczna. Jesteś w domu, nikt Cie nie skrzywdzi. - tatuś poprawił moją kołdrę i pocałował mnie w czoło. Obstawił gorylami cały dom. Wtuliłam się w poduszkę i jakoś udało mi się usnąć. Nie był to najlepszy sen w moim życiu bo po dwóch godzinach obudziłam się.
- Scar ?
- Layla ! - moja przyjaciółka. Nie widziałam jej od kiedy ON mnie porwał. Przytuliła mnie mocno.
- Twój tata do mnie zadzwonił.. Powiedział, że będziesz mnie potrzebowała.
- Chcę gdzieś iść i o wszystkim zapomnieć.. Usunąć go ze swojego życia.
- Czyli uciekłaś z domu ?
- Nie Lay. Powiedziałabym Ci gdybym zamierzała uciec. Zostałam porwana. Ubiorę się i gdzieś pójdziemy dobra ?
- Pewnie. - wstałam niepewnie z łóżka. Dziwny ból nadal jest, ale już nie tak dokuczliwy jak wcześniej. Niedługo później wyszłyśmy z domu.

*** Oczami Harry'ego ***

Mała, głupia Doll. Nie wie, że ode mnie się nie ucieka ? Chyba jej przypomnę.
- Cześć kochanie.. - jej mina ? Bezcenna.
- H.. Harry ?
- Milcz. - spojrzałem na dziewczynę stojącą obok niej. Jej chłodne niebieskie oczy spoczęły na mnie. Boi się mnie, ale za cholerę do tego nie przyzna. Charakterna jak moja Doll.
- Jestem Harry. - wyciągnąłem do niej rękę.
- Chyba raczej chu - Scarleth zasłoniła jej usta ręką. Dobry ruch.
Scar i Layla ;) 
- Doll pójdziesz ze mną.
- Nie ma mowy. - przejechałem dłonią po policzku tajemniczej dziewczyny.
- Chcesz, żeby coś jej się stało ? - spojrzałem na Scar.
- Czego ode mnie jeszcze chcesz ? Dostałeś czego chciałeś ! Zemściłeś się na moim tatusiu ! Skrzywdziłeś mnie ! - ale drama time.
- Przecież Cie kocham.
- Kochasz mnie ? Świetny żart.
- Chyba za bardzo sobie pozwalasz. - chciałem złapać ją za ramię i zaciągnąć do auta, ale stanęła przed nią ta dziewczynka.
- Trzymaj gardę lala. - chciałem ją uderzyć, ale zablokowała mój cios i jednym zwinnym ruchem sprowadziła mnie na ziemię.
- Scarleth ! - kurwa mać Danell.
- Jak chcesz żeby Scarleth przeżyła noc to mnie puszczaj. - wstała z moich pleców, a ja szybko uciekłem. To się tak nie skończy Doll. Mnie się nie zostawia.


*** Oczami Scarleth ***

Drżałam ze strachu kiedy tatuś prowadził mnie do domu. Dlaczego on zawsze wie, gdzie ja jestem ?
- Scar córeczko spokojnie. - trzymałam Laylę za rękę. Tatuś usiadł ze mną w salonie i mocno mnie przytulił. Ryczałam jak dziecko.
- Nie skrzywdzi Cie. Nikt Cie już nigdy nie skrzywdzi.. - pocałował mnie kolejny raz w  czoło. Layla gładziła moje włosy. - Lay ty też tutaj zostajesz. Jesteś zagrożona.
- Dobrze Panie Danell.
- Powiadomię Twojego ojca. Idźcie do pokoju Scar. - wstał i założył marynarkę.
- Dokąd idziesz ?
- Nikomu nie pozwolę krzywdzić mojej córeczki. Ochrona jest całodobowa więc spokojnie.
- Tatusiu uważaj na siebie.. - powiedziałam cicho.
- O mnie się nie martw. Layla dopilnuj, żeby coś zjadła. - pogłaskał mnie i wyszedł. Dlaczego Harry mi to zrobił ?
- Chcesz jeść ? - zapytała mnie moja przyjaciółka.
- Nie. Położę się. Zostań w gościnnym. - uśmiechnęłam się do niej smutno i poszłam do swojego pokoju.

*** Oczami Harry'ego ***

Zatkałem jej usta ręką drugą łapiąc ją w talii.
- Skarbie.. Tęskniłem. - mruknąłem wprost do jej ucha. Paraliżował ją strach. - Lubisz Vic prawda ? - kiwnęła głową. - A Laylę ? - kiwnęła drugi raz. - Coś Ci pokażę. - sprowadziłem ją na dół po schodach, a potem do salonu. Zayn podtrzymywał Victorie, a Louis trzymał Laylę. - Masz wybór. Albo idziesz ze mną, albo one zginą na Twoich oczach, Doll. - spojrzała na mnie oczami pełnymi łez. - Pospiesz się. Kończy mi się cierpliwość. - drżącymi dłońmi odsunęła moją rękę ze swoich ust.
- Wy-wypuść je to z Tobą p-pójdę..
- Czego ryczysz ?
- B-bo.. boję się..
- Czego ? Przy mnie nikt Cie nie skrzywdzi. Ale wiesz co ? Kłamałem. Wezmę sobie i Ciebie i ją. - wskazałem palcem na Laylę.
- D-dlaczego ?
- Za dużo wie, Doll.
- Mówiłeś, że.. że mnie kochasz.
- Kocham Cie. Problem w tym, że nie umiem tego okazać. A wiesz co jest najlepsze? Że Twoja przyjaciółka we wszystkim mi pomogła. - podszedłem do Lay i wpiłem się w jej usta. Wyrywała się, ale miałem za dużo siły. Scarleth musi cierpieć. Złamałem ją. Wiedziałem, że ją złamię. Wróciłem do Doll, ale zrobiła coś czego się nie spodziewałem. Uderzyła mnie w twarz.
- Nie waż się mówić o Laylii w taki sposób ! - nie uwierzyła mi w moją bajkę.
- Idziemy. - szarpnąłem ją za ramię i zaciągnąłem do samochodu. Musiałem wrzucić ją do bagażnika bo strasznie się darła. Odjechaliśmy w chwili kiedy pod domem Danella zaczęły parkować samochody ochrony. Zawiozłem Scar i Laylę do mojego nowego domu. Jej ojciec znajdzie nas w tym starym. Louis zamknął Lay w pokoju bez klamek, a Scar została ze mną sam na sam.
- Dlaczego mi to zrobiłeś ?
- Co Ci zrobiłem Doll ? - dałem jej wodę.
- Zgwałciłeś mnie.
- Słucham ?! Prosiłaś mnie o seks.
- Dosypałeś mi coś do drinka.
- Albo się nawaliłaś, napaliłaś i ze mną przespałaś.
- Wiesz, że taka nie jestem Harry.
- Scarleth nic Ci nie zrobiłem. Gdybyś powiedziała, że nie chcesz to bym Cie nie tknął. - dawaj malutka uwierz w moje kłamstwa.
- Odpychałam Cie.
- Każda dziewica odpycha bo się boi. Potem sama wyjęłaś mi penisa ze spodni.
- Kłamiesz.
- Po co miałbym kłamać ?
- Nie wiem ! Harry ja nie chcę tutaj być ! Nie chcę być z Tobą !
- Nie chcesz być ze mną ? - Louis przyprowadził mi Laylę. Ładniutka. - A myślisz Scar, że jej byłoby ze mną dobrze ? - przejechałem opuszkami palców bo policzku brunetki.
- Zostaw Lay w spokoju !
- Sama zdecyduj. Albo będziesz ze mną i będziesz grzeczna, albo ona ucierpi.
- Po co to robisz ?
- Szybka decyzja.. - bawiłem się rąbkiem koszulki Laylii. Jej oddech przyspieszał.
- Wypuść ją, a ja zostanę. - uśmiechnąłem się. 2:0 Danell.

Wybaczcie, że tak długo. Szkoła ! ;/ / Horanowa.:)

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 25 - More lies

- O czym ty do mnie mówisz? - spojrzał na mnie tymi złymi, zielonymi tęczówkami, których tak bardzo nie chciałam oglądać. Mimowolnie zadrżałam.
- Ja... Ja nie... - pokręcił głową z dziwnym uśmiechem na twarzy i wpił się w moje usta. Próbowałam się odsunąć, ale przeszkadzała mi ściana. Zaczęłam się bać pomimo tego, że jego dotyk wywoływał tak przyjemne ciarki na mojej skórze. Moje umysł i ciało działały niezgodnie, nie potrafiłam się odnaleźć, w dodatku ta cholerna pustka w głowie... Założył prezerwatywę.  Zanim urwał mi się film, właśnie to zdążyłam zarejestrować. To i fakt, że ja... Ja tego nie chciałam.


* * *

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez niedokładnie zasunięte zasłony. Jęknęłam cicho i złapałam się za głowę. Co się w zasadzie stało, że tak mnie, za przeproszeniem, napierdala? Otworzyłam oczy.
- Vic? - brunetka siedziała na brzegu łóżka z twarzą ukrytą w dłoniach. Co się, kurwa, dzieje? - Victorie, Zayn cię skrzywdził? - nie patrząc się w moją stronę podała mi ubrania.
- Ubierz się, Scar. - szepnęła, a w jej głosie był ból. Do tej pory nawet nie zauważyłam, że byłam naga. W mojej głowie zrodziła się jedna, uporczywa myśl, ale nie mogłam jej wychwycić. Nie wiedziałam, dlaczego nie byłam ubrana, ani jak w zasadzie wylądowałam w tym cholernym łóżku. Gdy chciałam się  schylić, żeby nałożyć bieliznę poczułam ból w okolicy podbrzusza... I wtedy wszystko wróciło, spadło na mnie nagle i w takiej kupie, że zakręciło mi się w głowie. Zakryłam dłonią usta i usiłowałam złapać oddech.
- On mnie zgwałcił? - szepnęłam i poczułam słoną ciecz, wzbierającą w kącikach moich oczu. Dziewczyna powoli podeszła do mnie i objęła mnie. Boże, zgwałcił mnie. Nie chciałam tego, pamiętam.
- Tak mi przykro... - głaskała mnie po włosach i próbowała uspokoić, ale nie mogłam. Zaufałam mu. Ten chuj mnie skrzywdził. Znowu. - Scarleth, spójrz na mnie. - podniosłam wzrok. Shade trzymała w dłoni telefon Hazzy, który widocznie zostawił na szafce nocnej. - Dzwoń po ojca, Scarleth.
- Nie chcę, żeby wzywał policję, a na pewno to zrobi... - Victorie ujęła moją twarz w dłonie tak, że nawiązała ze mną kontakt wzrokowy, czego wcześniej nie dała rady zrobić.
- Nie, Scar. Zrobi dokładnie to, co będziesz chciała. Zaufaj mi.


*** Oczami Harry'ego ***

Nalałem sobie soku do szklanki i z uśmiechem spojrzałem na Zayna.
- Humor dopisuje? - powiedział, ale nie spojrzał w moją stronę, wciąż uważnie wpatrywał się w jakiś obraz wiszący na ścianie.
- Cholernie. Napijesz się? - pokręcił głową - Dlaczego? Na tą okazję mógłbym nawet znaleźć coś mocniejszego.
- Bo nie chcę, prowadzę. - zapadło długie, niczym niezmącone, a nawet niezręczne milczenie. Malik był dziwnie oschły. Czyżby Vic tak szybko mu się znudziła? Obstawiałem trochę dłuższe zainteresowanie... Co do pani doktor, na górze też wydawało się być za cicho. Poczułem ukłucie dziwnego strachu, ale zniknęło ono równie szybko, jak się pojawiło - Domyślam się, że jest dobra. - uśmiechnąłem się szeroko.
- Bardzo. Szkoda, że o tym nie wie...
- Kiedy ci to sugerowałem nie wiedziałem, że weźmiesz to na poważnie. - opróżniłem szklankę.
- Pomysł miałeś genialny, a dla zemsty posunę się naprawdę daleko - przygryzłem dolną wargę - To była moja siostra. Nie odpuściłbym...
- Czego byś nie odpuścił, Harry? - Scarleth szła powoli, podpierając się ściany, Victorie szła za nią, jakby ją asekurując. Wbiłem w córkę Danella chłodne spojrzenie. Wyczuwałem w jej głosie oskarżenie.
- Skopania tyłka twojemu ojcu za to, jak cię skrzywdził, kochanie - Shade wywróciła oczami, ale Zayn skutecznie zgromił ją wzrokiem. Nawet specjalnie się przy tym nie wysilił. Usłyszałem dzwonek do drzwi. Co kurwa? Zanim się zorientowałem, Doll już otwierała drzwi. Natychmiast stanąłem za nią jak cień.
- Danell...


*** Oczami Scarleth ***

Udało się. Vic miała rację. Posłuchał. Mimo to, jego ochota żeby pobić Harry'ego była wręcz namacalna.
- Tatuś - uśmiechnęłam się i rzuciłam mu na szyję. Miałam ochotę krzyczeć, żeby mnie stąd zabrał. Jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak oszukana. Kochałam go. Przyznałam to przed sobą, pozwoliłam temu działać i wszystko się zjebało. Jakże to pasuje do mojego życiorysu...
- Zbieramy się skarbie? - pokiwałam szybko dłonią i zaczęłam zakładać adidasy, ale poczulam silny uścisk dłoni na ramieniu.
- Nie zjadłaś śniadania, skarbie. - spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się ciepło, choć w środku się gotowałam. Wypierdalaj mi z tym skarbie, jebany gwałcicielu.
- Tatuś mnie zabierze, prawda?
- Zjemy co tylko zechcesz.
- Dobrze, leć, Malutka. - pocałowałam go w policzek, ale zrobiłam to z ogromnym wstrętem. Całkiem prawdopodobne, że tym policzkiem opierał się o mój, gdy robił mi krzywdę.
- Pa, Vic! -pomachałam przyjaciółce i wsiadłam do auta taty. Dopiero tu mogłam swobodnie odetchnąć.


*** Oczami George'a ***

Mocno ją przytuliłem, gdy zobaczyłem, jak dławi się łzami. Miałem ochotę wrócić się pod dom Stylesa, ale Scarleth wyraźnie dała mi do zrozumienia, że nie powinienem.
- Skrzywdził cię - bardziej stwierdziłem, niż zapytałem - Powiedz mi, co ci zrobił.
- Tatuś...
- Powiedz - spojrzała na mnie tymi swoimi wielkimi oczami i odetchnęła głęboko. Milczała jeszcze długą chwilę sprawiając, że coraz bardziej bałem się odpowiedzi, która, gdy w końcu padła, dosłownie zwaliła mnie z nóg.
- On mnie pobił mnie i zgwałcił, tatusiu. - zesztywniałem i przestałem oddychać. Skrzywdził moją córkę. Zadarł z niewłaściwym człowiekiem.
Zniszczę go.

wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 24 - Dissapoint

Założyłam na siebie ubranie i jeszcze delikatnie poprawiłam makijaż.
- Dla mnie się tak nie stroisz.. - odwróciłam się i spojrzałam na Hazza. Wyglądał na spokojnego, ale jego oczy zdradzały wszystko.
- Bo Ty mnie nigdzie nie zabierasz. - podeszłam do niego powoli i się przytuliłam.
- Wiesz.. odwołaj spotkanie z nim, a zabiorę Cie gdzie tylko będziesz chciała.
- Albooo zabierzesz mnie jutro gdzie będę chciała.
- Jasne. - prychnął.
- No czemu się złościsz ?
- Nie złoszczę. Masz odbierać telefony.
- Dobrze.
- Odpisywać na smsy.
- Dobrze.
- I na 21 masz być najpóźniej w domu, ale jak wrócisz za minutę też się nie pogniewam.
- Dobrze dobrze.. - usłyszałam dzwonek do drzwi. Jak w skowronkach pobiegłam na dół, a Harry poszedł za mną. Otworzyłam drzwi z uśmiechem, ale po chwili zastąpiła go fala smutku. Zamiast tatusia kolejny raz zobaczyłam jednego z jego goryli.
- Panno Scarleth Ojciec kazał przekazać, że się spóźni, a ja - zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i pobiegłam na górę.


*** Oczami Harry'ego ***

Hmm.. Myślałem, że Danell będzie bardziej o nią walczył, a ja wygrałem przy pierwszej jego szansie. Szkoda tylko, że przez niego cierpi Scarleth. Poszedłem za nią i usiadłem na skraju łóżku.
- Kochanie.. - ryczy w poduszkę. Bawiłem się leniwie jej włosami. - Spójrz na mnie myszko. - podniosła głowę i spojrzała na mnie smutno. - Widzisz ? Miałem rację tak ? Mówiłem Ci, że on Cie skrzywdzi. Chciałem Cie ochronić, ale nie chciałaś mnie słuchać. Nie powinienem się na to zgodzić. - pocałowałem ją w czoło i wytarłem łzy. Usiadła po turecku i spojrzała na mnie.
- Przytulisz ? - z satysfakcją rozłożyłem ramiona. Wtuliła się we mnie. O tak Danell. Zaraz  Ci rozdziewiczę córkę.
- Poprawić Ci humor kochanie ? - całowałem jej głowę.
- A mógłbyś ?
- Ufasz mi skarbie ?
- Ufam Ci. - moje dłonie zwinnie ześlizgnęły się w dół jej pleców. Nie protestowała. Zachowywała się jakby szukała bliskości. Uniosłem jej podbródek jednym palcem i wpiłem w jej usta. Delikatnie całowałem ją równocześnie wsuwając ręce pod jej koszulkę. Dzwonek do drzwi. Kurwaa !
- Poczekaj tu aniołku. - pocałowałem ją jeszcze raz i zbiegłem na dół. Otworzyłem drzwi i wybuchnąłem śmiechem.
- Serio Danell ? Czego tu jeszcze chcesz ?
- Gdzie jest Scar ?!
- Płacze przez Ciebie na górze.
- Lepiej się odsuń. - chciał wejść do domu, ale mu na to nie pozwoliłem.
- Scarleth nie ma czasu. Właśnie zamierzaliśmy się kochać więc.. - chciałem zamknąć drzwi, ale zablokował je stopą.
- Tknij moją córkę, a przysięgam, że Cie zabiję.
- Grozisz czy obiecujesz Danell ? - zamknąłem drzwi i włączyłem system ochronny domu.
- Scar ? - stała przy oknie w sypialni i patrzyła jak jej ojciec odchodzi.
- Dziękuję, że.. że go spławiłeś.
- Ja go nie spławiłem. Po prostu powiedziałem mu, że nie chcesz go widzieć. Chodź.. - pociągnąłem ją za rękę. Chciałem ją położyć, ale się wybroniła.
- Zjemy coś ?
- Skończyliśmy na czymś innym.
- Umieram z głodu. - wywróciłem oczami i sprowadziłem ją na dół.
- Co sobie Pani życzy ?
- Frytki i gyrosa. - zaśmiałem się i wziąłem do roboty.
- Drinka skarbie ?
- Chętnie. Muszę się odstresować. - uśmiechnąłem się i zrobiłem jej kolorowego drinka.
- Smacznego skarbie. - pocałowałem ją w czoło i podałem jej jedzenie i drinka.
- Ty nie pijesz ?
- Nie kochanie. Nie przepadam za alkoholem. - zająłem się swoim talerzem. No pij kochanie drinka z narkotykiem..


*** Oczami Victorie ***

- Uspokój się, Love. - szepnął mi do ucha.
- Z-zostaw mnie.. - jęknęłam przerażona. Zabrał mi telefon i trzymał moje nadgarstki jedną ręką.
- Dzisiaj Ci się upiecze. Nie kłamałaś. Scarleth skarżyła się na Harry'ego ?
- Nie.
- To po dzisiejszej nocy zacznie. - powiedział cicho i wrócił do domu. Pobiegłam za nim.
- O czym mówisz ?
- Nie powiem Ci bo jej wszystko wypaplasz.
- A wcale nie !
- Nie kłam. - klepnął mnie w tyłek i poszedł do łazienki. Teraz albo nigdy. Złapałam w ręce jego telefon i chciałam go odblokować, ale założył blokadę. Kurwa.
- Wytłumaczysz mi co ty robisz ? - wszedł do salonu kiedy próbowałam otworzyć balkon.
- Zayn czy on ją skrzywdzi ?
- Nie. Będzie jej dobrze.
- Zgwałci ją ?!
- Nie. Ona będzie go błagała, żeby ją pieprzył.
- O czym ty mówisz ?!
- Zajmij się swoim życiem. - zabrał telefon, portfel i wyszedł, a ja zostałam sama z moimi myślami.


*** Oczami Scarleth ***

Złapałam w zęby jego wargę kiedy wsunął dłoń między moje nogi. W końcu posadził mnie na blacie w kuchni i prawie zdarł ze mnie ubrania. Oddawałam się przyjemności jego dotyku, ale mój umysł był pusty. W mojej głowie było coś czego nie miałam tam nigdy wcześniej. Rzucił mnie na łóżko w sypialni i wyjął z szafki nocnej prezerwatywę. Miałam na sobie jeszcze bieliznę.
- Harry.
- Hm ? - rozerwał opakowanie zębami.
- Czy ty podałeś mi coś w piciu albo jedzeniu ? - zmierzyłam się z jego oczami.


czytasz = komentuj.

Harry świnia tak bardzo. / Horanowa.:) 

Obserwatorzy