- Nasz co ? - zaśmiał się. - Ślub ? Ty tak na poważnie ? - poczułam rosnącą kulkę w gardle.
- Nie było tematu.. - szepnęłam.
- Scarleth bądź poważna. - prychnął i poszedł dogadać się z agentem nieruchomości. Usiadłam na huśtawce i spojrzałam w niebo. Czemu on jest taki.. ciężki.. Jezu.. Do tego zaczyna padać.
- Doll idziemy. - westchnęłam i ruszyłam w jego stronę. Wziął mnie za rękę i pociągnął w stronę samochodu.
- Hazz delikatniej.. - szepnęłam. Poluzował uścisk i otworzył mi drzwi od auta. Wsiadłam grzecznie. Przez całą drogę do Londynu nie zamieniliśmy tylko słowa. Słychać było tylko krople deszczu obijające się o samochód.
- Chcesz jechać na kolację ? - powiedział chłodno.
- Nie. Zrobię sobie jakieś kanapki.
- Jak chcesz.
- Porozmawiamy ?
- O czym Scar ?
- Czemu tak zareagowałeś jak powiedziałam o ślubie ?
- A jak miałem zareagować ? To nie moja bajka. Może jeszcze do tego nie dorosłem, nie wiem. Oboje jesteśmy młodzi Scarleth, a wiesz, że ja wyczucia nie mam.
- Czyli nie mówisz, że nigdy nie weźmiemy ślubu ?
- Tego nie mówię kochanie, ale nic Ci nie mogę obiecać.
- Okej. - odetchnęłam. Myślałam, że jest zły.
- Kocham Cie, Doll.
- Ja Ciebie też Harry. - pocałowałam go w policzek w chwili kiedy podjechał pod swój dom.
~*~
- Wszystko ?
- Wszystko ! - wsadziłam ostatnie pudło do auta przeprowadzkowego i ostatni raz popatrzyłam na jego dom.
- Maleńka. - Harry podał mi kluczki. - Jedź cały czas za mną. - No tak. Zapomniałam dodać, że Hazz kupił mi ostatnio nowy samochód.
- Idę już idę. - wskoczyłam mu ze śmiechem na plecy.
- Co ty zrobiłaś z moim życiem. - zaśmiał się i postawił mnie obok Mercedesa. Dostałam jeszcze buziaka i wsiadłam do auta. Jechałam za nim. Jechał powoli jak na niego. Pewnie, żebym nadążyła za nim. Zaśmiałam się sama do siebie. Harry sam chciał decydować o remoncie, a że ja jestem leniwa to się zgodziłam. Zaparkował pod willą, a ja zaraz za nim.
- Chodź mała zobaczyć nasz nowy dom. - wyciągnął do mnie rękę, a ja podbiegłam i podałam mu swoją. - Gotowa ?
- Gotowa. - uśmiechnął się i otworzył drzwi. Byłam oczarowana. Piękne wnętrze. Salon, kuchnia, rodzinna jadalnia, łazienka i w końcu ciepła, romantyczna sypialnia.
- Jak Ci się podoba Scar ?
- Jest.. jest pięknie. - przytuliłam się mocno.
- Cieszę się. Starałem się bardziej .. rodzinnie.
- Dziękuję Harry.. To dla mnie ważne. - pocałowaliśmy się, a chwilę później już rozpakowywaliśmy rzeczy. Przeszliśmy długą drogę do tego domu. Musieliśmy wytargać moje rzeczy z domu ojca bo nie chciał mi ich oddać. Harry cały czas stał obok mnie i nie pozwolił zbliżyć się do mnie Layli. Chciała ze mną pogadać, ale ja nie mam na to ochoty.
- Scarleth mówię do Ciebie ! - potrząsnęłam głową i spojrzałam na mojego wybranka.
- Tak ? Przepraszam zamyśliłam się. - westchnął i kucnął obok mnie.
- Nie myśl o ojcu i tej zdradzieckiej
- Nie kończ.. proszę..- pocałował wierzch mojej dłoni co mnie zdziwiło. To takie nie w jego stylu..
- Zrobię Ci obiad.
- Mogę pomóc ?
- Chcę zjeść. - pokazał mi język i poszedł do kuchni, a ja podreptałam za nim.
~*~
- Scarleth zamknij za mną. - jest prawie północ, myślałam, że pójdziemy spać.
- Gdzie wychodzisz ?
- No.. mam akcję z gangiem. Duża sprawa. Sporo zarobię !
- Boje sie o Ciebie kochanie. - przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
- Nie bój się. Zawsze do Ciebie wrócę. Jesteś bezpieczna. Połóż się i śpij. - pocałował mnie w czoło i wyszedł.Zamknęłam drzwi i zrobiłam jak chciał. Położyłam się w naszym wspólnym łóżku i odleciałam.
*** Oczami Harry'ego ***
Czekamy. Las, śnieg, ciemno. Mam nadzieję, że to ostatni raz kiedy muszę oglądać mordę Danella. W końcu przyjechał. On i 4 ochroniarzy vs. Ja i 5 przyjaciół.
- Czego chcesz Danell ?
- Ile chcesz za Scarleth ?
- Słucham ?
- Ile mam Ci zapłacić, żebyś oddał mi córkę ?
- A ty głupi nadal myślisz, że wszystko jest do kupienia. - od niechcenia oglądałem swoją broń. - Scar jest moją dziewczyną i nie oddam Ci jej za największe skarby świata. Powiem Ci, że nasz związek poszedł do przodu.
- Co ? O czym ty do cholery mówisz ?
- No jak to ? Planujemy dziecko i ślub..
- Jesteś od niej o 4 lata starszy i
- A ty od Layli 40. Proszę Cie Danell lekcji moralność to ty mi nie udzielaj. Sam okłamywałeś Scarleth przez wiele lat. A jak myślisz co zrobi Scar jak dowie się, że to Ty zabiłeś jej mamę ? Jak myślisz ?
- Nie odważysz się Styles..
- Przekonamy się ?
Przepraszam za opóźnienie, kompletny brak weny miałam. Mam nadzieję, że nie jest bardzo tragiczny. Kocham Was !
czytasz = komentuj
/ Horanowa.:)
piątek, 27 czerwca 2014
wtorek, 17 czerwca 2014
Rozdział 31 - I'm not a toy
- Zjedz. To. - warknąłem i po raz setny przysunąłem talerz w jej stronę. Jak poprzednio, odsunęła go.
- Powiedziałam, że nie jestem głodna.
- Victorie... - zacisnąłem dłonie w pięści i odetchnąłem głęboko, próbując jej nie przyjebać - Za sekundę całe jedzenie zniknie z tego talerza, albo przepieprzę cię tak, że nie będziesz w stanie ruszyć się przez tydzień.
- Próbuj, Malik - parsknęła śmiechem i skrzyżowała ręce na piersi - Uwielbiam patrzeć, jak brak jakiegokolwiek posłuchu nadrabiasz agresją. Naprawdę, to takie męskie, bić kobietę...
- NIE PROWOKUJ MNIE, DO CHOLERY!
- TO PRZESTAŃ SIĘ NA MNIE DRZEĆ I ZROZUM, ŻE NIE JESTEM GŁODNA! - wstała i jednym ruchem zrzuciła talerz i szklankę ze stołu, roztrzaskały się na podłodze, tak samo, jak moja cierpliwość. W sekundzie znalazłem się przy niej i całym ciałem przycisnąłem ją do ściany.
- Skoro nie chcesz się słuchać, będzie bol... - nie spodziewałem się tego, co się stało. Bez żadnego ostrzeżenia poczułem cholerny ból krocza i skuliłem się. Wtedy dostałem w brzuch. Upadłem na kolana, a Victorie jednym, szybkim ruchem wykręciła mi rękę do tyłu i przyparła do podłogi. Oddychałem nierówno, czując jej usta tuż obok swojego ucha.
- Teraz mnie posłuchaj - ścisnęła mój nadgarstek tak mocno, że czułem, jak jej paznokcie przecinają moją skórę - Nie jestem zabawką, ani twoją, ani nikogo innego. Jestem swoja i sama o sobie decyduję, czy ci się to podoba, czy nie. Nie masz prawa mnie dotknąć, podnieść na mnie ręki, rozkazywać mi, czy grozić. Umiem się bronić, Zayn - podniosła się, ale mi wciąż brakowało na to sił - Nie pozwolę się bardziej skrzywdzić. - kątem oka widziałem, jak założyła na siebie skórzaną kurtkę i adidasy.
- Victorie, wróć.
- Nie, Zayn. Wychodzę. Wychodzę i nie wiem kiedy wrócę - usłyszałem tylko trzaśnięcie drzwi i powoli się podniosłem. Oparłem się o ścianę i normując oddech zacząłem intensywnie myśleć. Może jednak za wcześnie ją skreśliłem.
Może jeszcze będzie moją waleczną Directioner.
*** Oczami Harry'ego ***
- To ja pójdę wziąć prysznic.
- Leć, Scar - cmoknęła mnie w policzek i szybko pobiegła do łazienki na górę, a ja z uśmiechem poszedłem do salonu i włączyłem laptop, po czym zacząłem przeglądać najciekawsze oferty nieruchomości pod Londynem. Jakby ktoś pytał, jest tego mnóstwo. Właśnie zamykałem chyba setne ogłoszenie, gdy poczułem małe dłonie na ramionach. Mimowolnie się uśmiechnąłem.
- Co robisz? - obróciłem się i jednym ruchem posadziłem ją na swoich kolanach i pocałowałem w czubek głowy.
- Szukam nam domu, Scarleth. - pisnęła radośnie i mocno mnie przytuliła. Powietrza, błagam.
- Znalazłeś coś? Pokażesz?
- Hmm... Tak i nie.
- HARRY!
- Co?
- No weeeeeź... - parsknąłem śmiechem i pokręciłem głową.
- Te oczy szczeniaka na mnie nie działają, Scar.
- Hazz, proszę.
- Nie. Zobaczysz jutro. - czy ona w ogóle zamierza odpuścić...?
- Ale ja chcę dzisiaj.
- Doll.
- Styles. - dosłownie zabijała mnie wzrokiem. Wróć, próbowała zabijać mnie wzrokiem. Chyba nie wie, jak uroczo wygląda, jak się złości. No ale cóż, dam jej wygrać. Jej zwycięstwo sprawia, że ja też czuję się wygranym.
- Whoa, spokojnie, Danell - uniosłem dłonie w geście poddania i, zacząłem delikatnie całować jej szyję, cieszyć się zapachem jej skóry. Gdy próbowała mnie pocałować odsunąłem się i oblizałem wargi - Zobacz. Pierwsza karta. - jęknęła zawiedziona i powoli włączyła stronę. Widziałem, jak jej oczy błysnęły radością, więc tylko ją przytuliłem i patrzyłem, jak przegląda zdjęcia. Gdy skończyła mocno się we mnie wtuliła, a ja wykorzystałem chwilę jej nieuwagi i wsunąłem dłonie pod jej koszulkę. Nie protestowała. Cudownie. Szybko podniosłem ją, łapiąc za uda i przyparłem do ściany, zachłannie całując. Wplątała palce w moje włosy, a ja powoli rozpiąłem jej spodnie. Gdy tylko wylądowały na podłodze przeniosłem nas do sypialni. Dawałem jej rozkosz, nie tak jak za pierwszym razem. Skupiałem się na niej. Może dlatego poczułem tą cholerną satysfakcję, gdy krzyknęła moje imię, a ja opadłem na łóżko obok niej, oddychając nierówno. Gładząc delikatnie moje podrapane plecy sprawiła, że spokojnie zasnąłem.
*** Oczami Scarleth ***
Był dziwnie milczący, jakby nieobecny, skupiony na drodze. To trochę dziwne, zważywszy na to, że jeszcze kilkanaście godzin temu uprawiałam z nim seks, a teraz jakby mnie ignorował. No ale cóż, kto ogarnie faceta. Wyjrzałam za okno, później sprawdziłam godzinę i westchnęłam. Ta trasa trwa już zdecydowanie za długo.
- Harry, na pewno już dawno go minęliśmy...
- Scarleth, wiem gdzie jadę.
- No widocznie nie.
- Kurwa mać, błagam, nie irytuj mnie dzisiaj. - skrzyżowałam ręce na piersi i przygryzłam wewnętrzną stronę policzka. Od dłuższego czasu krążymy po okolicy, szukając tego jednego budynku, który nam obojgu przypadł do gustu, tylko po to, żeby się pokłócić? Bosko. Po dwóch minutach wjechał ostro w zakręt i zatrzymał auto przed ogromną willą. I na pewno cholernie drogą. On jest nienormalny? Wiedziałam, ze lubi przepych i otoczenie pięknych, drogich rzeczy, ale teraz zaczęłam się zastanawiać, że to chyba jest lekka przesadza.
- Mówiłem? Jesteśmy na miejscu. - wysiadł z auta i otworzył mi drzwi, a gdy znalazłam się poza autem, mocno uścisnął moją dłoń. Dopiero gdy cicho syknęłam, jego uścisk zelżał - Przepraszam, Doll. Po prostu naprawdę nienawidzę, gdy ktoś przeszkadza mi, gdy prowadzę. A już zwłaszcza gdy wiem, że dobrze jadę. To frustrujące. - uniósł moją dłoń do swojej twarzy i delikatnie pocałował jej wierzch. Posłałam mu ciepły uśmiech i splątałam nasze palce i wtedy pojawił się koleś, który oprowadził nas po posiadłości. To miejsce było obłędne, takie... Jakby stworzone dla nas. Nasze. I uświadomiłam to sobie, gdy staliśmy obok dużego basenu, a Harry trzymał swoje dłonie na moich biodrach. Odetchnęłam głęboko i zamknęłam oczy.
- Nie mogę się doczekać, aż się tu wprowadzimy.
- Ja też, Doll. - ujęłam jego dłoń i bawiłam się jego palcami. Oczyma wyobraźni widziałam, jak się uśmiecha.
- Wiesz... Nasz ślub będzie piękny, Harry.
niedziela, 8 czerwca 2014
Rozdział 30 - Harleth.. ?
*** Oczami Harry'ego ***
- Doll.. wiesz jaki jest Zayn. Ja do końca nie wiem co się z nią dzieje, ale możemy się domyślać.. - odpowiedziałem wymijająco. Przytuliła się do mnie.
- Ty byś mi tak nie zrobił prawda ? - pokręciłem przecząco głową.
- Ja Cie kocham. Idź pod prysznic kochanie.. Jesteś zmęczona.
- Masz rację. Jestem. - pocałowałem ją w czoło i patrzyłem jak znika w łazience. Sam rozglądałem się trochę po domu. Urządzony w typowo angielskim stylu, zadbany z niesamowitą atmosferą ciepłego domu. Było tu dużo zdjęć Scarleth. Z jej mamą, ojcem. Te ostatnie miałem ochotę spalić.
- Dziękuję Harry. - usłyszałem cichy głos i prawie podskoczyłem ze strachu.
- Za co pani babciu ?
- Za to, że przywiozłeś Scarleth. Jej ojciec nigdy by tego nie zrobił. Najchętniej zabrałabym ją od niego w dniu kiedy zmarła moja córka.. ale nie mogłam. Byłam zbyt słaba.
- Scar jest już bezpieczna. Jest przy mnie. Nie pozwolę jej wrócić do ojca. O to może być Pani spokojna. - spojrzałem jej głęboko w oczy.
- Jest przy Tobie szczęśliwa i bezpieczna. Nie wtrącam się między Was bo wiem, że Scarleth jest bardzo mądra. Ale uważaj.. jak ją skrzywdzisz to będziesz miał do czynienia ze mną.
- Zapamiętam.
- Mam prośbę.
- Tak ?
- Mógłbyś jutro odwieźć mnie do siostry ? To pod miastem, zostanę tam na noc. Pomyślałam, że będziecie chcieli ze Scar pobyć trochę sami. W końcu to jej urodziny. - odpłynęła mi krew z twarzy. Zapomniałem.
- Oczywiście, że odwiozę. O której ?
- Z samego rana.
- To pójdę się już położyć.
- Obudzę Cie.
- Dobrze. Dobranoc. - wszedłem po schodach na górę. Scar akurat wychodziła z łazienki. Uśmiechnęła się do mnie. Wziąłem z walizki czyste bokserki i przyszła moja kolej na prysznic. Długo mi nie zeszło. W samych bokserkach poszedłem do sypialni. Doll siedziała na łóżku i klikała coś nerwowo w telefonie.
- Doll ?
- Harry ! Zayn coś zrobił Vic !
- Co ? Spokojnie..
- Zadzwoniłam do niej, odebrała i po chwili się rozłączyła ! - wziąłem swój telefon do ręki i zadzwoniłem do Zayna.
*** Oczami Zayna ***
Przy wybieraniu directioner muszę bardziej skupić się na charakterze. Jak ona jeszcze raz się rozpłacze to chyba ją zabiję. Trzymałem w ręce jej telefon, który tak bardzo chciała odebrać.
- Dlaczego to wszystko robisz ?!
- Przestaniesz powtarzać się z tymi pytaniami ? Robisz się nudna. Zaczynasz mnie nudzić.
- To mnie wypuść. - wyszedłem z jej sypialni zamykając ją na klucz. Telefon mi dzwoni.
- Tak Styles ?
- Dlaczego nie dajesz Scar skontaktować się z Vic ?
- Bo Vic doprowadza mnie do szału i ja na serio mam jej dość Harry. Mogę dać ją teraz do telefonu. Ale tylko na chwilę. I jak zacznie płakać to ją wcisnę w ścianę. - mimowolnie cicho się zaśmiał. Wróciłem do sypialni i dałem telefon Victorie. - Jedna łza Vic i więcej jej nie usłyszysz.
*** Oczami Harry'ego ***
Po rozmowie z Vic, Scar była lekko zdruzgotana. Nie mogła zasnąć, a ja leżałem spokojnie ją przytulając. Dopiero koło 2 usnęła, a ja razem z nią. Tylko, że ona się wyspała bo mnie o 5 obudziła jej babcia. Ale czego się nie robi dla babci mojej jedynej. Do domu wróciłem w już lepszym nastroju. Wybrnę z tematu urodzin, wybrnę.. Scar jeszcze spała. Przygotowałem śniadanie i poszedłem ją obudzić.
- Malutka.. - głaskałem delikatnie palcem jej policzek. - Wstań.. - pocałowałem ją w czoło.
- Przecież nie śpię Harry.. - jęknęła i otworzyła oczy. - Babcia zrobiła śniadanie ?
- Nie. Ja.
- A gdzie babcia ?
- Zawiozłem ją do jej siostry. - przytuliłem Scar kiedy zaspana usiadła na łóżku.
- Spełnienia marzeń skarbie.. - szepnąłem całując ją we włosy.
- Moje marzenia spełniły się w tej chwili.. - uśmiechnąłem się.
- To czego ja mam Ci życzyć aniołku ?
- Nie mi. Życz NAM szczęścia. - uśmiechnęła się do mnie i kazała zanieść na śniadanie. Zapach soku ze świeżych pomarańczy roznosił się po domu. - Ale pachnie.. - usiedliśmy przy stole. Jedliśmy prawie w ciszy trzymając się za rękę i co chwilę wymieniając uśmiechy.
- Zamknij oczka skarbie.. - odgarnąłem jej włosy i założyłem na szyję wisiorek, identyczny do mojego. Kupiłem go wiele lat temu, ale nie było osoby, która byłaby godna go nosić.
- Hazz nie musiałeś.. Dziękuję.. - przytuliła się do mnie mocno.
- Nie masz za co kochanie. - pocałowałem czubek jej głowy.
~*~
*** Oczami Scarleth ***
Ostatnie dni były najprzyjemniejszymi, jakie miałam, od dłuższego czasu. Littlehampton, babcia, Harry, słońce... Uciekły myśli o Layli, moim ojcu i problemach, ale tak szybko, jak zniknęły, wróciły. Wróciły, gdy tylko wjechaliśmy do Londynu, nawet dłoń Harry'ego spoczywająca na moim udzie nie mogła ich odpędzić. Nie chciałam tu wracać, nawet mój organizm się przed tym wzbraniał, było mi słabo i miałam mdłości. Zabierzcie mnie stąd, natychmiast... Błagam? Mam cholernie złe przeczucia.
- Dziękuję za ten czas, Scarleth - obróciłam się w jego stronę. Był skupiony na drodze, ale jednocześnie tak rozluźniony i spokojny, że aż promieniał. Był moim słońcem w tym pojebanym, zachmurzonym Londynie.
- Nie masz za co dziękować.
- Mam. Nie wiem, dlaczego w zasadzie dałaś mi kolejną szansę, ale to zrobiłaś. Doceniam to. Naprawdę, Scarleth - uśmiechnęłam się do niego słabo - Mogę ci się jakoś odwdzięczyć, Doll?
- Tak, Harry.
- Jak?
- Wyprowadźmy się stąd. Opuśćmy Londyn.
Przepraszam za przerwę, ale wyjazd do Hiszpanii i problemy w szkole troszeczkę mi utrudniły dodanie rozdziału :) <3 / Horanowa.:)
- Doll.. wiesz jaki jest Zayn. Ja do końca nie wiem co się z nią dzieje, ale możemy się domyślać.. - odpowiedziałem wymijająco. Przytuliła się do mnie.
- Ty byś mi tak nie zrobił prawda ? - pokręciłem przecząco głową.
- Ja Cie kocham. Idź pod prysznic kochanie.. Jesteś zmęczona.
- Masz rację. Jestem. - pocałowałem ją w czoło i patrzyłem jak znika w łazience. Sam rozglądałem się trochę po domu. Urządzony w typowo angielskim stylu, zadbany z niesamowitą atmosferą ciepłego domu. Było tu dużo zdjęć Scarleth. Z jej mamą, ojcem. Te ostatnie miałem ochotę spalić.
- Dziękuję Harry. - usłyszałem cichy głos i prawie podskoczyłem ze strachu.
- Za co pani babciu ?
- Za to, że przywiozłeś Scarleth. Jej ojciec nigdy by tego nie zrobił. Najchętniej zabrałabym ją od niego w dniu kiedy zmarła moja córka.. ale nie mogłam. Byłam zbyt słaba.
- Scar jest już bezpieczna. Jest przy mnie. Nie pozwolę jej wrócić do ojca. O to może być Pani spokojna. - spojrzałem jej głęboko w oczy.
- Jest przy Tobie szczęśliwa i bezpieczna. Nie wtrącam się między Was bo wiem, że Scarleth jest bardzo mądra. Ale uważaj.. jak ją skrzywdzisz to będziesz miał do czynienia ze mną.
- Zapamiętam.
- Mam prośbę.
- Tak ?
- Mógłbyś jutro odwieźć mnie do siostry ? To pod miastem, zostanę tam na noc. Pomyślałam, że będziecie chcieli ze Scar pobyć trochę sami. W końcu to jej urodziny. - odpłynęła mi krew z twarzy. Zapomniałem.
- Oczywiście, że odwiozę. O której ?
- Z samego rana.
- To pójdę się już położyć.
- Obudzę Cie.
- Dobrze. Dobranoc. - wszedłem po schodach na górę. Scar akurat wychodziła z łazienki. Uśmiechnęła się do mnie. Wziąłem z walizki czyste bokserki i przyszła moja kolej na prysznic. Długo mi nie zeszło. W samych bokserkach poszedłem do sypialni. Doll siedziała na łóżku i klikała coś nerwowo w telefonie.
- Doll ?
- Harry ! Zayn coś zrobił Vic !
- Co ? Spokojnie..
- Zadzwoniłam do niej, odebrała i po chwili się rozłączyła ! - wziąłem swój telefon do ręki i zadzwoniłem do Zayna.
*** Oczami Zayna ***
Przy wybieraniu directioner muszę bardziej skupić się na charakterze. Jak ona jeszcze raz się rozpłacze to chyba ją zabiję. Trzymałem w ręce jej telefon, który tak bardzo chciała odebrać.
- Dlaczego to wszystko robisz ?!
- Przestaniesz powtarzać się z tymi pytaniami ? Robisz się nudna. Zaczynasz mnie nudzić.
- To mnie wypuść. - wyszedłem z jej sypialni zamykając ją na klucz. Telefon mi dzwoni.
- Tak Styles ?
- Dlaczego nie dajesz Scar skontaktować się z Vic ?
- Bo Vic doprowadza mnie do szału i ja na serio mam jej dość Harry. Mogę dać ją teraz do telefonu. Ale tylko na chwilę. I jak zacznie płakać to ją wcisnę w ścianę. - mimowolnie cicho się zaśmiał. Wróciłem do sypialni i dałem telefon Victorie. - Jedna łza Vic i więcej jej nie usłyszysz.
*** Oczami Harry'ego ***
Po rozmowie z Vic, Scar była lekko zdruzgotana. Nie mogła zasnąć, a ja leżałem spokojnie ją przytulając. Dopiero koło 2 usnęła, a ja razem z nią. Tylko, że ona się wyspała bo mnie o 5 obudziła jej babcia. Ale czego się nie robi dla babci mojej jedynej. Do domu wróciłem w już lepszym nastroju. Wybrnę z tematu urodzin, wybrnę.. Scar jeszcze spała. Przygotowałem śniadanie i poszedłem ją obudzić.
- Malutka.. - głaskałem delikatnie palcem jej policzek. - Wstań.. - pocałowałem ją w czoło.
- Przecież nie śpię Harry.. - jęknęła i otworzyła oczy. - Babcia zrobiła śniadanie ?
- Nie. Ja.
- A gdzie babcia ?
- Zawiozłem ją do jej siostry. - przytuliłem Scar kiedy zaspana usiadła na łóżku.
- Spełnienia marzeń skarbie.. - szepnąłem całując ją we włosy.
- Moje marzenia spełniły się w tej chwili.. - uśmiechnąłem się.
- To czego ja mam Ci życzyć aniołku ?
- Nie mi. Życz NAM szczęścia. - uśmiechnęła się do mnie i kazała zanieść na śniadanie. Zapach soku ze świeżych pomarańczy roznosił się po domu. - Ale pachnie.. - usiedliśmy przy stole. Jedliśmy prawie w ciszy trzymając się za rękę i co chwilę wymieniając uśmiechy.
- Zamknij oczka skarbie.. - odgarnąłem jej włosy i założyłem na szyję wisiorek, identyczny do mojego. Kupiłem go wiele lat temu, ale nie było osoby, która byłaby godna go nosić.
- Hazz nie musiałeś.. Dziękuję.. - przytuliła się do mnie mocno.
- Nie masz za co kochanie. - pocałowałem czubek jej głowy.
~*~
*** Oczami Scarleth ***
Ostatnie dni były najprzyjemniejszymi, jakie miałam, od dłuższego czasu. Littlehampton, babcia, Harry, słońce... Uciekły myśli o Layli, moim ojcu i problemach, ale tak szybko, jak zniknęły, wróciły. Wróciły, gdy tylko wjechaliśmy do Londynu, nawet dłoń Harry'ego spoczywająca na moim udzie nie mogła ich odpędzić. Nie chciałam tu wracać, nawet mój organizm się przed tym wzbraniał, było mi słabo i miałam mdłości. Zabierzcie mnie stąd, natychmiast... Błagam? Mam cholernie złe przeczucia.
- Dziękuję za ten czas, Scarleth - obróciłam się w jego stronę. Był skupiony na drodze, ale jednocześnie tak rozluźniony i spokojny, że aż promieniał. Był moim słońcem w tym pojebanym, zachmurzonym Londynie.
- Nie masz za co dziękować.
- Mam. Nie wiem, dlaczego w zasadzie dałaś mi kolejną szansę, ale to zrobiłaś. Doceniam to. Naprawdę, Scarleth - uśmiechnęłam się do niego słabo - Mogę ci się jakoś odwdzięczyć, Doll?
- Tak, Harry.
- Jak?
- Wyprowadźmy się stąd. Opuśćmy Londyn.
Przepraszam za przerwę, ale wyjazd do Hiszpanii i problemy w szkole troszeczkę mi utrudniły dodanie rozdziału :) <3 / Horanowa.:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)